|
Mały spór dot. aksjologii sztuki...
singulair.serwis |
Problem piękna, czy estetyki w ogóle polega na czymś innym. Sztuka jest dynamiczna i jest wciąż wzbogacana o nowe zjawiska, które nie mieszczą się we wczorajszych kanonach. Natomiast chodzi o to, że ocenom estetycznym towarzyszy przekonanie o obiektywnych walorach ocenianego dzieła. Tzn. wyrażając ocenę estetyczną uważam, że dzieło ma jakieś wewnętrzne cechy, które nadają mu szczególną wartość, nawet jeżeli są to własności, których na ten moment nie potrafię dobrze nazwać. To przekonanie motywuje do dociekań, do poszerzania własnych horyzontów, bo przecież skoro piękno wynika z pewnych obiektywnych, choć może nie do końca ustalonych własności, to znaczy, że mój aktualny gust nie jest wyrocznią i mogę go kształtować i rozwijać. I to jest właśnie tradycyjne, charakterystyczne dla naszej cywilizacji podejście do estetyki, które stanowi właśnie takie ukryte, niewypowiedziane wprost założenie naszych dyskusji. Natomiast różni jeźdźcy antycywilizacji, a przede wszystkim ich mierni poplecznicy, promują postawę skrajnego subiektywizmu, sprowadzając znaczenie "dobry" do "podoba mi się". Dyskusje estetyczne sprowadzają się do wymieniania się informacjami o własnych stanach umysłu, z którymi nie sposób polemizować. (Bo niby kto zaprzeczy, że jakiemuś nosalowi podoba się *Lubię przy ludziach dotykać swojego Wacława*? Przeczyć mogę tylko temu, że *Lubię przy ludziach dotykać swojego Wacława* to wartościowa muzyka.) Więc dyskutuje się o sztuce jak o jedzeniu i piciu - jeden lubi pilsa a drugi woli weizena, ale przecież nikt nikomu niczego narzucać nie będzie, bo niby po co? Po co się również rozwijać, skoro mój aktualny gust jest wyrocznią? O, z tym jedzeniem, to Kolega trochę przesadził. O jedzeniu właśnie mówi się , że jest dobre, albo nie, a jego wartości to już nie kwestia gustu czy stanu umysłu, a ścisły bilans składników oddziałujących na organizm. Ale wracając do muzyki. Dyskusje estetyczne głównie sprowadzają się do stanów umysłu dyskutantów zgoda. Ale skoro już ustaliliśmy, że gust każdego z nas to nie wyrocznia (to już część naszego stanu umysłu), to mądrzej jest konkretnie wyrazić co w danej muzyce mi odpowiada a co nie, a nie nadymać się jak bania, że to jest wartościowe, a inne to chała dla..."nosali?", a jako argument podając swój wzniosły stan umysłu... Ale jak ktoś woli przekrzykiwać się, pouczać i uprawiać dziecinadę, to proszę bardzo, niech się jednak nie dziwi, jeśli ktoś zechce to precyzyjnie, dosadnie i NIE skrycie nazwać
Napisalbym, ze tego jeszcze nie bylo, bo to fajnie brzmi, ale nie moge, bo to sie zdarza pod Sloncem dnia kazdego. Ten oto czlowiek, ktory pisze sobie w profilu 'socjolog', zeby pokazac jaki jest wyksztalcony i z jakiego szczytu na nas spoglada, slucha sobie namietnie jaskiniowej muzy dla baranow o betonowych uszach i umysle zbyt tepym, zeby pojac kretynskie teksty wyspiewywane przez balwana, ktory robi to tylko dlatego, ze placa mu za to sumy liczone w dziesiatkach tysiecy dolcow. Ten typex, mowiac w skrocie, slucha systemu dauna i innych kapel, o ktorych sie wypowiadal.
Za to co pierdoli tam wyzej go nie obwiniam. Jakbym cale dorosle zycie spedzil na obcowaniu z muzyka tak prymitywna, ze sila rzeczy narazona na ostra krytyke w kazdej sekundzie dnia, to pewnie tez wyksztalcilbym w sobie mechanizmy obronne, kazace pisac (i jeszcze wierzyc, o kurwa) takie brednie jak wyzej.
Rada jest jedna, Sebku. Jutro rano wstan i zanim cos zjesz, nawet zanim sie ubierzesz, w samych kalesonach i ze swiezym umyslem, posluchaj VII symfonii Beethovena. A potem sie zastanow, czy po to zes sie urodzil, zeby klamac o sztuce na forach.
Pozdrawiam.
Zabawny przykład przefilozofowania się, o równie zabawnych konsekwencjach.
Z tego co napisałeś wynika bowiem, że nikt nie ma prawa powiedzieć, że to oto "cudo":
jest szkaradne, podczas gdy to:
jest piękne.
Bo niby jak, skoro "każda ocena jest z gruntu subiektywna"? Mnie się podoba bardziej Katedra Matki Boskiej Kwietnej, a Panu Zenkowi bardziej podobają się te jego baraki. Twierdzenie, że mimo wszystko istnieje jakaś obiektywna prawda na ten temat, a w dodatku mieści się ona w mojej, nie Pana Zenka ocenie jest naiwnością i przejawem narcyzmu.
Podobnie zresztą jest ze stwierdzeniem, że przywołana przez Ivoire VII symfonia Beethovena to obiektywnie lepsza muzyka niż "Ona tańczy dla mnie". Bo nawet gdybym wskazał cechy, które powodują, że dzieło to jest moim zdaniem wartościowe, to Pani Halina może sobie przywołać szereg zupełnie innych cech, które powodują, że jej zdaniem wartościowym dziełem jest "Ona tańczy dla mnie". Może? Może! Nikt jej nie zabroni!
Nie wiem, czy faktycznie Twój pogląd wynika z potrzeby obrony własnego, nieprzepracowanego przez Ciebie gustu przed krytyką, czy po prostu przez lata studiów socjologicznych przeczytałeś o jedną książkę feministek o cipie za dużo i zwyczajnie oderwałeś się od rzeczywistości. Niemniej to, co mówisz to tylko zgrabnie ujęte głupoty - bez związku ze światem realnym.
dnia Wto 17:39, 26 Marzec 2013, w całości zmieniany 2 razy
Poleć jakąś dobrą książkę o cipie.
No bo kurczę wszystko jest względne.
Poleć jakąś dobrą książkę o cipie.
Napisalbym, ze tego jeszcze nie bylo, bo to fajnie brzmi, ale nie moge, bo to sie zdarza pod Sloncem dnia kazdego. Ten oto czlowiek, ktory pisze sobie w profilu 'socjolog', zeby pokazac jaki jest wyksztalcony i z jakiego szczytu na nas spoglada, slucha sobie namietnie jaskiniowej muzy dla baranow o betonowych uszach i umysle zbyt tepym, zeby pojac kretynskie teksty wyspiewywane przez balwana, ktory robi to tylko dlatego, ze placa mu za to sumy liczone w dziesiatkach tysiecy dolcow. Ten typex, mowiac w skrocie, slucha systemu dauna i innych kapel, o ktorych sie wypowiadal. Za to co pierdoli tam wyzej go nie obwiniam. Jakbym cale dorosle zycie spedzil na obcowaniu z muzyka tak prymitywna, ze sila rzeczy narazona na ostra krytyke w kazdej sekundzie dnia, to pewnie tez wyksztalcilbym w sobie mechanizmy obronne, kazace pisac (i jeszcze wierzyc, o kurwa) takie brednie jak wyzej. Rada jest jedna, Sebku. Jutro rano wstan i zanim cos zjesz, nawet zanim sie ubierzesz, w samych kalesonach i ze swiezym umyslem, posluchaj VII symfonii Beethovena. A potem sie zastanow, czy po to zes sie urodzil, zeby klamac o sztuce na forach. Równie dobrze możesz napisać...zamiast kraść i jeść gówno, przygłupie, będzie to miało tyle wspólnego z rzeczywistością, jak to, że kłamię na tym forum.
