|
Przetrwają najsilniejsi - Gentle Giant
singulair.serwis |
W związku z tym, że następni w kolejce po Żukach są Giganci, zgodnie z zapowiedzią inicjuję kolejną zabawę. Strzelamy do poniższych pozycji:
Gentle Giant (1970) Acquiring the Taste (1971) Three Friends (1972) Octopus (1972) In a Glass House (1973) The Power and the Glory (1974) Free Hand (1975) Interview (1976) The Missing Piece (1977) Giant for a Day (1978) Civilian (1980)
Civilian jedyna płyta której nie mogę dosłuchać do końca, zrobiłem to tylko raz i więcej jakoś nie chcę.
Civilian
Odczekam ze dwie, trzy kolejki, aż zaczną się płyty dobre, bądź te, które znam.
Civilian
Tez sobie odpuszcze te dwa niewypaly
Dajcie jeszcze dzień czy dwa to się sprężę (a może też i inni) i odsłucham te ostatnie gigancie rzeczy. Szkoda by było kończyć rundę z pięcioma głosami.
edit: lol - z trzema
Lepiej niech jak najszybciej polecą te ostatnie płyty i będzie normalna zabawa. Nie ma co tego przedłużać czekając na dosłuchiwaczy.
No ale mimo wszystko, jak to wygląda... to może głosujcie nawet jeśli nie odsłuchaliście i na wiarę wyrzucajcie ostatnie rzeczy. Grunt żeby jakaś frekwencja była.
Frekwencja będzie na dobrych płytach.
Dajcie jeszcze dzień czy dwa to się sprężę (a może też i inni) i odsłucham te ostatnie gigancie rzeczy. Szkoda by było kończyć rundę z pięcioma głosami.
edit: lol - z trzema
Nie ma sensu. Gdyby ostatnie płyty były fajne, to może warto by było. Ale jak na razie, każdy, kto je słyszał, chce je odstrzelić jak najszybciej i najchętniej strzeliłby pewnie do dwóch albo trzech na raz.
Dla mnie nie ma większej różnicy jakościowej między dwoma ostatnimi płytami. Obydwie są koszmarne i kojarzą mi się z jakąś niewydarzoną mieszanką Abby i post-punka, którą próbuje się na siłę urozmaicić różnymi Gigantowymi ozdobnikami. Ostatecznie skłaniam się do zdania pozostałych. Civilian jest jednak o kilka nanometrów gorszy.
Sądzę, że dalsza zwłoka jest bezcelowa. Dlatego ogłaszam wszem i wobec, że liczbą głosów 4 odpada z naszej zabawy album Civilian.

W grze pozostają:
Gentle Giant (1970) Acquiring the Taste (1971) Three Friends (1972) Octopus (1972) In a Glass House (1973) The Power and the Glory (1974) Free Hand (1975) Interview (1976) The Missing Piece (1977) Giant for a Day (1978)
Giant for a Day
Zmęczyłem wczoraj te ostatnie płyty. Zgodzę się ze stwierdzeniem, że ciężko dostrzec różnicę jakościową między nimi, a jakość ta jest, delikatnie mówiąc słaba. Jako, że Civilian odpadło to po kolei Giant for a Day
Giant for a Day
Lepiej niech jak najszybciej polecą te ostatnie płyty i będzie normalna zabawa. Nie ma co tego przedłużać czekając na dosłuchiwaczy.
Dosłuchiwacze wiedzieli już od przynajmniej 2 tygodni, że po Bitlach będzie GG więc mogli słuchać. Czasu było sporo.
Giant for a day
Dawaj podsumowanie.
Giant 4 a day
Ogłaszam, że liczbą 5 głosów zdecydowaliśmy pożegnać, chyba bez żalu, płytę Giant for a day
Przy okazji żegnamy jedną z najgorszych okładek w historii rocka progresywnego.

Pozostają:
Gentle Giant (1970) Acquiring the Taste (1971) Three Friends (1972) Octopus (1972) In a Glass House (1973) The Power and the Glory (1974) Free Hand (1975) Interview (1976) The Missing Piece (1977)
The missing piece
The missing piece. Wprawdzie ta płyta ma „momenty" - całkiem nieźle się zaczyna, "I'm turning around" także jest niezgorszy, jednak potem takie „perełki” jak „Betcha thought we couldn't do it" i „Who do you think you are?" mocno sprowadzają słuchacza na ziemię. Strona B płyty analogowej także nie pozostawia złudzeń, jaki krążek powinien odpaść w tej rundzie.
