ďťż



Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Technical Ecstasy (1976)
Never Say Die! (1978)
Heaven and Hell (1980)
Mob Rules (1981)
Born Again (1983)
The Eternal Idol (1987)
Headless Cross (1989)
Tyr (1990)
Dehumanizer (1992)
Cross Purposes (1994)
Forbidden (1995)
13 (2013)

Zespół ma na koncie 18 płyt (Seventh Star uznałem arbitralnie za solowy debiut Iommiego), z czego przynajmniej 5 jest tak lichych, że aż śmiesznych. Oprócz tego posłuchamy sobie 4 płyt absolutnie pretensjonalnych, ale w porównaniu z tamtymi pięcioma prawie że znośnych. No i jest jeszcze 9 płyt z Osbournem, z których nawet najsłabsze są przynajmniej dobre. Biorąc pod uwagę, że trochę kaszany przyjdzie nam zjeść, a nie każdy i nie zawsze jest w nastroju do żartów wystartujemy za tydzień - w niedzielę 1 grudnia. Oczywiście, jeżeli ktoś czuje się na siłach może głosować od razu, ale pierwsze podsumowanie będzie właśnie wtedy. Najprawdopodobniej


Heaven and Hell

Z tych wszystkich ośmiu czy tam dziewięciu płyt Black Seba, które znam zdecydowanie najsłabsza, w ogóle to jak BS z Ozzy'm było całkiem sympatycznym zespołem, tak płyt z Dio ani innymi wokalistami nie mogę słuchać.

Heaven and Hell

Z tych wszystkich ośmiu czy tam dziewięciu płyt Black Seba, które znam zdecydowanie najsłabsza, w ogóle to jak BS z Ozzy'm było całkiem sympatycznym zespołem, tak płyt z Dio ani innymi wokalistami nie mogę słuchać.


Przesłuchajże całość zanim zaczniesz oceniać. Chyba każda płyta z Martinem jest gorsza, The Eternal Idol jest słabsza o kilka poziomów, a Ty na dzień dobry chcesz głosować na H&H, bo gorszych płyt nie słyszałeś. Bez sensu.
Masz rację, ale jeśli mam być szczery za chuja nie mam ochoty wgłębiać się w te co słabsze płyty BS.

Możesz uznać, że ten głos się nie liczy.


Zabrac nosalom dowod
Heaven & Hell brzmi chyba najbardziej plastikowo z płyt BS bez Martina, jest gówniana jak skurwysyn, ale i tak najgorszy jest Forbidden



Czemu tu jest tęcza? To nie przypadek.
Btw. kurde, miała być magma, po co my ten ranking robili, jak się nikt tego nie trzyma, nie gram kurwa z wami, nie chce mi się jakiś brudów słuchać, których 80% materiału jest nudne i drętwe.
Nie zadzieraj nosa
nie bądź taki hipster
nie udawaj Greka
zmień się lepiej zmień
już za parę minet
będziesz przyjacielem
całej naszej piątki
tylko wąchnij klej.


Btw. kurde, miała być magma


Ile osób zna dyskografię Magmy? Tam są może dwa / trzy albumy, których można słuchać pobieżnie. Nie wyobrażam sobie takiego plebiscytu wśród osób, które część największych dzieł zespołu znają od kilku dni.
A kto zna późne płyty sabbsów

A kto zna późne płyty sabbsów

Ale ich można posłuchać pobieżnie. Płyt Magmy nie.
Dolacze do plebiscytu mniej wiecej w polowie, jak zostane tylko te plyty, ktore znam
Jeżeli za tydzień wszyscy będą mieli takie podejście, będziemy głosowali od razu na 13 właściwych płyt.
The Eternal Idol zostawcie H&H w spokoju
No. Zdecydowanie Heaven and Hell jest jedną z najlepszych płyt poozzyowych.
o ile nie jestem pewien, która płyta pozaOzowa jest najlepsza, to duet TYR/Dehumanizer jest dla mnie niesłuchalny.

A Dehumanizer jest w tym gorszy, że dłuższy.
Forbidden

o ile nie jestem pewien, która płyta pozaOzowa jest najlepsza
Dla mnie jest oczywiste, że najlepszą płytą jest Born Again. Nie żeby to była jakaś rewelacja, ale przynajmniej wokalista jest ok.
A co z The Devil You Know? Płyta nagrana przez Black Sabbath, logo Black Sabbath na okładce, inna nazwa zespołu tylko przez to, że Ozzy spotkał się z Tony'm w sądzie. Może ją też włączyć do zabawy?
Inna nazwa, więc nie Black Sabbath. Zresztą The Devil You Know nie wszedłby nawet do dziesiątki, więc po co zawracać sobie głowę?
Moim zdaniem Black Sabbath, ale niech Ci będzie.

Będzie ciężko. Gdyby ktoś mi mógł jeszcze podpowiedzieć, jakich kryteriów można użyć, aby stwierdzić, że któraś z płyt z Martinem jest lepsza, a któraś gorsza? Przesłuchuję już trzecią, przez chwilę wydawało mi się, że można je rozróżnić, ale ostatecznie stwierdzam, że nie potrafię.

Edit: Jednak Cross Purposes jest mimo wszystko lepszy od reszty. Jest tam aż jeden utwór godny uwagi i jeszcze jeden, który nawet może być.

o ile nie jestem pewien, która płyta pozaOzowa jest najlepsza

Dla mnie jest oczywiste, że najlepszą płytą jest Born Again. Nie żeby to była jakaś rewelacja, ale przynajmniej wokalista jest ok.