"Nie oceniaj mnie bo nawet mnie nie znasz" - NASTĘPNY! A więc bierzesz internet na poważnie?
dnia Wto 18:49, 26 Marzec 2013, w całości zmieniany 1 raz
na podstwie tego, ze słucham SOAD, wnioskuje o moich zainteresowaniach muzycznych faktycznie, jak można wnioskować jakiej ktoś muzyki słucha na podstawie tego jakiego zespołu słucha
Zabawny przykład przefilozofowania się, o równie zabawnych konsekwencjach.
Z tego co napisałeś wynika bowiem, że nikt nie ma prawa powiedzieć, że to oto "cudo":
jest szkaradne, podczas gdy to:
jest piękne.
Bo niby jak, skoro "każda ocena jest z gruntu subiektywna"? Mnie się podoba bardziej Katedra Matki Boskiej Kwietnej, a Panu Zenkowi bardziej podobają się te jego baraki. Twierdzenie, że mimo wszystko istnieje jakaś obiektywna prawda na ten temat, a w dodatku mieści się ona w mojej, nie Pana Zenka ocenie jest naiwnością i przejawem narcyzmu. Podobnie zresztą jest ze stwierdzeniem, że przywołana przez Ivoire VII symfonia Beethovena to obiektywnie lepsza muzyka niż "Ona tańczy dla mnie". Bo nawet gdybym wskazał cechy, które powodują, że dzieło to jest moim zdaniem wartościowe, to Pani Halina może sobie przywołać szereg zupełnie innych cech, które powodują, że jej zdaniem wartościowym dziełem jest "Ona tańczy dla mnie". Może? Może! Nikt jej nie zabroni! Nie wiem, czy faktycznie Twój pogląd wynika z potrzeby obrony własnego, nieprzepracowanego przez Ciebie gustu przed krytyką, czy po prostu przez lata studiów socjologicznych przeczytałeś o jedną książkę feministek o cipie za dużo i zwyczajnie oderwałeś się od rzeczywistości. Niemniej to, co mówisz to tylko zgrabnie ujęte głupoty - bez związku ze światem realnym. Jeżeli krytyka polega na wylewaniu pomyj i rynsztokowej argumentacji to mogę to tylko wyśmiać, jak każdą głupotę. Obrona gustu, śmiechu warte, bądź zatem łaskaw, Kapitanie w temacie o SOAD przekonać mnie dlaczego ten zespół jest mało wartościowy, bo do tej pory wyraziłeś pogardę i na tym koniec, pewnie nic z tego nie będzie, ale zachęcam... Co do studiów socjologicznych - wypowiadanie się w temacie dziedziny, o której nie ma się zielonego pojęcia jest głupie, może i śmieszne, ale raczej dla takich w stylu Ivoire VII. "Zgrabnie ujęte głupoty", rozumiem, że nie ma Kapitan więcej do dodania, aha, jeszcze bez związku ze "światem realnym", no tak, w końcu piszemy o Świecie Dysku, słuszna uwaga
"Nie oceniaj mnie bo nawet mnie nie znasz" - NASTĘPNY! A więc bierzesz internet na poważnie? Internet tak, niekoniecznie internautów
na podstwie tego, ze słucham SOAD, wnioskuje o moich zainteresowaniach muzycznych faktycznie, jak można wnioskować jakiej ktoś muzyki słucha na podstawie tego jakiego zespołu słucha
...Bo zespół, którego akurat słucha reprezentuje styl, poza który on (ten co słucha) nie wychodzi
Jest tu ktoś inteligentny czy urządzacie sobie wczesne Prima...s?
Ktoś może uznać, że "Trudne sprawy" to arcydzieło polskiej kinematografii, a świadczy to tylko o tym, że nie zna się na sztuce...bo raczej nie jest w stanie obronić swojego stanowiska. 42. Nothing is Sacred. Poleć jakąś dobrą książkę o cipie.
LECI DO FAPFOLDERU, JOŁ.
dnia Wto 19:33, 26 Marzec 2013, w całości zmieniany 4 razy
Ktoś może uznać, że "Trudne sprawy" to arcydzieło polskiej kinematografii, a świadczy to tylko o tym, że nie zna się na sztuce...bo raczej nie jest w stanie obronić swojego stanowiska. Czyli w zasadzie zgadzasz się, że pewne oceny dotyczące wytworów sztuki można uznać (jednoznacznie) za błędne?
Bo nie wiem... z tą tolerancją chodziło Ci o to, żeby "kulturalnie" argumentować, kiedy ktoś uważa zespół, który cenisz, za mało wartościowy? Jeśli tak, to informuję niestety, że specyfika tego forum jest właśnie taka, że rynsztokowe teksty mieszają się z wyższą kulturą. I na to raczej nie poradzisz. Radzę oddzielić przekaz od emocji zawartych w postach, zwłaszcza, że te, raczej nie są wyrażane na poważnie.
Z poważaniem, Dobra Wrózia.
Poleć jakąś dobrą książkę o cipie.
Miała być dobra, ziom.
No, i nie mogę mówić o tym, jakiego zespołu słuchasz patrząc na to, jakiego zespołu słuchasz. Nie jakiego zespołu tylko o całym guście. Równie dobrze mógłbym zacząć tu od pisania o najmniej ambitnych czy przeciętnych zespołach, które lubię, a Ty byś uznał to za szczyt moich możliwości percypowania i masturbowania. Inna sprawa, że... nieważne. : )
Jest tu ktoś inteligentny czy urządzacie sobie wczesne Prima...s?
I to i to
No, i nie mogę mówić o tym, jakiego zespołu słuchasz patrząc na to, jakiego zespołu słuchasz. Nie jakiego zespołu tylko o całym guście. Równie dobrze mógłbym zacząć tu od pisania o najmniej ambitnych czy przeciętnych zespołach, które lubię, a Ty byś uznał to za szczyt moich możliwości percypowania i masturbowania. Inna sprawa, że... nieważne. : )
Naprawdę? Wiem... Zabiłeś cały efekt
. Dyskusje estetyczne głównie sprowadzają się do stanów umysłu dyskutantów zgoda. Ale skoro już ustaliliśmy, że gust każdego z nas to nie wyrocznia (to już część naszego stanu umysłu), to mądrzej jest konkretnie wyrazić co w danej muzyce mi odpowiada a co nie, a nie nadymać się jak bania, że to jest wartościowe, a inne to chała dla..."nosali?", a jako argument podając swój wzniosły stan umysłu...
Ocena sztuki ( a w ogóle odróżnienie sztuki od jakiegoś wyrobu masowego czy kiczu) opiera się często na niuansie. Wprawdzie często ulotnym , ale jednak wyraźnie dostrzegalnym dla kogoś, kto posiada (wrodzony lub nabyty) gust .
Przykładowo Seb, zacząłeś ten wątek;
http://www.metalrockforum.fora.pl/folk-rock-folk-metal,33/percival-schuttenbach,3633.html
Podane przez Ciebie linki ukazują coś takiego;
http://www.youtube.com/watch?feature=fvwp&v=9B-rd07hnxg&NR=1
Jest to nie dość, że wulgarne, to jeszcze topornie zagrane i koszmarnie zaśpiewane.
A przecież można to samo wykonać w ten sposób;
http://www.youtube.com/watch?v=mOxvlTuHGZY
Też jest ludycznie, z przytupem, ale na zupełnie innym poziomie artystycznym. Ocena sztuki jest rzeczą oczywiście subiektywną. Tak jest i w tym wypadku. Jednak ktoś kto ma jakieś wyczucie smaku, natychmiast pozna, co jest lepsze.
Poza tym, wydawało mi się, że piszemy o sztuce, a to co podałeś na pierwszym zdjeciu sztuką nie jest.
Dlaczego nie?