The Missing Piece (1977)
The Missing Piece jest owszem znacznie lepszy od płyt które poprzednio odpadły, w tym sensie, że niektórych fragmentów można posłuchać nawet z przyjemnością, ale od pozostałych dzieli go wielka przepaść.
Missing Piece
The Missing Piece. Duży skok w porównaniu do poprzedników. O ile ciężko było przetrwać te dwa ostatnie albumy, a do drugiego ich odsłuchania to się wręcz zmuszałem, tak Missing Piece słuchało się bardzo przyjemnie.
No nie wiem. Dla mnie jest co najwyżej znośny. Zadyszka w zespole była już wyraźna.
Znam The missing piece
No nie wiem. Dla mnie jest co najwyżej znośny. Zadyszka w zespole była już wyraźna.
Miało być bez bardzo.
Liczbą 7 głosów odpada The Missing Piece

Pozostają w grze same znakomite albumy czyli:
Gentle Giant (1970) Acquiring the Taste (1971) Three Friends (1972) Octopus (1972) In a Glass House (1973) The Power and the Glory (1974) Free Hand (1975) Interview (1976)
Interview . Ten i kolejny ruch wydają mi się oczywiste.
Interview bo nie pamiętam za bardzo co tam było.
Interview . Ten i kolejny ruch wydają mi się oczywiste.
Też Interview. A jaki jest ten niby oczywisty kolejny ruch?
Chciałbym być przekorny, ale żaden inny album nie przychodzi mi do głowy w tej kolejce. Interview.
Przychylam się do zdania przedmówców, że jednak Interview. A potem będzie coraz trudniej. Choć w następnej rundzie "faworyt" też mi się wydaje oczywisty.
"Gentle Giant"
To pójdzie w następnej rundzie 
Ja się też zastanawiałem czy teraz nie głosować na debiut, ale po namyśle zmieniłem zdanie, a dlaczego głosowałem już mówiłem.
Ostatnio przypomniałem sobie debiut i odnoszę wrażenie, że najbardziej w pamięć zapadają na nim te lekkie piosenki, które są ładne, finezyjne i mocno kontrastują z patetyczną twórczością gwiazd mainstreamowego proga. Gdyby wszystko na tym albumie miało brzmieć jak te bardziej progresywne momenty - chociażby utwór Giant, to bym strzelił do tego jeszcze przed Interview.
Nie przesadzajmy w stronę przeciwną do tej, w którą przesadzają progowcy. Debiut GG to bardzo porządny album, tyle, że sześć kolejnych było znacznie lepszych. Nota bene Interview, który odpadnie teraz także jest zupełnie dobry. Słabizna już poodpadała.
Debiut faktycznie mocno tkwi jeszcze w standardach mainstreamowego progresu. Brakuje mu bogactwa harmonicznego, wyrafinowania kontrapunktycznego, objawiającego się choćby w bardzo interesującym wykorzystywaniu faktur polifonicznych. Najmniej podoba mi się wtedy, gdy ciąży trochę w stronę hard rocka. Z tych klasycznych płyt z lat 1970-1976 ta podoba mi się jednak najmniej. Dochodzi tu może jeszcze efekt przesytu po latach słuchania. Na „Interview” słychać oczywiście momentami pewne wyjałowienie , biorąc pod uwagę tkankę melodyczną, zespół zaczyna się niepokojąco powtarzać, jednak w sferze muzycznej to jest nadal naprawdę dobra rzecz. Przewaga debiutu to świeżość, natomiast „Interview” to dojrzałość. Na tym drugim mamy przykład bodaj najbardziej zaawansowanego wykorzystania tekstur polifonicznych w całej karierze zespołu. Chodzi dokładnie o „Design”, w którym występuje jednocześnie siedem niezależnych od siebie głosów. Cztery mają charakter wokalny, natomiast trzy instrumentalny, tworząc bogatą mozaikę dźwiękową. Minnear był naprawdę dobry w tego typu rzeczach. Wychodziło tu jego wykształcenie muzyczne (Kerry był absolwentem wydziału harmonii i kompozycji Royal Academy of Music w Londynie).
