ďťż

No, a więc krótkie zasady o co będzie chodziło w tym temacie:
1. Co sobotę będę podawał nowy zespół, na którego albumy będziemy głosować.
2. Oceniamy wszystkie studyjne albumy danego zespołu.
3. W tym temacie można wstawiać tylko posty z ocenami albumów. Istnieje temat, w którym można podawać swoje propozycje i dyskutować o tym temacie.
4. Albumy oceniamy w skali 1-10. Kiedy minie tydzień od rozpoczęcia głosowania, zliczę sumę ocen każdego albumu i podam Wam jakie albumy najbardziej lubicie (przykład: jakiś album dostanie oceny 4,8,5 i 2, więc pod koniec otrzyma on 19 punktów).
5. Co tydzień głosujemy na innego wykonawcę.
6. Postów z ocenami nie wolno edytować.

Pomyślałem, że pierwszym zespołem będzie The Beatles, bo często uważani są za najlepszy zespół w historii rocka.
Moje oceny:
Please Please Me - 7/10
With the Beatles - 5/10
A Hard Day's Night - 8/10
Beatles for Sale - 5/10
Help! - 8/10
Rubber Soul - 8/10
Revolver - 10/10
Sgt. Peppers Lonely Club Hearts Band - 8/10
The Beatles - 9/10
Yellow Submarine - 3/10
Abbey Road - 10/10
Let It Be - 6/10

Życzę miłej zabawy!


Nie wydaje mi się, żeby większości użytkowników tego forum chciało się:
- wracać do zespołów, których od dłuższego czasu już nie słuchają;
- przesłuchiwać na siłę całą dyskografię tylko po to, żeby ocenić dany album.
No, w sumie Koniec Alfabetu ma rację. Nie słyszałem żadnej całej płyty Beatlesów przed Rubber Soul i absolutnie nie planuję tego zmieniać. Kompletnie nie interesują mnie jakieś pioseneczki chłopaków z grzywkami.

A tak w ogóle to Magical Mystery Tour też jest normalnym albumem. W dodatku jednym z najlepszych, jakie Bitle nagrali. Czy raczej, jednym z dwóch, obok Revolver, które w ogóle warto usłyszeć w całości.
Postrzelajmy do całej dyskografii Sun Ra. Mówię wam, to jest dobry pomysł!


Haha, z Beatlesów to znam może nie całą dyskografię, ale tak z 80%, mój ulubiony to Revolver a na drugim miejscu Magical Mystery Tour.

I tak jak naprawdę nie mam nic przeciwko pioseneczkom (w przeciwieństwie chyba do wszystkich tutaj) tak wątpię że nawet moja mama będąca za wczesnych Bitli w szkole, była w stanie słuchać tego w całości bez wkurzania się

Do Sun Ra możemy strzelać
Przecież już strzelaliśmy do różnych płyt przeróżnych zespołów, będziemy wałkować to od nowa? Sądzę, że nie ma to sensu, chyba że bedą to zespoły do których nie strzelaliśmy, ale Beatlesi do tego grona nie należą. Z tego co pamietam wygrał Revolver
Akurat wczesne Bitle to ponoć poziom nie gorszy niż późne. Mówię ponoć, bo nie siedzę w teorii muzyki, ale ci co siedzą tak mówią.
Tutaj trochę analizy https://2akordi.net/znanje/teorija/beatles.html
Nie wiem jaki to poziom, ale styl jest dla mnie niemożliwy do zaakceptowania.
Oglądałem kiedyś program, w którym gościu porównywał dwie piosenki ze wczesnego i późnego okresu twórczości Beatli i mówił, że pierwszy jest oparty na trzech a drugi na szesnastu różnych akordach. Więc obawiam się, że teoria muzyki też jest w tym wypadku po właściwej stronie mocy.
No to możliwe, chociaż dwie piosenki z obu okresów to słaba analiza A te wczesne piosenki nie mówię że lepsze, ale na pewno miały użyte zaskakujące progresje akordów i harmonie wokalne, o tym mówił nawet Dylan.
The Chordettes miały fajne harmonie wokalne przed Bitlami
Akurat jedyny kawałek ich jaki znam jest co najwyżej średni Beach Boys mieli harmonie znacznie lepsze od żuków na przykład, więc wiem że ten argument nie jest z najwyższej półki.
Chociaż niektóre żeńskie grupy wymiatają, przyznam
https://www.youtube.com/watch?v=Er8PN385PEA