Ktoś może uznać, że "Trudne sprawy" to arcydzieło polskiej kinematografii, a świadczy to tylko o tym, że nie zna się na sztuce...bo raczej nie jest w stanie obronić swojego stanowiska. Czyli w zasadzie zgadzasz się, że pewne oceny dotyczące wytworów sztuki można uznać (jednoznacznie) za błędne? Bo nie wiem... z tą tolerancją chodziło Ci o to, żeby "kulturalnie" argumentować, kiedy ktoś uważa zespół, który cenisz, za mało wartościowy? Jeśli tak, to informuję niestety, że specyfika tego forum jest właśnie taka, że rynsztokowe teksty mieszają się z wyższą kulturą. I na to raczej nie poradzisz. Radzę oddzielić przekaz od emocji zawartych w postach, zwłaszcza, że te, raczej nie są wyrażane na poważnie. Dzięki za info, ja ze swojej strony tez informuję, że pomyje i chlupanie gnojówą, czyli celowe i wulgarne obrażanie potrafię skutecznie odbić, na szczęście ten rynsztok jak na razie chlusnął jednorazowo od jednego usera, więc chyba nie jest aż tak źle. Może niepoważnie, ale takim poczuciem humoru niestety nie dysponuję, co poradzić. Argumentacja TAK bo TAK, NIE bo NIE - to również za mało jak na moje wymagania, jeżeli będzie przeważać to prędzej czy później zrezygnuję z tego forum, bez obaw...
Pozdrawiam.
Dlaczego? Bo tak i tyle. Próbujesz nam przemycić, że jakieś brudasy grające gimbometala są odkrywcze i superświeże. Dobre. Jean tak już ma, że pisze jak z rynsztoka - może dlatego, że i tak internet nic nie mówi o tym, kto jest po drugiej stronie ekranu? Oczywiście, jeżeli potrafi dobrze grać
dnia Wto 20:48, 26 Marzec 2013, w całości zmieniany 1 raz
Ktoś może uznać, że "Trudne sprawy" to arcydzieło polskiej kinematografii, a świadczy to tylko o tym, że nie zna się na sztuce...bo raczej nie jest w stanie obronić swojego stanowiska. Czysto hipotetycznie: jest arcydziełem, ponieważ w sposób sprawny balansuje między kompletnym kiczem a dramatem i okruchami życia. Twórcy sami sprawnie zaznaczają, iż jest to fikcja poprzez dobór aktorów, którzy pasują do tej konwencji fikcyjnych problemów. Program zarazem zmusza do zastanowienia, co sami zrobilibyśmy w przedstawionych sytuacjach. Powyższe uważam za potwierdzenie tezy, jakoby "Trudne sprawy" były arcydziełem polskiej kinematografii. Uderzają w problemy zwykłych ludzi, jednocześnie bawiąc się konwencją poprzez udawanie kompletnej tandety, dlatego w prześmiewczy sposób możemy pomyśleć nad problemami w nich ukazanymi. Żeby to jeszcze trudne było. Co, nie da rady? Ba, dla kogoś taka 'recenzja' może być wartościowa. No, i nie mogę mówić o tym, jakiego zespołu słuchasz patrząc na to, jakiego zespołu słuchasz. Jak próbujecie podciąć nowego na Forum, to z pomysłem, ludzie, z pomysłem, jak zakładacie, że każdy nowo zarejestrowany jest idiotą, nie umiejącym przeczytać co sam wcześniej napisał...to możecie się przejechać
...Jest kopią podobnych cyklów na Zachodzie. Dramat i okruchy życia...hmm, ładnie powiedziane, tylko co właściwie maja znaczyć w tym kontekście? Przypadkowo widziałem kawałki dwóch odcinków, sytuacje tam, wydawały mi się raczej zabawne i mało realistyczne. Aktorów nie ma, są właśnie przypadkowi ludzie, którzy kompletnie nie umieją grać. Twórcy to biznesmeni wymyślający każdy odcinek tak, aby miał wysoką oglądalność. A wymagania masowej publiki naprawdę nie są wygórowane. Nikt nie musi silić się na artyzm
No pacz, to tak jak SOAD.
Dlaczego? Bo tak i tyle. Próbujesz nam przemycić, że jakieś brudasy grające gimbometala są odkrywcze i superświeże. Dobre. Jean tak już ma, że pisze jak z rynsztoka - może dlatego, że i tak internet nic nie mówi o tym, kto jest po drugiej stronie ekranu? Oczywiście, jeżeli potrafi dobrze grać Oni byli superświeży i odkrywczy jak zaczynali, trudno mówić o zespole z takim bagażem lat, że jest superświeży i odkrywczy. A więc Twoje słowa, nie moje. Swoją drogą, nie wiedziałem, że ich wąchałeś , ale nie wnikam, nie moja sprawa...
Na dalszą dyskusję o SytemieOAD zapraszam do właściwego działu...
...Jest kopią podobnych cyklów na Zachodzie. Dramat i okruchy życia...hmm, ładnie powiedziane, tylko co właściwie maja znaczyć w tym kontekście? Przypadkowo widziałem kawałki dwóch odcinków, sytuacje tam, wydawały mi się raczej zabawne i mało realistyczne. Aktorów nie ma, są właśnie przypadkowi ludzie, którzy kompletnie nie umieją grać. Twórcy to biznesmeni wymyślający każdy odcinek tak, aby miał wysoką oglądalność. A wymagania masowej publiki naprawdę nie są wygórowane. Nikt nie musi silić się na artyzm No pacz, to tak jak SOAD. Być może teraz tak, nie jak zaczynali.
CZEKAM NA ODPOWIEDŹ
Świeżość to nie tylko kwestia zapachu. Ja napisałem kiczowatą pseudorecenzję, ale ktoś może mieć taki punkt widzenia i zero wiedzy i takie coś spłodzić. Może? Może. I w sumie będzie miał nawet rację, z punktu widzenia osób o tej samej wiedzy/zdaniu co on.
dnia Wto 21:10, 26 Marzec 2013, w całości zmieniany 2 razy
Być może teraz tak, nie jak zaczynali. Co nie zmienia faktu, ze ich pierwsza, czy druga plyta to wciaz czwarta liga
wydawało mi się, że piszemy o sztuce, a to co podałeś na pierwszym zdjeciu sztuką nie jest. w temacie o SOAD przekonać mnie dlaczego ten zespół jest mało wartościowy
Wole tu, żeby dyskusja szła jednym torem.
SOAD jest nie tyle bezwartościowy, co mało wartościowy. Pewną wartość ma, głównie dlatego, że może być pomostem do lepszych rzeczy. Niestety pomostem tym być nie musi - i dlatego jego wartość jest niewielka.
SOAD to bardzo prymitywna muzyka. Bardzo schematyczna, budowana na zasadzie - napierdalamy - gramy melodie - gramy niby orientalny motyw złożony z pięciu dźwięków. Jest to klasyczny przykład sztuki użytkowej: to muzyka do poskakania na rockotece, albo do jazdy samochodem (chociaż sam raczej wolałbym jechać w ciszy...). Przy tym jest to na tyle płytkie, że trudno jest siedzieć, pogrążyć się w zadumie i odpłynąć ku nieznanym światom słuchając czegoś takiego. Można co najwyżej pokiwać głową i potupać nogą. W tym sensie jest to ta sama półka co Madonna - prosta, łatwa i przyjemna muzyka stricte rozrywkowa.
Poza oczywiście samą komplikacją formy - która u SOAD jest absolutnie znikoma - kolejnym kryterium jest pewna finezja, której zespołowi temu absolutnie brak. Neil Young pisze często banalnie proste piosenki, których da się doświadczać dalece głębiej niż Toxicity. Jest tak zapewne dlatego, że Young chce czegoś więcej, zaś System chce po prostu napierdalać.
Chociaż same emocje oczywiście są czymś subiektywnym, to jednak istnieje w sztuce coś, co nazwałbym wyzwalaczem emocji. Otóż Sztuka Wysoka jest w stanie wyzwolić w człowieku emocje znacznie bardziej skomplikowane, a więc piękniejsze, wznioślejsze i głębsze niż prosta sztuka użytkowa. Dlatego właśnie SOAD jako reprezentant sztuki użytkowej (i - to bardzo istotne - absolutnie niczego więcej!) nie jest zdolny do wyjścia ponad przeciętność. Ten zespół nie jest w stanie grać muzyki lepszej niż "niezbyt wartościowa" grając to, co gra.