Nie przesadzajmy w stronę przeciwną do tej, w którą przesadzają progowcy. Debiut GG to bardzo porządny album, tyle, że sześć kolejnych było znacznie lepszych. Nota bene Interview, który odpadnie teraz także jest zupełnie dobry. Słabizna już poodpadała. Ale czy ja przesadzam gdzieś? Mamy dwa dobre, ale nie rewelacyjne albumy - Interview i debiut. Po prostu stwierdzam, że najmocniejszą stroną debiutu są charakterystyczne chwytliwe tematy, których trochę brakuje na Interview i przez które debiut u mnie wygrywa. Natomiast generalnie stylistyka, w której utrzymany jest Interview, podoba mi się bardziej. Tylko, jak już zostało zauważone, brakuje na nim jakiś charakterystycznych punktów odniesienia w przeciwieństwie do poprzednich płyt.
A co do utworu Giant proponuję go porównać z pierwszym utworem z drugiej płyty. Myślę, że dalszy komentarz będzie zbędny. 
Wywiad
Płyta Interview odpada większością 5 głosów.

Album Gentle Giant zaliczył 1 strzał ostrzegawczy w powietrze.
Pozostają: Gentle Giant (1970) {1} Acquiring the Taste (1971) Three Friends (1972) Octopus (1972) In a Glass House (1973) The Power and the Glory (1974) Free Hand (1975)
Gentle Giant W końcu coś co znam 
Debiut
Gentle Giant Po tej rundzie zacznie się problem natury moralnej.
Dżentyl Dżajant
Gentle Giant
Gentle Giant
Three Friends
Debiut
In a glass house
Hooooly shieeet
No co, ta płyta mnie po prostu wpierdziela 
Ty, ale to jest przecież najlepsze.
Może. Tyle że mnie wpieprza niebotycznie. Próbowałem tego słuchać. I słuchałem do porzygu. Tak za 6 razem stwierdziłem, że to bez sensu. Nie rozumiem wielkości tej płyty i już nawet nie próbuję zrozumieć. Darzę ją wyjątkową antypatią i będę oddawał na nią swój głos konsekwentnie.
Słuchałem dzisiaj i Szklarni i Ośmiornicy i nie wiem, która lepsza.
Szklarnia lepsza. wywalam debiut bo mi się nie chciało słuchać
dnia Wto 00:22, 19 Listopad 2013, w całości zmieniany 1 raz
W tej rundzie płyta Gentle Giant zdobyła 8 głosów i tym samym odpada z naszej zabawy.

Po jednym głosie otrzymały albumy Three Friends i In a Glass House
Do następnej rundy przechodzą:
Acquiring the Taste (1971) Three Friends (1972) {1} Octopus (1972) In a Glass House (1973) {1} The Power and the Glory (1974) Free Hand (1975)
Three Friends
In a glass house ponownie.
The Power and the Glory Genialne wejście, potem trochę nierówno.
Najgorszą płytą z ocalałych są Trzej przyjaciele z boiska. Schooldays jest utworem wybitnym, ale reszta mu niestety nie dorasta.
Trzech przyjaciół bo mi klimat nie pasi
Three Friends
Acquiring the Taste
Power and Glory
Siła i chwała czy jakoś tak...
Three Friends ponownie
In a Glass House
W tej rundzie żegnamy album Three Friends, który zdobył 5 głosów.

Wyprzedził on The Power and the Glory, na który zagłosowały 3 osoby, In a Glass House z liczbą 2 głosów oraz Acquiring the Taste, do którego strzeliła jedna osoba.
W grze pozostają:
Acquiring the Taste (1971) Octopus (1972) In a Glass House (1973) {1,2} The Power and the Glory (1974) {3} Free Hand (1975)
Power and the Glory
Acquiring the Taste.
The Power and the Glory
Siła i moc po raz kolejny
Władza i chwała. Są tam świetne numery, ale jako całość ta płyta nie jest już aż tak dobra.
A ja bym jednak inaczej to nazwał: Siła i chwała.
Szklany domek
In a Ass House
Acquiring the Taste
The Power and the Glory Bo słuchałem dzisiaj tych 3 płyt (Jęzora, Ręki i Powera) i generalnie ta była najmniej efektowna, mimo, że to ciągle bardzo dobry album.
W niniejszej rundzie odpada The Power and the Glory, który zdobył 6 głosów.

Wyprzedził on albumy Acquiring the Taste i In a Glass House, na które głosowały po dwie osoby.
