ďťż

Osobiście oddaję głos na Garrego Moora. Solowi muzycy bluesrockowi.
Jak czegoś brakuje krzyczeć.


Hm, Jeffa Becka brakuje z takich znanych wirtuozów. A panienka Janis to aby nie była "singer" miast "musican"? Chyba, że przyjmujesz taką rozszerzoną definicję, że mordą też można grać.

A jeśli chodzi o pytanie, to nie wiem. Carlosa Szatany, to nawet nie słyszałem grającego bluesa. Page'a to nie wiem co grał solo. Lubię Tonego McPhee z Groundhogs, dla mnie jego solówki bluesowe to zawsze wysoki poziom, świeżość, a niejednokrotnie mistrzostwo świata. Jednak mało kto podziela mój entuzjazm, to takie moje małe zboczenie, czy raczej indywidualny akcent w mym guście.
LOL czemu nie ma Becka? Jest jakiś limit? wpisywałem go na pewno.
EDIT: Się upokorzyłem, chyba nie kliknąłem wyślij jak wpisałem Jeffa Becka.
Ahh kurwa... Da się jakoś ankietę poprawić?
Ej... ale przecież żaden białas nawet nie zbliżał się do czarnuchów, a murzyni też grywali blues-rocka. A z wymienionych pod względem grania bluesa nikt nie podskoczy Claptonowi, nawet mimo tego, że dobre płyty nagrywał on krótko i tylko kilka.


Daj przykład panie zły.
Rory Gallagher cieniasy.

Chociaz on czasem juz zblizal sie w niebezpieczne rejony hard raka.
Nie powiedziałbym żę gary się tutaj nadaje. No może za Santane.
Muddy Waters nagrał świetne Electric Mud, Howlin Wolf nagrał "Howlin Wolf Album", a to już era psychodeliczna, ale nie wiem czym niby się różnił chicagowski blues od blues-rocka, praktycznie niczym, oprócz tego, że grali go murzyni, ale przecież brytyjski blues rock kropka w kropkę kopiował bluesa z Chicago, aż do czasów psychodelii.

Howlin Wolf nagrał "Howlin Wolf Album"
To że on nagrał to chyba za dużo powiedziane, z tego co wiem miał raczej nieciekawe podejście do tego projektu
No on miał nieciekawe, ale nagrał, jest nawet spox, chociaż Electric Mud lepsze.
brakuje Rory Gallaghera, od tych wszystkich grajków tutaj, był znacznie znacznie lepszy...,

a poza tym oprócz tego, że dobrze grał, to komponował jedne, z najpięniejszych kompozycji w historii blues rocka... jak np. I Fall Apart!

brakuje Rory Gallaghera, od tych wszystkich grajków tutaj, był znacznie znacznie lepszy...,

a poza tym oprócz tego, że dobrze grał, to komponował jedne, z najpięniejszych kompozycji w historii blues rocka... jak np. I Fall Apart!


Przede wszystkim brakuje Mayalla.

Co do wymienionych to Clapton oczywiście najlepszy, reszta w tym Rory G. którego też nawet lubie posłuchać nie ma do niego startu jeśli chodzi o samą grę. Co do albumów to te Roryego preazentują się niejednokrotnie lepiej niż to gówno, które Clapton nagrywał w późnych 70 i 80 latach. Ale w czasie gdy nagrywał naprawdę dobre rzeczy(Bluesbreakers, Derek, Blind Faith, Cream) był prawdziwym mistrzem.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Najlepszy solowy muzyk blues-rockowy
singulair.serwis