Świeżość to nie tylko kwestia zapachu. Ja napisałem kiczowatą pseudorecenzję, ale ktoś może mieć taki punkt widzenia i zero wiedzy i takie coś spłodzić. Może? Może. I w sumie będzie miał nawet rację, z punktu widzenia osób o tej samej wiedzy/zdaniu co on. O nie, ja nawiązywałem do tych brudasów Co do recenzji, oczywiście się z Tobą zgadzam, co nie oznacza, że "Trudne sprawy" staną się przez to artystycznym arcydziełem.
Być może teraz tak, nie jak zaczynali. Co nie zmienia faktu, ze ich pierwsza, czy druga plyta to wciaz czwarta liga
Co w takim razie jest 1,2,3 ligą? I jakie kategorie stosujesz w tej ocenie?
Być może teraz tak, nie jak zaczynali. Co nie zmienia faktu, ze ich pierwsza, czy druga plyta to wciaz czwarta liga
Co w takim razie jest 1,2,3 ligą? I jakie kategorie stosujesz w tej ocenie?
Kategorie masz u góry od kapitana.
A kapelki?
Problem piękna, czy estetyki w ogóle polega na czymś innym. Sztuka jest dynamiczna i jest wciąż wzbogacana o nowe zjawiska, które nie mieszczą się we wczorajszych kanonach. Natomiast chodzi o to, że ocenom estetycznym towarzyszy przekonanie o obiektywnych walorach ocenianego dzieła. Jeżeli przekonanie o obiektywnych walorach ocenianego dzieła nie idzie w parze z samokrytycyzmem i świadomością, że każda ocena jest z gruntu subiektywna, to mamy do czynienia z delikatnie mówiąc - naiwnością. Charakterystyczne dla narcyzów. Papieżów też Jeżeli żaden gust nie jest wyrocznią i może się rozwijać, to tym bardziej należy rozgraniczyć nieuchronny subiektywizm w ocenie czegokolwiek od przekonania o obiektywnych wartościach, których nie można sprecyzować. O, z tym jedzeniem, to Kolega trochę przesadził. O jedzeniu właśnie mówi się , że jest dobre, albo nie, a jego wartości to już nie kwestia gustu czy stanu umysłu, a ścisły bilans składników oddziałujących na organizm. Wielu normalnych ludzi odróżnia gust typu kulinarnego - co komu smakuje - od gustu estetycznego. Choć niewątpliwie taka np. pani Gessler wygłasza o jedzeniu sądy stricte estetyczne. Natomiast dietetycy i różnej maści faszyści żywieniowi wygłaszają wręcz sądy stricte etyczne o jedzeniu. To ci wolno, tego nie wolno, a jak ugotujesz tamto, to nasze eSSenkommando cię ukarze, bo nie spełniłeś normy dopuszczalnej w UE krzywizny banana. Tyle, że ja akurat odnosiłem się do typowej niezobowiązującej rozmowy o jedzeniu toczonej w gronie przyjaciół/znajomych. A nie do jakiś fanatyzmów.
* Mówię tu oczywiście o tym mało wysublimowanym subiektywizmie, charakterystycznym dla potocznych dyskusji. Subiektywizmów jest bowiem jak psów, każdy w moim przekonaniu jest fałszywy, ale nie każdy w tak banalny sposób. Mimo iż wiem, że nie każdy subiektywista to lewacki głąb (w sumie taki bardzo mało lewacki Thomas Hobbes też subiektywistą był), ale sądzę że akurat na potrzeby tej dyskusji możemy bez większej szkody przyjąć takie założenie.
Ivoire VII zamieszcza porównania na poziomie, który sam reprezentuje.
A jakie porownania zamieszcza Iwuar siodmy, ty synu dwoch chlopow i swini? Zapodalem Ci VII symfonie Betonmena zebys przejrzal na oczy i zrozumial ze bladzisz, a potem szedl i glosil to po swiecie. Tymczasem, jako typowa internetowa pizda, nie sluchasz Betonmena tylko zaczynasz pisac NIC O MNIE NIE WIESZ (tu sie akurat mylisz, bo wiem na pewno, ze jestes mega glupim durniem). Cale twoje elaboraty sprowadzaja sie do tego, co pisza chlopcy bez zarostu: o gustach sie nie dyskutuje. Ubrales to w madrzejsze slowa, to prawda, ale to jeszcze bardziej dziala na nerwy czytajacym; gimnazjalisci to stala czesc krajobrazu, do ktorej trzeba przywyknac, ale stary chlop, ktorego w szkole w kilkanascie lat cwiczono pisania i czytania i tylko na to mu sie to zdalo, zeby teraz na forum bredzil GUST SUBIEKTYWIZM AKSJOMAT POZYTYWIZM, probujac udowodnic ze Akon to Betowen a Betowen to Akon? To juz jest gorzej niz katastrofa, to wariat na swobodzie, najwieksza szkoda to w przyrodzie.
W ogole, to nei wiem po co tu marnuje czas na takich pajacow jak on. Sam sie sobie dziwie, ze nie pomyslalem najpierw: Przeciez ten frajer z dupy slucha SOAD, nie pojmie co do niego pisza chocbys sczezl ze starania.
Takze pozdro kurwiszonie.
eSSenkommando
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Godwina
I tak tylko nieśmiało wtrącę, że praktycznie każdy w głowie nosi swój 'wzór piękna', czyli po prostu ten nieszczęsny gust. Skąd inaczej wziąć jakiś punkt odniesienia? Gdzie jest w takim razie ten 'globalny i prawdziwy' punkt obiektywnego zdania? Czy może w danej dyskusji pałeczkę obiektywności przejmuje ta opinia, na której podparcie jest więcej argumentów?
dnia Śro 06:58, 27 Marzec 2013, w całości zmieniany 1 raz
Każdy ma swój gust, ale cała trudność polega na tym żeby być świadomym jego niedoskonałości i kształtować go w stronę "gustu uniwersalnego",
eSSenkommando
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Godwina I tak tylko nieśmiało wtrącę, że praktycznie każdy w głowie nosi swój 'wzór piękna', czyli po prostu ten nieszczęsny gust. Skąd inaczej wziąć jakiś punkt odniesienia? Gdzie jest w takim razie ten 'globalny i prawdziwy' punkt obiektywnego zdania? Czy może w danej dyskusji pałeczkę obiektywności przejmuje ta opinia, na której podparcie jest więcej argumentów? Po pierwsze, widzę znowu klasyczne pomieszanie pojęć. W etyce i w estetyce istnieją dwie przeciwstawne pary pojęć: subiektywny-obiektywny, absolutny-relatywny. I one są zupełnie odrębne. Subiektywny znaczy - zależny, lub też odnoszący się od stanów umysłu podmiotu, a obiektywny - niezależny i nie odnoszący się. Absolutny oznacza bezwzględnie obowiązujący, a relatywny - obowiązujący w zależności od sytuacji. Pary te są logicznie niezależne, choć oczywiście bardzo popularne jest łączenie subiektywizmu z relatywizmem. Ale nie znaczy to, że tak musi być zawsze i że jest to jeden i ten sam problem. Otóż, zdając sobie sprawę z odrębności tych zagadnień, uważam że akurat problem obiektywności nie jest tak szalenie trudny, jak się go przedstawia. Obiektywność wynika po prostu ze sposobu mówienia. Chcesz dyskutować z innymi o pięknie, musisz wziąć w nawias fakt, że to Tobie się podoba, a skupić się na przedstawianiu obiektywnych własności ocenianych rzeczy. Obiektywność wynika ze zobowiązania jakie podejmuje każdy uczestnik dyskusji, chyba że rzeczywiście chce uznać konsekwencję, że Kapitan i Seb wymieniając poglądy na temat SOAD nie przeczą sobie wcale, tylko informują się nawzajem o własnych stanach umysłu. Dużo gorszym bagnem jest uzasadnienie absolutnego charakteru sądów estetycznych i ich uniwersalnego obowiązywania. Jedno jest pewne - nawet osoby wyrobione nie są jednomyślne w ocenach. Co więcej spory dotyczą często rzeczy fundamentalnych i w tym wypadku dalsza dyskusja okazuje się niemożliwa. Nie ma wtedy niezależnych racji, którymi można by było przekonać przeciwnika. Generalnie osobie o kiepskich gustach, chwalącej np. Rubika trudno zarzucić błąd poznawczy, prędzej brak wrażliwości. Ponadto wczoraj ludzie odwoływali się do jednych kanonów piękna, dziś do innych. Ale to wszystko nie ma wiele wspólnego z obiektywnością. Nawet te nieszczęsne, zmieniające się co chwila kanony są elementem rzeczywistości obiektywnej. To oceniane dzieło należy do danego kanonu albo i nie, a gusta pojedynczych jednostek o tym akurat zupełnie nie decydują.