Akurat jedyny kawałek ich jaki znam jest co najwyżej średni Beach Boys mieli harmonie znacznie lepsze od żuków na przykład, więc wiem że ten argument nie jest z najwyższej półki.
Chociaż niektóre żeńskie grupy wymiatają, przyznam
https://www.youtube.com/watch?v=Er8PN385PEA

O to moje ulubione z żeńskich grup, nie wspominałam bo to 1963, już za kadencji Bitli <3

to też fajne
https://www.youtube.com/watch?v=KvyOqKhKWQ4

O, albo Andrews Sisters z lat 40. W większej harmonii śpiewają niż tańczą
https://www.youtube.com/watch?v=qafnJ6mRbgk

Chordettes, koniec lat 50
https://www.youtube.com/watch?v=CX45pYvxDiA
Teraz przypomniałaś mi, że nie tylko Lollipopa znam tej grupy, Sandmana też kojarzyłem - lepsza piosenka jak dla mnie.

No to możliwe, chociaż dwie piosenki z obu okresów to słaba analiza A te wczesne piosenki nie mówię że lepsze, ale na pewno miały użyte zaskakujące progresje akordów i harmonie wokalne, o tym mówił nawet Dylan.

Dylan którego większość utworów zbudowana jest na 3 - 5 akordów i to bez jakichs specjalnych progresji.
Sugerujesz, że nie ma racji? Poza tym liczba akordów w piosence != niebanalna progresja tychże.

Oglądałem kiedyś program, w którym gościu porównywał dwie piosenki ze wczesnego i późnego okresu twórczości Beatli i mówił, że pierwszy jest oparty na trzech a drugi na szesnastu różnych akordach. Więc obawiam się, że teoria muzyki też jest w tym wypadku po właściwej stronie mocy.

Akurat na Abbey Road, czy Let it Be jest całkiem sporo numerów zbudowanych na raczej małej ilości akordów. Inna sprawa z tym ,,środkowym,, okresem dajmy na to White Album, czy Sierżant i przypuszczam, że to właśnie tego okresu ,,póżnego" dotyczyła wypowiedź tego gościa.

Sugerujesz, że nie ma racji? Poza tym liczba akordów w piosence != niebanalna progresja tychże.

Sugeruję raczej, że akurat w tej materii Dylan nie jest jakimś autorytetem.
Nie no wiadomo, nie chcę być adwokatem Dylana z tego co kiedyś powiedział. Wydaje mi się jednak, że będąc na bieżąco z muzyką popową początku lat 60 mógł mieć niezły ogląd, jak wyglądały typowe piosenki z list przebojów i na ile single Beatlesów odstawały od nich. Tutaj nie trzeba być znawcą, by coś sensownego zaobserwować.

Nie no wiadomo, nie chcę być adwokatem Dylana z tego co kiedyś powiedział. Wydaje mi się jednak, że będąc na bieżąco z muzyką popową początku lat 60 mógł mieć niezły ogląd, jak wyglądały typowe piosenki z list przebojów i na ile single Beatlesów odstawały od nich. Tutaj nie trzeba być znawcą, by coś sensownego zaobserwować.

Tak bo widzisz w tamtym okresie Dylan mógł sobie twierdzić o wczesnych Bitlach, że mają zaskakujące progresje i tak dalej i w stosunku do ówczesnych przebojów z popowych list rzeczywiście trzymać poziom to mogło, zgoda. Jednak z perspektywy tego co się później działo w muzyce rockowej te ,,zaskakujące progresje" wesołych chłopaków wypadają nieco mizernie.
Dylan w owym okresie był gościem, który znał, słuchał i grał folk, czyli z muzycznego punktu widzenia mało wyrafinowane progresje. Rockiem zainteresował się dopiero gdy pojawiły się covery jego numerów (The Byrds). Beatlesi zapatrzeni byli w Dylana (na pewno Lennon), więc pewnie w jego wypowiedziach było sporo kurtuazji.
Tbh "House of the rising sun" w wersji The Animals to 1964. To jest jakaś próba progresji i jednak dość odważna wersja w porównaniu np. z Dylanem czy Baez
https://www.youtube.com/watch?v=MgTSfJEf_jM