W grze pozostają:
Acquiring the Taste (1971) {1,2} Octopus (1972) In a Glass House (1973) {1,2,2} Free Hand (1975)
Najwyższy czas: Acquiring the Taste
Zostały cztery płyty, które uwielbiam praktycznie bez zastrzeżeń. Niech więc będzie Acquiring the Taste.
In a Glass House
Acquiring the Taste
Acquiring the Taste.
In A Glass House.
Free Hand
Free Hand
Free Hand
Acquiring the Taste. Niesamowite, że już druga płyta zespołu stanowi tak znakomite dzieło. Ale jednak dojrzałość Wolnej ręki przemawia do mnie bardziej.
Znów In a glass house
Ogłaszam wszem i wobec, że zdobywając 5 głosów odpada wspaniały album Acquiring the Taste.

Albumy In a Glass House oraz Free Hand otrzymały po trzy głosy.
Mamy już podium, teraz ustalmy kolejność:
Octopus (1972) In a Glass House (1973) {1,2,2,3} Free Hand (1975) {3}
Free Hand Teraz już bez skrupułów, bo poprzednio się grubo zastanawiałem.
Łapa
Decyzja jest prosta. Wywalenie czegokolwiek innego byłoby mi bardzo nie na rękę.
Free Hand
Free Hand~
In a Glass House ten album powinien odpaść przed debiutem. Po prostu jest nudny.
To że nudny to bzdura. Nie mniej głosuję tak samo In a glass house
In a Glass House ten album powinien odpaść przed debiutem. Po prostu jest nudny.
Po prostu jest trudny z perspektywy fana brytyjskiego proga. In a Glass House wiele ma wspólnego z Come Taste the Band - to europejski skok na amerykańską muzę z lat 70', przede wszystkim funk. I tak samo, jak mało kto potrafi załapać Come Taste the Band, tak sporo osób ma problem z In a Glass House.
Albumy te mają bardzo różny status w dyskografiach obu grup (CTtB oceniane jest bardzo nisko, IaGH bardzo wysoko), bo wśród fanów Deep Purple mniej jest poszukujących słuchaczy, ale natura problemu z obiema płytami wydaje mi się ta sama. Po prostu - trzeba się trochę osłuchać z Ameryką, żeby docenić.
Szklarnia jest niewątpliwie najtrudniejszą pozycją Gigantów. Muzyka na niej zalatuje jakimś dziwactwem, co z jednej strony powinni docenić fani Zappy czy innych dziwaków, z drugiej zaś fana Genesis czy Pink Floyd może rzeczywiście odstraszyć. Do tego jeszcze dochodzi fakt, że Gentle Giant czerpali głównie z tradycji muzyki europejskiej, tutejszego folkloru, muzyki dawnej itp. I nagle trafiamy na album, gdzie takich wyraźnych inspiracji tutejszą tradycją jest niewiele.
Mnie Szklarnia bardzo długo nie przekonywała, gdyż choć niektóre jej fragmenty od razu mnie urzekły, to innych w ogóle nie byłem w stanie zrozumieć. Natomiast po ostatnich przesłuchaniach przedplebiscytowych stwierdziłem, że jest to album absolutnie wielki. Choć z drugiej strony uważam go za niezbyt reprezentatywny.
Wielki, wielkość itp, itd. A dlaczego nie miało by być tak że król jest po prostu nagi?
Ale co jest w niej nagiego? To bardzo złożona i subtelna muzyka, nawet bardziej niż na poprzednich płytach. Trzeba się jedynie w to wgryźć.
Jedynie, co mogę jej zarzucić to brzmienie nastawione chyba głównie na wibrafon, przez co partie rockowe nie zawsze brzmią tu tak dobrze, jak na sąsiednich płytach.
In a Glass House, bo jednak do "Free hand" mam większy sentyment.
A dlaczego nie miało by być tak że król jest po prostu nagi?
A dlaczego nie miało by być tak, że tej płyty zwyczajnie nie rozumiesz? 
Złożona i subtelna muzyka to Octopus. Domek jak dla mnie jest zwyczajnie toporny. Lubię bardzo dziwną muzykę, ale ten album mnie nie przekonuje.
ponownie Free Hand
A dlaczego nie miało by być tak że król jest po prostu nagi?
A dlaczego nie miało by być tak, że tej płyty zwyczajnie nie rozumiesz? 
To też możliwe 
Jednak zakładam też inne warianty.
In a Glass House ten album powinien odpaść przed debiutem. Po prostu jest nudny.