Wzorzec miałem na myśli obecny, chwilowy który jak najbardziej zmienia się w czasie. Dzięki za klaryfikację obiektywnego/subiektywnego i absolut/relatyw, teraz będzie prościej. W takim razie mógłbyś przywołać jakiś czysto obektywny argument? Nie jestem w stanie sam go znaleźć.
Wzorzec miałem na myśli obecny, chwilowy który jak najbardziej zmienia się w czasie. Dzięki za klaryfikację obiektywnego/subiektywnego i absolut/relatyw, teraz będzie prościej. W takim razie mógłbyś przywołać jakiś czysto obektywny argument? Nie jestem w stanie sam go znaleźć. SOAD to bardzo prymitywna muzyka. Bardzo schematyczna, budowana na zasadzie - napierdalamy - gramy melodie - gramy niby orientalny motyw złożony z pięciu dźwięków.
Zobacz, że w tym argumencie nie ma nic subiektywnego. Orientalny motyw, pięć dźwięków, schematyzm, napierdalanie - to nie są subiektywne własności w umyśle Bartosza, tylko pewne cechy samej muzyki, o której mówi. To raz. A dwa, że tak naprawdę nie ma nic zdrożnego powołać się na subiektywny stan mający zaświadczyć o istnieniu obiektywnego zjawiska. Krowa JEST na łące, bo WIDZĘ krowę na łące. Dlaczego argumenty dopuszczalne w sporze o istnienie krowy mają być nieważne w sporze dotyczącym wartości estetycznych?
No tak, w sumie mogłem sam to przemyśleć i za n^666 lat bym to zauważył. Subiektywista i tak powie, że się czepiasz - "w kontsu tesz moszna lubic napierdalanke". Jak tak myślałem dzisiaj, doszedłem do wniosku, że obiektywne są rzeczy takie jak: pomysł, "świeżość", skomplikowanie, trudność (np. napisania danego dzieła), jakość wykonania i tym podobne. Tylko co dalej to już za diabła nie wiem.
Ivoire VII zamieszcza porównania na poziomie, który sam reprezentuje.
A jakie porownania zamieszcza Iwuar siodmy, ty synu dwoch chlopow i swini? Zapodalem Ci VII symfonie Betonmena zebys przejrzal na oczy i zrozumial ze bladzisz, a potem szedl i glosil to po swiecie. Tymczasem, jako typowa internetowa pizda, nie sluchasz Betonmena tylko zaczynasz pisac NIC O MNIE NIE WIESZ (tu sie akurat mylisz, bo wiem na pewno, ze jestes mega glupim durniem). Cale twoje elaboraty sprowadzaja sie do tego, co pisza chlopcy bez zarostu: o gustach sie nie dyskutuje. Ubrales to w madrzejsze slowa, to prawda, ale to jeszcze bardziej dziala na nerwy czytajacym; gimnazjalisci to stala czesc krajobrazu, do ktorej trzeba przywyknac, ale stary chlop, ktorego w szkole w kilkanascie lat cwiczono pisania i czytania i tylko na to mu sie to zdalo, zeby teraz na forum bredzil GUST SUBIEKTYWIZM AKSJOMAT POZYTYWIZM, probujac udowodnic ze Akon to Betowen a Betowen to Akon? To juz jest gorzej niz katastrofa, to wariat na swobodzie, najwieksza szkoda to w przyrodzie.
W ogole, to nei wiem po co tu marnuje czas na takich pajacow jak on. Sam sie sobie dziwie, ze nie pomyslalem najpierw: Przeciez ten frajer z dupy slucha SOAD, nie pojmie co do niego pisza chocbys sczezl ze starania.
Takze pozdro kurwiszonie.
Pomyliłeś fora "Betowenie"
No chyba nie on.
Mój ulubiony tekst
Ha, ha! Teraz oprócz deklaracji światopoglądowej do regulaminu trzeba dołączyć ten obrazek.
Ej, a wiecie, że w poniedziałek będzie prima aprilis i śmigus dyngus jednocześnie?
Pomyliłeś fora "Betowenie"
Nie pomylił. Forum nasze traktuje o dobrej muzyce. Dlatego Beethoven - tak, SOAD - nie za bardzo.
To na swoj sposob komiczne, ze typex od spoko rackietoweto racka z przytupem, zamiast spokojnie sortowac spalone zarowki w Bombaju, zaklada temat o 'aksjologii sztuki'.
A jak inaczej nam uzmysłowi że chuja wiemy?
Tlumaczac jak sie sortuje zarowki, a jak nie.
tej, sebek, zbieraj kamyczki do zapalniczki!
Bardzo was proszę o nie rzucanie w Sebka kamieniami. Dyskutujmy sobie ile wlezie, nawet po chamsku, bo przecież taki jest profil tego forum, ale pewnych granic nie przekraczajmy. Dwóch na jednego to banda Chujego.
No dobra, dobra.
Ej, a wiecie, że w poniedziałek będzie prima aprilis i śmigus dyngus jednocześnie?
Zrobię komuś żart i nasikam do pistoletu na wodę (ha ha ha).
Albo zrób komuś żart i powiedz że SOAD jest spox, hihihi.
Trochę słaby żart bo moje braty dwa lubią ten band (ale jeden to gimbus) i wiedzą że ja nie, a reszta nie wie kto to, a nie będę biegał po wsi w święta, przecież.