Chociaż te Bitle z 1964 bardzo urokliwe
https://www.youtube.com/watch?v=suskx9oXsnI

Tbh "House of the rising sun" w wersji The Animals to 1964. To jest jakaś próba progresji i jednak dość odważna wersja w porównaniu np. z Dylanem czy Baez
https://www.youtube.com/watch?v=MgTSfJEf_jM



Chociaż te Bitle z 1964 bardzo urokliwe


Tu urokliwi Simon and G. też 1964r.

https://www.youtube.com/watch?v=4zLfCnGVeL4



Tu urokliwi Simon and G. też 1964r.

https://www.youtube.com/watch?v=4zLfCnGVeL4

Geneza utworu[edytuj | edytuj kod]
McCartney stworzył melodię w oparciu o dźwięki, które mu się przyśniły. Pierwszych kilka odtworzył na fortepianie tuż po przebudzeniu, po czym wymyślił kolejne fragmenty[4]. Początkowo McCartney miał podejrzenia, że jest nieświadomym plagiatem dawniej zasłyszanej muzyki, ponieważ uznał ją za zbyt piękną i łatwą jednocześnie




Tu urokliwi Simon and G. też 1964r.

https://www.youtube.com/watch?v=4zLfCnGVeL4


O, coś takiego The Beatles nagrali dopiero rok później i nazwali to "Yesterday"

Tia A Stonesy też znów w 1964:

https://www.youtube.com/watch?v=VLm_vVUhH5s

Co do ,,wyśnionych" utworów to podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Satisfaction Keitha Richardsa.
Z tymi doświadczeniami na pograniczu snu jest ciekawie - sam mam często przed zaśnięciem różne nowe melodie w głowie (głównie jak nasłucham się sporo muzyki za dnia) - dodatkowo w wybranym przez siebie gatunku mózg nagle "generuje" mi jakiś utwór - zawsze muzyka wtedy wydaje się być naprawdę ciekawa. Gorzej jak przychodzi do świadomego wymyślania melodii

Z tymi doświadczeniami na pograniczu snu jest ciekawie - sam mam często przed zaśnięciem różne nowe melodie w głowie (głównie jak nasłucham się sporo muzyki za dnia) - dodatkowo w wybranym przez siebie gatunku mózg nagle "generuje" mi jakiś utwór - zawsze muzyka wtedy wydaje się być naprawdę ciekawa. Gorzej jak przychodzi do świadomego wymyślania melodii

To ja się prawie codziennie budzę z jakimś utworem wbitym do głowy. I czasem nie ma to wiele wspólnego z tym czego akurat słuchałem poprzedniego wieczoru.

Tbh "House of the rising sun" w wersji The Animals to 1964. To jest jakaś próba progresji i jednak dość odważna wersja w porównaniu np. z Dylanem czy Baez
https://www.youtube.com/watch?v=MgTSfJEf_jM

Sugerujesz, że nie ma racji? Poza tym liczba akordów w piosence != niebanalna progresja tychże.
Paradoksalnie najbardziej niebanalna u Beatlesów okazała się "progresja" na jednym akordzie: https://www.youtube.com/watch?v=Ag58k2elaYs Choć w sumie i tak nagrana dwa lata po Rileyu....

A tak na poważnie chodzi przecież o Elenor Rigby i inne takie oparte na modalnych skalach.

Tbh "House of the rising sun" w wersji The Animals to 1964. To jest jakaś próba progresji i jednak dość odważna wersja w porównaniu np. z Dylanem czy Baez
https://www.youtube.com/watch?v=MgTSfJEf_jM

Sugerujesz, że nie ma racji? Poza tym liczba akordów w piosence != niebanalna progresja tychże.
Paradoksalnie najbardziej niebanalna u Beatlesów okazała się "progresja" na jednym akordzie: https://www.youtube.com/watch?v=Ag58k2elaYs Choć w sumie i tak nagrana dwa lata po Rileyu....