Ty chyba naprawdę tutaj przyłazisz trollować, tylko durne tematy i "kontrowersyjne" decyzje w strzelankach, weź sobie nie wiem, konia zbij, czy coś.
Generalnie zarówno Ośmiornica jak i Szklarnia, to są albumy nieco inne od tego co grało GG na reszcie dyskografii, Przyjaciele i Ręka, czyli płyty sąsiednie są już zakorzenione w tej "barokowej" (takie mam skojarzenie, chyba nawet nie do końca słuszne) stylistyce co reszta (pomijając koszmarki zawieszone w stylistyce chuj wie czego), natomiast te dwa albumy są po prostu inne.
Free Hand
W tej turze zdecydowaliśmy większością 7 głosów, że trzecie miejsce zdobywa album Free Hand.

In a Glass House zdobył trzy głosy.
O zwycięstwo w naszym rankingu toczą dalej bój:
Octopus (1972) In a Glass House (1973) {1,2,2,3,3}
In a Glass House
Pora na In a Glass House. Mam też pytanie, w związku ze zbliżającym się finałem, czy ktoś wie, jak się skaluje linkowane obrazki? W podsumowaniu załączanie w formacie takim jak powyżej raczej nie wchodzi w grę.
Octopus, żeby nie wygrał przez aklamację.
Musisz znaleźć obrazek w odpowiednim rozmiarze, albo przeskalować na komputerze, wrzucić do intenetu (np na imageshacka, ale tam najlepiej mieć konto, bo inaczej zniknie za jakiś czas) i wtedy podlinkować, chyba rozmiaru linkowanej grafiki nie da się zmienić w inny sposób.
In a Glass House
Mam też pytanie, w związku ze zbliżającym się finałem, czy ktoś wie, jak się skaluje linkowane obrazki? W podsumowaniu załączanie w formacie takim jak powyżej raczej nie wchodzi w grę.
Tutaj są ładne wymiary okładek: http://www.lastfm.pl/music/Gentle+Giant/+albums
Przykład i jednocześnie mój głos:

Kobajanie, spróbuj [img w=xxx] [/img], powinno zadziałać.
Głosuję na In a Glass House
Kobajanie, spróbuj [img w=xxx] [/img], powinno zadziałać.
Nie działa. Posłużę się chyba rzeczywiście obrazkami z Lasta zamiast z Progarchives.
In a Glass House ten album powinien odpaść przed debiutem. Po prostu jest nudny.
Ty chyba naprawdę tutaj przyłazisz trollować, tylko durne tematy i "kontrowersyjne" decyzje w strzelankach, weź sobie nie wiem, konia zbij, czy coś.
Generalnie zarówno Ośmiornica jak i Szklarnia, to są albumy nieco inne od tego co grało GG na reszcie dyskografii, Przyjaciele i Ręka, czyli płyty sąsiednie są już zakorzenione w tej "barokowej" (takie mam skojarzenie, chyba nawet nie do końca słuszne) stylistyce co reszta (pomijając koszmarki zawieszone w stylistyce chuj wie czego), natomiast te dwa albumy są po prostu inne.
Jeśli trolem jest dla ciebie każdy kto ma inne zdanie od ciebie i przerasta twój ograniczony móżdżek to mi cie żal.
In a Glass House
Pora na In a Glass House. Mam też pytanie, w związku ze zbliżającym się finałem, czy ktoś wie, jak się skaluje linkowane obrazki? W podsumowaniu załączanie w formacie takim jak powyżej raczej nie wchodzi w grę.
[linki]
Tutaj masz wszystkie okładki Giganta w roździelczości 300x300. Jakby co, to na masz na górze, pod paskiem wyszukiwania dane dotyczące rozmiarów. Wpisujesz jeden i masz wszystko jak na tacy.
In A Glass House[/url
[ Jeśli trolem jest dla ciebie każdy kto ma inne zdanie od ciebie i przerasta twój ograniczony móżdżek to mi cie żal.
Trollem jest dla mnie troll, który albo pisze bzdury typu "ziemia jest płaska", albo w każdej strzelance strzela do najlepszych płyt, jak nazwać to inaczej niż trollingiem?
In a glass house znów.
Pax vobiscum! Widzę Żuju, że zablokowanie konta na lascie daje Ci się we znaki 
In A Glass House
In A Glass House
Tak jak można się było spodziewać, ulubioną płytą forumowiczów okazał się album Octopus (1972), który zdobył w tej rundzie jedynie dwa głosy.