A mnie się zdaje, że wmawianie ludziom, że oceny są z gruntu subiektywne, jest zwykłym lewackim bełkotem*. Tak się składa, że uczono mnie, iż każdy opis zjawiska najlepiej zacząć od analizy pojęć i znaczeń. Stosunek do analizy pojęciowej jest tym, co pozwala odróżnić humanistę, któremu taka analiza jest nieobca, od chumanisty, który woli pieprzyć na pozór zgrabnie wyglądające brednie. Analiza znaczeń wskazuje od razu na obiektywny charakter ocen takich jak dobry, piękny, zły i szkaradny. Wystarczy sobie zdać sprawę, że subiektywność zakłada permanentną niemożliwość wejścia z kimkolwiek w realny spór. Jasiu mówi, że mu się podoba SOAD. Małgosia mówi, że jej się SOAD nie podoba. To jest właśnie subiektywne zdanie Jasia i Małgosi. I zwróćmy uwagę, żadne z nich nie przeczy drugiemu. Nie ma sporu między Małgosią i Jasiem, dopóki mówią o subiektywnych stanach umysłu. Natomiast gdy Jaś mówi muzyka SOAD jest piękna, a Małgosia, że jest paskudna, to spór jest oczywisty. Jest miejsce na kłótnie - albowiem sądy te, przynajmniej w intencji mówiącego, odnoszą się do jakiejś obiektywnej cechy. Jeżeli więc chodzi o wyjaśnienie znaczeń subiektywista przegrywa w przedbiegach z obiektywistą. Spór przenosi się na inną płaszczyznę. Dla każdego średnio rozgarniętego w kwestiach aksjologicznych człowieka jasne powinno być, że każdy sąd estetyczny pretenduje do obiektywności. Pytanie, czy te pretensje są uzasadnione. Obiektywista będzie obstawiał, że tak, a subiektywista przedstawi tzw. teorię błędu, czyli uzna, że - owszem - sądy estetyczne pretendują do obiektywności, ale nie istnieją żadne obiektywne cechy, do których się odnoszą. Tyle, że wniosek z teorii błędu wydaje się prosty - estetykę z jej pretensjonalnym sposobem mówienia trzeba wyrzucić do kosza. I tu się pojawia pole do popisu dla jeźdźców antycywilizacji. Oceniając wyrażamy w dużej mierze pewne wewnętrzne poruszenie, które wzbudził w nas oceniany przedmiot - aprobatę i dezaprobatę. Jeżeli coś nas nie poruszyło, nie będziemy ferować wyroków na jego temat. Estetyka jednak, podobnie jak etyka, jest dziełem cywilizowania się człowieka. Cywilizowanie to polegało na tym, że ludzie zamiast mówić o tym, co im się podoba i czego chcą, dostrzegli, że warto w dyskusji wskazywać na cechy przedmiotów i sytuacji, które mogą się podobać także innym. Zaczęli abstrahować od swoich upodobań i co więcej przyjęli na siebie zobowiązanie konsekwentnego odwoływania się do tych obiektywnych cech i temperowania własnych kaprysów w sądach etycznych i estetycznych. Co więcej, zaczęli uznawać, że to co dobre i piękne, jest w istocie niezależne od ich subiektywnych nastrojów i upodobań, które przecież mogą się zmieniać jak w kalejdoskopie. W ten sposób odcięli pępowinę subiektywizmu. Natomiast bardzo przenikliwi jeźdźcy antycywilizacji próbują zawrócić ludzi do jaskiń. Niech ludzie przestaną wygłaszać pretendujące do obiektywności sądy i mówią wprost o własnych upodobaniach - to właśnie głoszą, a wszelkiej maści półinteligentom miło to słyszeć. Jeżeli żaden gust nie jest wyrocznią i może się rozwijać, to tym bardziej należy rozgraniczyć nieuchronny subiektywizm w ocenie czegokolwiek od przekonania o obiektywnych wartościach, których nie można sprecyzować. Ja tam odróżniam. "Nieuchronny subiektywizm" oznacza tyle, że każdy zdaje sobie sprawę ze swojej niedoskonałości. Podejmujemy dyskusję z tą świadomością, ale to nie zamyka nam ust. Bo tak czy inaczej staramy się dać świadectwo pewnym obiektywnym wartościom najlepiej jak umiemy. Natomiast właśnie jak ktoś gada o subiektywizmie samych sądów (czyli samych znaczeń zdań oceniających), to właśnie ma ten podstawowy problem poznawczy. O, z tym jedzeniem, to Kolega trochę przesadził. O jedzeniu właśnie mówi się , że jest dobre, albo nie, a jego wartości to już nie kwestia gustu czy stanu umysłu, a ścisły bilans składników oddziałujących na organizm. Wielu normalnych ludzi odróżnia gust typu kulinarnego - co komu smakuje - od gustu estetycznego. Choć niewątpliwie taka np. pani Gessler wygłasza o jedzeniu sądy stricte estetyczne. Natomiast dietetycy i różnej maści faszyści żywieniowi wygłaszają wręcz sądy stricte etyczne o jedzeniu. To ci wolno, tego nie wolno, a jak ugotujesz tamto, to nasze eSSenkommando cię ukarze, bo nie spełniłeś normy dopuszczalnej w UE krzywizny banana. Tyle, że ja akurat odnosiłem się do typowej niezobowiązującej rozmowy o jedzeniu toczonej w gronie przyjaciół/znajomych. A nie do jakiś fanatyzmów. * Mówię tu oczywiście o tym mało wysublimowanym subiektywizmie, charakterystycznym dla potocznych dyskusji. Subiektywizmów jest bowiem jak psów, każdy w moim przekonaniu jest fałszywy, ale nie każdy w tak banalny sposób. Mimo iż wiem, że nie każdy subiektywista to lewacki głąb (w sumie taki bardzo mało lewacki Thomas Hobbes też subiektywistą był), ale sądzę że akurat na potrzeby tej dyskusji możemy bez większej szkody przyjąć takie założenie. Mniej lewacki, bardziej lewacki, co ja na Forum Młodzieży Wszechpolskiej jestem!? Możliwe, skoro jak zwykle po mojej odpowiedzi polecą w moją stronę epitety: "pierdolisz głupoty, durniu itp"
A czym innym niż lewactwem pachnie 'wszyscy są równi więc każdy ma rację'?
LUDZIE PALO PAPIEROSY A POTEM 'O KURWO, JA ŻOM MOM RAKA I MNJE PAŃSTWO NIE CHCE LECZYĆ, TO ICH WINA'.
I w żadnej rozmowie, nawet towarzyskiej, nie szkodzi próba obiektywnego oceniania pewnych rzeczy.
dnia Czw 21:30, 28 Marzec 2013, w całości zmieniany 1 raz
LUDZIE PALO PAPIEROSY A POTEM 'O KURWO, JA ŻOM MOM RAKA I MNJE PAŃSTWO NIE CHCE LECZYĆ, TO ICH WINA'. I w żadnej rozmowie, nawet towarzyskiej, nie szkodzi próba obiektywnego oceniania pewnych rzeczy. Eee...a kto mówił, że szkodzi, najczęściej jednak przy jedzeniu delektujemy się tym co jemy (poprzez odczuwanie przyjemności), bądź wyrażamy dezaprobatę, najczęściej miną (bo coś nam nie smakuje).
Ja tam uważam, że muzyka "obiektywnie lepsza" istnieje, a to czy człowiek słucha takiej, czy innej muzyki nie znaczy, że sam jest gorszy bądź lepszy, po prostu słucha gorszej, bądź lepszej muzyki. Tyle.
Odnoszę wrażenie, że Ty [Sebastianie] za bardzo bierzesz do siebie to, że ktoś śmie "Twój" zespół ustawić pod ostrzałem i wszystko interpretujesz jako atak na swoją osobę, a nie na zespół. Jeśli nie masz nic przeciwko to chciałbym, abyś przedstawił nam skrótowo na jakim poziomie obeznania muzycznego jesteś, ile różnej muzyki przesłuchałeś. Bo ja mimo, że raczkuję w świecie muzyki, to widząc wypowiedzi typu "SOAD super kapela, geniusze etc." nie mogę nie zauważyć, że to jest POTĘŻNE przekłamanie i to nie jest kwestia tego, że zespół mi się nie podoba, bo jak zaczynałem to też ich uwielbiałem. Po prostu poznałem nowe rzeczy na tle których SOAD jest przeciętną kapelką. Maniera jaka panuje na tym forum to jedno (przede wszystkim nie dawaj się złapać na wyważone prowokacje), ale z tego co zdążyłem się zorientować jest na forum paru użytkowników mega wyjadaczy, którzy może na muzyce zębów nie zjedli, ale w sposób znaczący je sobie starli. I nie dziw się, że niektórzy skwitują jakąś podrzędną kapelę prostym "bez sensu, nie warto", bo przede wszystkim mają wszelkie podstawy żeby wydawać takie sądy, a poza tym nie oczekujesz chyba od osób siedzących w awangardzie, aby podejmowały się szczegółowej analizy dokonań SOAD'u. Toż to samobój.
"Zespół jest mało wartościowy i nie ma sensu o nim dyskutować"- to np nie jest analiza pojęć i znaczeń, a pewna rozmowa tak się rozpoczęła. Słuszna uwaga, spieranie się na siłę nie świadczy o wysokim poziomie intelektualnym stron. Ja np wolę dyskutować niż na siebie szczekać, a temat musiałem tak nazwać, gdyż w spór zostałem mimowolnie wciągnięty. Zaczęli kiedy? Tłumaczę Ci, że już jaskiniowcy w danej grupie uznawali dzieła wyryte w kamiennej ścianie za wartościowe, bo tak wypadało. Więc o żadnym zawracaniu do jaskiń nie ma mowy, chociaż krzykaczom rzeczywiście do niej bliżej. Porównywanie dietetyki do faszyzmu jest durnotą do potęgi entej. Ludzie żerom byle gówno, bo im smakuje, a potem pretensje do całego świata, że ich bozia chorobą pokarała. Typowa, niezobowiązująca rozmowa w towarzystwie to żadna dyskusja tylko wyrażanie wprost swoich doznań i odczuć, czemu Ty, zdaje się Jesteś przeciwny. Mniej lewacki, bardziej lewacki, co ja na Forum Młodzieży Wszechpolskiej jestem!? Możliwe, skoro jak zwykle po mojej odpowiedzi polecą w moją stronę epitety: "pierdolisz głupoty, durniu itp" Niestety lewactwo jest bardzo poważnym problemem społecznym. I nie chodzi tu o lewicowe poglądy na gospodarkę, tylko o zestaw niespójnych, naiwnych i szkodliwych poglądów dotyczących ludzi i życia społecznego w ogóle.