A tak na poważnie chodzi przecież o Elenor Rigby i inne takie oparte na modalnych skalach.
Odpowiem za siebie, nie, nigdy nie miałam gitary w ręku i nie wiem co to są akordy. Natomiast przed Animalsami znam kilka wersji House of the rising sun i wszystkie były folkiem/bluesem z gitarą akustyczną (zresztą bardzo fajne wersje), więc zaaranżowanie tego na instrumenty elektryczne i dodanie organów było dość odważne na tamte czasy. I tak, fajny cały album, wolę od Beatlesów.

Natomiast kontynuując temat "wczesnych Bitli", ich rzeczy z 1963 różniły się od tego co Murzyni nagrywali wcześniej głównie tym, że Bitle byli biali, sorry. Nie wiem czy minimalnie ostrzejsze zagranie Twist and Shout niż Isley Brothers było aż taką muzyczną rewolucją rock'n'rollową? Wątpię, ale może się mylę.

Właściwie co rocznik, to w muzyce rozrywkowej ktoś nagrywa coś lepszego od nich. (co nie zmienia faktu że bardzo lubię "Eleanor Rigby" i wiele innych ich utworów, bo z równością płyt poza dwiema to zawsze mieli problem IMO)
Elvis też był biały, co z tego?
Toteż i Elvis jest nazywany królem rock'n'rolla a Murzyni z tych samych czasów Chuck Berry czy Little Richard nie. I jego wersja "Hound Dog" była hitem i jest dotychczas, a oryginalna wersja Murzynki Big Mamy Thornton nie.

Zresztą Elvis z końca lat 50 i Bitle z 63 to bardzo podobna muzyka, natomiast potem Bitle poszły inną drogą, chyba jednak ciekawszą.

Odpowiem za siebie, nie, nigdy nie miałam gitary w ręku i nie wiem co to są akordy. Natomiast przed Animalsami znam kilka wersji House of the rising sun i wszystkie były folkiem/bluesem z gitarą akustyczną (zresztą bardzo fajne wersje), więc zaaranżowanie tego na instrumenty elektryczne i dodanie organów było dość odważne na tamte czasy. I tak, fajny cały album, wolę od Beatlesów.
Nie wiem czy minimalnie ostrzejsze zagranie Twist and Shout niż Isley Brothers było aż taką muzyczną rewolucją rock'n'rollową? Wątpię, ale może się mylę.
Wzięłaś akurat na tapetę bardzo sztampowego rock'n'rolla. Ale wystarczy wziąć jakąś inną szmirę, chociażby "Please, Please Me", która oczywiście pozostaje szmirą, ale jednak słychać drobną różnicę w stosunku do innych szmir z tamtego okresu.
Elenor jest oparta na skali doryckiej, właściwie w muzyce rozrywkowej zupełnie wtedy zapomnianej. Najbardziej znanym przebojem opartym na tej skali jest co prawda "Scarborough fair", ale to jest po prostu adaptacja starej ludowej piosenki angielskiej. Natomiast Beatle skomponowali coś zupełnie swojego i w dodatku nie mając prawdopodobnie pojęcia, w przeciwieństwie do Paula Simona, co to jest skala modalna. Więc pewien podziw im się za to należy.
O, to jest ciekawe Skąd znasz takie rzeczy? Grałeś na czymś? Masz jakiś krótki tutorial online dla idiotów w tych kwestiach? (Mahavishnuu kiedyś mi rzucił jakąś masę mądrych książek o muzyce klasycznej, ale tbh bałam się nawet zamawiać... może powinnam)

Uważam się wprawdzie za osobę osłuchaną w kategoriach muzyki rozrywkowej/jazzu, ale wyłącznie na poziomie hobbystyczno-zabijczasowym.

Mahavishnuu kiedyś mi rzucił jakąś masę mądrych książek o muzyce klasycznej

Daj link do tematu.

O, to jest ciekawe Skąd znasz takie rzeczy? Grałeś na czymś? Masz jakiś krótki tutorial online dla idiotów w tych kwestiach? (Mahavishnuu kiedyś mi rzucił jakąś masę mądrych książek o muzyce klasycznej, ale tbh bałam się nawet zamawiać... może powinnam)

Uważam się wprawdzie za osobę osłuchaną w kategoriach muzyki rozrywkowej/jazzu, ale wyłącznie na poziomie hobbystyczno-zabijczasowym.