1. 
Pokonał on tym samym In a Glass House (1973), który został wskazany przez 7 uczestników.
2. 
Miejsce trzecie zajął Free Hand (1975):
3. 
Kolejne miejsca zajmują:
4. Acquiring the Taste (1971) 5. The Power and the Glory (1974) 6. Three Friends (1972) 7. Gentle Giant (1970) 8. Interview (1976) 9. The Missing Piece (1977) 10. Giant for a Day (1978) 11. Civilian (1980)
Dla porównania przedkładam wyniki analogicznego plebiscytu z Dinozaurów:
1.Three Friends 2.Octopus 3.In a glass house 4.Gentle Giant 5.Acquiring The Taste 6.The Power And The Glory 7.Free Hand 8.Interview 9.The missing piece 10.Civilian 11.Giant for a day
Lepsze są nasze. Może i nie przesłuchaliśmy po dziesięć tysięcy płyt ze wszystkich stron świata, ale widocznie przesłuchaliśmy więcej tych, co trzeba.
Ale jak Three Friends?
Ale jak Free Hand?
Ale jak to debiut nad Aquiring the Taste?
Faktycznie, coś dziwnie im ta lista wyszła....
Jak się od czterdziestu lat w kółko słucha Pink Floyd, Genesis i pochodnych to się przedkłada mainstreamowy prog rock nad wszystko inne. Nie ma się co dziwić, że ich lista układa się w taki sposób.
Z częścią Dinozaurów faktycznie jest tak, jak to kiedyś powiedział kolega Rafał - niby wybitni fachowcy, a w gruncie rzeczy goście od kilku dekad wyszukują jakąś przeciętną muzę zamiast zgłębiać dzieła Beethovena. Zamiast się rozwijać czytają w kółko tą samą książkę.
dnia Nie 20:14, 24 Listopad 2013, w całości zmieniany 2 razy
Wyniki są idealnym odwzorowaniem moich preferencji, więc nie narzekam. Co ciekawe byliśmy w większości zgodni w ocenach, więc sądzę, że satysfakcjonują one nie tylko mnie.
Natomiast u Dinozarów widzę efekt walki między stronnictwem poszukiwaczy ciekawych doznań z miłośnikami miłego, tradycyjnego pitolenia. Pitolliończykom udało się wywindować dobrą, ale przecież nie zasługującą na zwycięstwo płytę "Three Friends" oraz umieścić na czwartym miejscu debiut. Zwolennikom ciekawych doznań udało się zapewnić drugie i trzecie miejsce dziełom nieco bardziej awangardowym.
Słucham se tych późniejszych płyt, Interview trzyma jeszcze poziom, chociaż ta muzyka jakoś szybko ulatuje w niepamięć. Zaczynam The Missing Piece 2 pierwsze kawałki to stare, dobre GG, ale dalej to już mocny spadek formy, nie ma tam jakiejś wielkiej kaszany (no może As Old As You're Young), ale zespół całkowicie wyzbył się swojego ducha i klimatu ocierającego się o muzykę dawną i klasyczną. Całkowita prymitywizacja muzyki. Brzmi to jakby Panowie z GG chcieli grać jak The Beatles - prostego rocka dla plebsu. Zobaczymy co będzie dalej...
Giant for the day - nadal nie ma jakiejś niesamowitej kaszany. Chyba, że to, iż jeden z największych zespołów progresywnych grającą bardzo ambitną i wysublimowaną muzykę zaczął grać miałkiego pop rocka. Chociaż kiczu tutaj nie wyczuwam. Myślałem, że będzie dużo gorzej, a tu tylko poziom amerykańskich zespołów "hard rockowych" grających pod koniec lat 70.
Civilian - mógłbym napisać to samo co wyżej, z tym, że zaskoczyła mnie post punkowa perkusja. Z tą Abbą to mocno przesadzone. Co prawda zdarzają się koszmarki takie jak np. I Am A Camera, ale nie jest tak tragicznie jak myślałem. Generalnie wydaje mi się, że GG nie stoczył się tak bardzo w kicz i popprogowe popułczyny jak chociażby Yes, Camel czy Genesis. To chyba zasługa dużo większego jednak talentu członków delikatnego giganta.
No to teraz spokojnie mogę zapoznać się z tą gorszą częścią dyskografii Black Sabbath.
Dalej zamiast Beatlesów będzie ABBA. 
|
|