Wyjaśnię Ci na przykładzie subiektywizmu, do którego się tak chętnie odwołujesz. Subiektywizm to tylko teoria znaczenia. Ona nie determinuje jeszcze postaw. Subiektywista może być np. pan Prawacki, który jako poważny człowiek uważa, że skoro jego sądy to tylko wyraz jego własnych skłonności i upodobań, nie przejmuje się również sądami innych - bo nic mu nie są w stanie uczynić. Mówi: SOAD jest dobre, bo mi się podoba, słuchają tego moi ziomale i dla nas wszystkich jest to dobre więc innym wara!!! Inni niech zajmą się własnym podwórkiem. A jak nie, to w ryj! Z Prawackim nie ma problemu. Może się z nim nie pogada o SOAD, ale trudno.
Subiektywistą może być również pan Lewacki, który uważa, że subiektywizm służy głównie jako intelektualny młot na oponentów. Lewacki mówi: nie masz prawa nazywać muzykę SOAD bezwartościową, bo to tylko Twoje upodobania. W ogóle najlepiej nie mów - dobre i złe, tylko "podoba mi się lub nie" - co jest kompletnie irracjonalne, bo przecież na gruncie jego teorii to dokładnie to samo. Lewacki jest więc w przeciwieństwie do Prawackiego intelektualnie nieuczciwy. I Lewackim jest wiecznie jakiś problem. Zachowuje się, jakby mu przeszkadzało wyrażanie jakiegokolwiek odmiennego zdania od jego własnego. I to ciągłe stawianie siebie w roli ofiary "mowy nienawiści".
Ja tam uważam, że muzyka "obiektywnie lepsza" istnieje, a to czy człowiek słucha takiej, czy innej muzyki nie znaczy, że sam jest gorszy bądź lepszy, po prostu słucha gorszej, bądź lepszej muzyki. Tyle. Odnoszę wrażenie, że Ty [Sebastianie] za bardzo bierzesz do siebie to, że ktoś śmie "Twój" zespół ustawić pod ostrzałem i wszystko interpretujesz jako atak na swoją osobę, a nie na zespół. Jeśli nie masz nic przeciwko to chciałbym, abyś przedstawił nam skrótowo na jakim poziomie obeznania muzycznego jesteś, ile różnej muzyki przesłuchałeś. Bo ja mimo, że raczkuję w świecie muzyki, to widząc wypowiedzi typu "SOAD super kapela, geniusze etc." nie mogę nie zauważyć, że to jest POTĘŻNE przekłamanie i to nie jest kwestia tego, że zespół mi się nie podoba, bo jak zaczynałem to też ich uwielbiałem. Po prostu poznałem nowe rzeczy na tle których SOAD jest przeciętną kapelką. Maniera jaka panuje na tym forum to jedno (przede wszystkim nie dawaj się złapać na wyważone prowokacje), ale z tego co zdążyłem się zorientować jest na forum paru użytkowników mega wyjadaczy, którzy może na muzyce zębów nie zjedli, ale w sposób znaczący je sobie starli. I nie dziw się, że niektórzy skwitują jakąś podrzędną kapelę prostym "bez sensu, nie warto", bo przede wszystkim mają wszelkie podstawy żeby wydawać takie sądy, a poza tym nie oczekujesz chyba od osób siedzących w awangardzie, aby podejmowały się szczegółowej analizy dokonań SOAD'u. Toż to samobój. Mega wyjadacz, który starł sobie zęby na muzyce, ot np Bogusław Kaczyński. W którymś z wywiadów stwierdził, że nie mają prawa określać się muzykami ci którzy nie mają muzycznego wykształcenia, tzw samouki. Niektórym po prostu w dupach się poprzewracało, a klapki na oczach zatrzasnęły im się właśnie od brnięcia w coraz to bardziej skomplikowane i złożone harmonie. Klapki, które przesłaniają różnorodność w odbiorze sztuki jaką jest muzyka, właśnie przez wartościowanie jej w całości. I na przykład, ja SOAD oceniam na płaszczyźnie rock'n'rolla. Muzyka ta nie powstała dla wirtuozerii (chociaż są jego odmiany, które o nią się ocierają), ani po to, żeby zaspokajać jakieś wyższe duchowe potrzeby. To w większości prymitywizm. Prymitywizm nie jest gorszy od progresji, po prostu czemu innemu służy i wyzwala inne emocje.
Tylko kurwa, prymitywizm to jest to: http://www.youtube.com/watch?v=b6VdTVsLiRQ Słyszysz, kurwa, różnicę? Teraz pomyśl czy to też inna kategoria? Pomyśl dlaczego BS jest świetne, a SOAD to nudny banał... pomyśl, a jak wymyślisz to wróć, napisz i rytualnie spal (albo sprzedaj gimbolom na allegro) płyty SOAD-u, kurwa.
I na przykład, ja SOAD oceniam na płaszczyźnie rock'n'rolla. Muzyka ta nie powstała dla wirtuozerii (chociaż są jego odmiany, które o nią się ocierają), ani po to, żeby zaspokajać jakieś wyższe duchowe potrzeby. To w większości prymitywizm. Prymitywizm nie jest gorszy od progresji, po prostu czemu innemu służy i wyzwala inne emocje.
No i pełna zgoda. Generalnie sprawiałeś (w moim odczuciu) wrażenie osoby, która uczepiła się swojego ulubieńca i gotowa jest spalić się za to na stosie, cieszę się, że się myliłem. Co do SOAD'u: myślę, że wszystkim chodziło o to co tutaj napisałeś. Całkiem spoko to muzyka jak chcesz sobie głową pokręcić, nogą potupać. Powiedziałbym, że jest bardziej "użytkowa". No ale jeśli ktoś szuka głębszych przeżyć, to zgodzimy się, że nie tutaj szukamy, nie tutaj.
Tylko kurwa, prymitywizm to jest to: http://www.youtube.com/watch?v=b6VdTVsLiRQ Słyszysz, kurwa, różnicę? Teraz pomyśl czy to też inna kategoria? Pomyśl dlaczego BS jest świetne, a SOAD to nudny banał... pomyśl, a jak wymyślisz to wróć, napisz i rytualnie spal (albo sprzedaj gimbolom na allegro) płyty SOAD-u, kurwa.
Kurwa, zaskoczyłeś mnie, jasny chuj! W życiu czegoś takiego, kurwa, nie słyszałem, Black...kurwa co do chuja ? Kurwa, tak to jest dopiero zakurwisty prymitywizm, true PS. Bo powstał, kurwa, wcześniej i jest bim bam w tle
Nie, kurwa, myśl dalej.
1+1=2 X 333 = 666 zuy panie
1+1=2 X 333 = 666 zuy panie
Nie.
...Czytałem kiedyś.
Mega wyjadacz, który starł sobie zęby na muzyce, ot np Bogusław Kaczyński. W którymś z wywiadów stwierdził, że nie mają prawa określać się muzykami ci którzy nie mają muzycznego wykształcenia, tzw samouki. Pan B.K. nie jest żadnym wyjadaczem, tylko najprawdopodobniej człowiekiem głuchym jak pień, który w związku z tym nie potrafi mówić o muzyce, ale się nieźle kamufluje zmieniając temat przy każdej okazji. Więc zamiast o muzyce mówi np. o wykształceniu muzyków, zamiast o muzyce operowej, o kapeluszu hrabini, która siedziała obok niego na Festiwalu Wagnerowskim itd. Tego człowieka na pewno nie należy traktować poważnie. Porównywanie pasjonatów awangardy do tego cymbała to wielka zniewaga.