Gram amatorsko (w sensie ogniskopodobnym) na gitarze klasycznej. W wieku 15 lat stałem się fanem Cohena i w związku z tym wiem, że wiele jego progresji jest znacznie rzadszych niż progresja z House of the Rising Sun. Mam w domu to: http://gitarownia.pl/product-pol-206-ADMIRA-Paloma-gitara-klasyczna-4-4.html , ale niestety równocześnie zbyt mało czasu i talentu, żeby poświęcić graniu więcej uwagi. Uważam, że w kwestiach prostoty lub braku prostoty w muzyce nie warto sięgać po żadne tutoriale. Lepiej zabrać się samodzielnie za jakiś instrument - gitarę, ale nawet pianinko dla dzieci, wtedy najłatwiej takie kwestie zrozumieć. Po prostu, jeżeli na start, po paru godzinach/minutach jesteś w stanie coś zagrać, to to na pewno nie jest trudne. W sieci są strony z akordami, nutami, czy plikami midi, które bardzo ułatwiają rozumienie pewnych kwestii.

Zamiast pianinka może być to:
http://www.palette-mct.com/download.html
Program pozwala łatwo komponować melodie na 4/4, ustawia ci automatycznie skalę, podpowiada progresję akordów i wskazuje konsonanse na niebiesko i dysonanse na czerwono. Zgodnie z tradycyjnymi zasadami kompozycji, ostatnia nuta ma być konsonansem (niebieski). A co do reszty możesz próbować sił dowoli.

Mahavishnuu kiedyś mi rzucił jakąś masę mądrych książek o muzyce klasycznej

Daj link do tematu.

O przepraszam najmocniej, to była tylko dyskusja wyżej wspomnianego z Niepokonanym Heraklesem i nie zakończyła się podaniem literatury, jedynie konstatacją, że warto czytać, oraz moim komentarzem, że wtedy i tak nie miałam czasu na lekturę czegokolwiek

Ale możemy zapytać mahavishnuu, bo on na pewno zna tę "masę książek"



u, ale wyłącznie na poziomie hobbystyczno-zabijczasowym.
Gram amatorsko (w sensie ogniskopodobnym) na gitarze klasycznej. W wieku 15 lat stałem się fanem Cohena i w związku z tym wiem, że wiele jego progresji jest znacznie rzadszych niż progresja z House of the Rising Sun. Mam w domu to: http://gitarownia.pl/product-pol-206-ADMIRA-Paloma-gitara-klasyczna-4-4.html , ale niestety równocześnie zbyt mało czasu i talentu, żeby poświęcić graniu więcej uwagi. Uważam, że w kwestiach prostoty lub braku prostoty w muzyce nie warto sięgać po żadne tutoriale. Lepiej zabrać się samodzielnie za jakiś instrument - gitarę, ale nawet pianinko dla dzieci, wtedy najłatwiej takie kwestie zrozumieć. Po prostu, jeżeli na start, po paru godzinach/minutach jesteś w stanie coś zagrać, to to na pewno nie jest trudne. W sieci są strony z akordami, nutami, czy plikami midi, które bardzo ułatwiają rozumienie pewnych kwestii.


z Cohenem i Dylanem to jest tak że niby songi są proste na gitarę ale czasem w jakichś dziwnych metrach albo z bardziej zaawansowanymi akordami jakieś septymy zwiększone się zdarzają. A mam pytanie grasz solowo czy ładujesz tylko akordy? Masz ograne powiedzmy pentatonikę czy jakieś podstawowe skale?



u, ale wyłącznie na poziomie hobbystyczno-zabijczasowym.
Gram amatorsko (w sensie ogniskopodobnym) na gitarze klasycznej. W wieku 15 lat stałem się fanem Cohena i w związku z tym wiem, że wiele jego progresji jest znacznie rzadszych niż progresja z House of the Rising Sun. Mam w domu to: http://gitarownia.pl/product-pol-206-ADMIRA-Paloma-gitara-klasyczna-4-4.html , ale niestety równocześnie zbyt mało czasu i talentu, żeby poświęcić graniu więcej uwagi. Uważam, że w kwestiach prostoty lub braku prostoty w muzyce nie warto sięgać po żadne tutoriale. Lepiej zabrać się samodzielnie za jakiś instrument - gitarę, ale nawet pianinko dla dzieci, wtedy najłatwiej takie kwestie zrozumieć. Po prostu, jeżeli na start, po paru godzinach/minutach jesteś w stanie coś zagrać, to to na pewno nie jest trudne. W sieci są strony z akordami, nutami, czy plikami midi, które bardzo ułatwiają rozumienie pewnych kwestii.