Możliwe, że podałem niefortunny przykład, chodziło mi raczej o takie nadęcie, że co ja to nie jestem, bo tyle wiem. Poza tym nie każdy pasjonat awangardy uważa, że prymitywizm jest rodzajem sztuki jakościowo gorszym czy mniej wartościowym...a takich miałem na myśli
Ale niech to będzie prymitywne, a nie chujowe.
Ja też wolę pizdy...
Pizdowate też nie moze być, bo muzyki ja ruchać nie zamierzam.,
No to muzyka wyrucha Ciebie - chujowa.
No i doszliśmy do konsensusu, Seb lubi SOAD, bo jest pedziem (może wolisz słowo homoseksualista?) i lubi jak go chujowa muza gwałci w dupsko.
A teraz, heteroseksualni mężczyźni i kobiety co mają ochotę popatrzą sobie na cycki: http://www.youtube.com/watch?v=g0NN2BahMrU&list=FLyBob5Xt47ytyQWhkyQ6OAQ&index=4 Natomiast Seb jako pedzio popatrzy sobie na tęczowego kota: http://www.youtube.com/watch?v=QH2-TGUlwu4&list=FLyBob5Xt47ytyQWhkyQ6OAQ&index=7 z podkładem muzycznym równie ambitnym jak SOAD.
KONIEC TEMATU.
Seb lubi SOAD, bo wie co to dobry rock'n'roll i lubi kpić z małych piesków, nie mających zielonego pojęcia o czym szczekają, a zamiast argumentów podają linki, bo jedyne co umieją robić oprócz szczekania, to klikać.
Dla ciebie tematu nie było i nie będzie, bo z rynsztoku powstałeś i w rynsztok się obrócisz, HUY PANIE.
w dupsko lubisz i wszystko jasne, zuy cię rozgryzł.
Raczej nie, bo chujowa muzyka jest mi obca, a o takiej pisałem w kontekście rypania w zad.
Najpierw że nie chujowe a wcześniej o SOAD. zdecyduj się.
Seb lubi SOAD, bo wie co to dobry rock'n'roll i lubi kpić z małych piesków, nie mających zielonego pojęcia o czym szczekają, a zamiast argumentów podają linki, bo jedyne co umieją robić oprócz szczekania, to klikać.
Dla ciebie tematu nie było i nie będzie, bo z rynsztoku powstałeś i w rynsztok się obrócisz, HUY PANIE.
Tak sobie tłumacz.
http://www.youtube.com/watch?v=wZZ7oFKsKzY
Masz więcej tęczowego kota.
Najpierw że nie chujowe a wcześniej o SOAD. zdecyduj się. Najpierw, to Ty się naucz zdania poprawnie sklecać
A na razie, dobranoc, dzieci.
Poszedł oglądać kota, wróci o 10:25.
Zdaje mi się, że cała ta rozmowa nie ma sensu. Dyskutowanie z człowiekiem niewrażliwym o sztuce to strata czasu. To dokładnie tak samo, jakby gadać z daltonistą o kolorach.
Zwykłych daltonistów spotykamy tutaj często. Wchodzą oni, piszą cztery posty i nie wracają. Sebastian natomiast jest daltonistą, któremu poprzewracało się w dupie. To znaczy - naczytał się książek i teraz mówi, że on nie jest żadnym daltonistą, tylko jest subiektywistą - w jego wewnętrznym przekonaniu kolorów nie ma, w przekonaniu kogo innego są i nie wolno powiedzieć "to jest żółte" tylko "w moim wewnętrznym przekonaniu jest to tak jakby żółte, ale zdaję sobie sprawę, że w przekonaniu kogoś innego mogłoby być inaczej".
Cóż, nie odczuwam potrzeby dyskutowania z takim pierdoleniem, całe życie kwitowałem je wzruszeniem ramion i nie bardzo rozumiem dlaczego teraz miałoby być inaczej.
A poza tym musiałem wyjebać Fajfusowi cały post bo nie wiedziałem jak w niego wejść - umiałem go tylko przenieść do kosza.
dnia Pią 11:13, 29 Marzec 2013, w całości zmieniany 1 raz
Pasek na dole i w prawo, ewentualnie wdusić rolkę i przeciągnąć w prawo
Brawo Kaptejn, doszedles do wniosku, ktory ja znalem od samego poczatku.
Niestety zawsze dostaje w nagrode milion obelg i pogardeu... Taka dola.
Zdaje mi się, że cała ta rozmowa nie ma sensu. Dyskutowanie z człowiekiem niewrażliwym o sztuce to strata czasu. To dokładnie tak samo, jakby gadać z daltonistą o kolorach.
Zwykłych daltonistów spotykamy tutaj często. Wchodzą oni, piszą cztery posty i nie wracają. Sebastian natomiast jest daltonistą, któremu poprzewracało się w dupie. To znaczy - naczytał się książek i teraz mówi, że on nie jest żadnym daltonistą, tylko jest subiektywistą - w jego wewnętrznym przekonaniu kolorów nie ma, w przekonaniu kogo innego są i nie wolno powiedzieć "to jest żółte" tylko "w moim wewnętrznym przekonaniu jest to tak jakby żółte, ale zdaję sobie sprawę, że w przekonaniu kogoś innego mogłoby być inaczej". Cóż, nie odczuwam potrzeby dyskutowania z takim pierdoleniem, całe życie kwitowałem je wzruszeniem ramion i nie bardzo rozumiem dlaczego teraz miałoby być inaczej. Ja z kolei lubię kpić z bełkotu. No, ale żem drań to już wiesz
Tylko ty zakładasz, że każdy inaczej pojmuje czerwone - co z tego, że możliwe, że każdy widzi go tak samo.
Nic podobnego.
Druga sprawa: skoro wszystko jest subiektywne, to mogę iść gwałcić i mordować, bo uznaję to za dobre. Mogę? Mogę.
Istotnie, możesz, i wielu tak robi dopóki ich nie wsadzą do ciupy.
Pytanie czy ludzkość istotnie chce żyć bez żadnego 'odniesienia'. Ja rozumiem, że można to tak widzieć, tym niemniej pożytku z tego żadnego.
Tym niemniej odtwórczość to mocny czynnik do oceniania sztuki: rzecz powtórzona po raz n-ty nie uderza tak mocno, jak za pierwszym razem, poza tym pomieszanie tego z mało ciekawymi pomysłami (czyli defacto mało oryginalnymi, bo oryginalność zawsze działa na korzyść) decyduje, ze coś jest do dupy. Dasz radę dyskutować z odtwórczością? Nie da rady, bo to nie coś do dyskusji. Przez powyższe stwierdzam, że wymienione wyżej czynniki świadczą o chujowości SOAD. Dziękuję.
dnia Pią 21:38, 29 Marzec 2013, w całości zmieniany 2 razy
Pasek na dole i w prawo, ewentualnie wdusić rolkę i przeciągnąć w prawo
No właśnie nie dało się...
U mnie się dało, więc zrobiłem jak zrobiłem. No nic
Pytanie czy ludzkość istotnie chce żyć bez żadnego 'odniesienia'. Ja rozumiem, że można to tak widzieć, tym niemniej pożytku z tego żadnego. Tym niemniej odtwórczość to mocny czynnik do oceniania sztuki: rzecz powtórzona po raz n-ty nie uderza tak mocno, jak za pierwszym razem, poza tym pomieszanie tego z mało ciekawymi pomysłami (czyli defacto mało oryginalnymi, bo oryginalność zawsze działa na korzyść) decyduje, ze coś jest do dupy. Dasz radę dyskutować z odtwórczością? Nie da rady, bo to nie coś do dyskusji. Przez powyższe stwierdzam, że wymienione wyżej czynniki świadczą o chujowości SOAD. Dziękuję. Przez wymienione wyżej czynniki możesz sobie uznać za chujowy cały rock'n'roll. Nie ma za co.
Tu niech się wypowie ktoś inny, ale za wybitne w rock'n'rollu uważa sie chyba jedynie te zespoły, które potrafiły powiedzieć coś nowego, a nie całą tą odtwórczą bandę, która nie przetrwała próby czasu.
dnia Pią 22:24, 29 Marzec 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|