z Cohenem i Dylanem to jest tak że niby songi są proste na gitarę ale czasem w jakichś dziwnych metrach albo z bardziej zaawansowanymi akordami jakieś septymy zwiększone się zdarzają. A mam pytanie grasz solowo czy ładujesz tylko akordy? Masz ograne powiedzmy pentatonikę czy jakieś podstawowe skale?
Gram akordami głównie, bo chodziło o akompaniowanie pod różne Zuzanny, czy Niebieskie Prochowce. Uczyłem się też prostych rzeczy w stylu "Nothing else matters" czy "Stairway to Heaven". Obecnie nie grywam raczej na gitarze, zamiast tego czasem lubię sobie pogrzebać w programach do tworzenia muzyki elektronicznej. Od kiedy przeszedłem na linuxa mój wybór padł na LMMS.



u, ale wyłącznie na poziomie hobbystyczno-zabijczasowym.
Gram amatorsko (w sensie ogniskopodobnym) na gitarze klasycznej. W wieku 15 lat stałem się fanem Cohena i w związku z tym wiem, że wiele jego progresji jest znacznie rzadszych niż progresja z House of the Rising Sun. Mam w domu to: http://gitarownia.pl/product-pol-206-ADMIRA-Paloma-gitara-klasyczna-4-4.html , ale niestety równocześnie zbyt mało czasu i talentu, żeby poświęcić graniu więcej uwagi. Uważam, że w kwestiach prostoty lub braku prostoty w muzyce nie warto sięgać po żadne tutoriale. Lepiej zabrać się samodzielnie za jakiś instrument - gitarę, ale nawet pianinko dla dzieci, wtedy najłatwiej takie kwestie zrozumieć. Po prostu, jeżeli na start, po paru godzinach/minutach jesteś w stanie coś zagrać, to to na pewno nie jest trudne. W sieci są strony z akordami, nutami, czy plikami midi, które bardzo ułatwiają rozumienie pewnych kwestii.


z Cohenem i Dylanem to jest tak że niby songi są proste na gitarę ale czasem w jakichś dziwnych metrach albo z bardziej zaawansowanymi akordami jakieś septymy zwiększone się zdarzają. A mam pytanie grasz solowo czy ładujesz tylko akordy? Masz ograne powiedzmy pentatonikę czy jakieś podstawowe skale?
Gram akordami głównie, bo chodziło o akompaniowanie pod różne Zuzanny, czy Niebieskie Prochowce. Uczyłem się też prostych rzeczy w stylu "Nothing else matters" czy "Stairway to Heaven". Obecnie nie grywam raczej na gitarze, zamiast tego czasem lubię sobie pogrzebać w programach do tworzenia muzyki elektronicznej. Od kiedy przeszedłem na linuxa mój wybór padł na LMMS.

Ja grywam na akustyku akordami i solowo jak większa ekipa sie znajdzie. Większość na słuch, częściowo na prostych skalach, głównie pentatonika bo lubię sobie poimprowizować do bluesa po pijaku.

O, to jest ciekawe Skąd znasz takie rzeczy? Grałeś na czymś? Masz jakiś krótki tutorial online dla idiotów w tych kwestiach? (Mahavishnuu kiedyś mi rzucił jakąś masę mądrych książek o muzyce klasycznej, ale tbh bałam się nawet zamawiać... może powinnam)

Uważam się wprawdzie za osobę osłuchaną w kategoriach muzyki rozrywkowej/jazzu, ale wyłącznie na poziomie hobbystyczno-zabijczasowym.


Ogarnij sobie po prostu koło kwintowe z jakiejkolwiek stronki.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Wybieramy najlepsze albumy zespołów
singulair.serwis