Wokalista tak ale produkcja płyty nie
Ciągle lepsza niż jakieś bezgłowe krzyże.
Mnie zdecydowanie lepiej się słucha "Born Again" od "Perfect Strangers".

Co do produkcji, nie wiem o co dokładnie chodzi, bo szczerze mówiąc płyta wydaje mi się bardziej brudna i toporna niż sąsiednie, co w wypadku Sabbsów okazuje się akurat zaletą.

Mnie zdecydowanie lepiej się słucha "Born Again" od "Perfect Strangers".

Wiele płyt jest lepszych od Perfect Strangers - Black Sabbath z Dio także. Born Again w zestawieniu z tymi wszystkimi Tyrami wydaje się nie najgorszą propozycją, ale prawa jest taka, że ta płyta jest już powyżej mojej tolerancji na kicz i jej nie słucham.
Ja nie mówię, że jest to dobre. Mnie zastanawia jedynie fakt, że jedyna płyta, która stanowiła dla mnie chwilę wytchnienia po przesłuchaniu tej całej pozostałej żenady, jest jedną z najgorzej ocenianych. Ciekawie punktacja wygląda u progresiarzy:
http://www.progarchives.com/artist.asp?id=3253

Jeżeli dla większości słuchaczy proga "Heaven and Hell" jest lepszym albumem od "Sabbotage" to nie dziwmy się, że kondycja współczesnego proga jest taka a nie inna.
Pragnę zauważyć, że H&H jest doceniane w prawie każdym środowisku oprócz naszego. Tak po prawdzie to ta płyta muzycznie jest świetna, tylko gdyby nie ten Dio...
Gdzie? Przecież to jest takie qcowanie, to brzmi jak te gorsze albumy Judas Priset i to jeszcze z gorszym wokalem, a już największą porażką jest to:
http://www.youtube.com/watch?v=rBAj3WPX0i8

Pragnę zauważyć, że H&H jest doceniane w prawie każdym środowisku oprócz naszego. Tak po prawdzie to ta płyta muzycznie jest świetna, tylko gdyby nie ten Dio...

Jest świetna w swojej stylistyce. Tylko, że stylistyka ta jest nieznośna dla każdego kto za każdym razem szuka w muzyce czegoś więcej niż niczego niewymagającej rozrywki.

Z drugiej strony wiele fragmentów Sabbotage nie jest zbyt udanych. Niemniej to bardzo doby heavy prog, pomimo kilku niedostatków i niedogodności.

Nietrudno mi zrozumieć, że większość ludzi woli czterdzieści minut lekkiej komercji dopracowanej w punkt, od czterdziestu minut komercji nawet ambitnej, ale niedoskonałej. Żeby, tak jak większość osób z naszego grona chwalić Sabbotage, a na Heaven and Hell powiesić wszystkie psy trzeba nietypowego, rzadko spotykanego nastawienia. Trzeba "zwykłego" proga traktować jak muzykę rozrywkową, zaś muzykę rozrywkową jako nieznośną tandetę.

Tylko, że stylistyka ta jest nieznośna dla każdego kto za każdym razem szuka w muzyce czegoś więcej niż niczego niewymagającej rozrywki. W takim razie wcześniejsza ich stylistyka też musi być nieznośna, przynajmniej dla mnie, bo ja u BS szukam tylko niczego niewymagającej rozrywki.

Mnie osobiście Sabotage bardzo się podoba, stawiam go wyżej niż Sabbath Bloody Sabbath. Nie wiem dlaczego, może przez świetną Megalomanię. Rzeczywiście gdy porównywać H&H z Sabotage to różnica w "eksperymentalności" czy "ambitności" tej muzyki jest zauważalna. Ale żadna z nich nie ma takiej dawki progresywności w sobie by ustawiać je obok np. dokonań Rush. Więc mimo wszystko ja traktuję je jak płyty stricte rozrywkowe; Sabotage trochę ambitniejszą i mniej tandetną, H&H prostszą i łatwiejszą, ale również przyjemną (nie licząc Dio, który jest koszmarny)


Tylko, że stylistyka ta jest nieznośna dla każdego kto za każdym razem szuka w muzyce czegoś więcej niż niczego niewymagającej rozrywki.
W takim razie wcześniejsza ich stylistyka też musi być nieznośna, przynajmniej dla mnie, bo ja u BS szukam tylko niczego niewymagającej rozrywki.

Bo masz inny punkt odniesienia niż ma większość ludzi. Dla Ciebie ambitny rock to Magma i Gong, dla większości to Black Sabbath, Camel i Budgie.

Zuy, mocno przesadzasz. Ja na H&H i Mob Rules słyszę dobrze skrojone riffy, ciekawe kompozycje, wszystko w stylistyce mocnej, rockowej muzyki rozrywkowej. jedynym mankamentem jest Dio i aranże niektórych piosenek, które są ustawiane tak jakby pod jego głos. Jakbyśmy wstawili za Dio Osbourne'a to myślę, że spokojnie te 2 płyty moglibyśmy postawić przed Never Say Die czy Technical Ecstasy.

Mob Rules bym się nawet zgodził, ale Heaven & Hell dla mnie po prostu bardzo źle brzmi, tak plastikowo, może nie tak jak płyty z Martinnem, ale jednak już tak bardzo 80's, co od pewnego czasu zaczęło mnie bardzo mocno irytować w muzyce, a że przy tym to nic odkrywczego, to nie zdzierżę, fakt jakieś ze dwa fajne riffy tam są, ale to dość prostacka muza i trochę za mało w tym Black Sabbath, a za dużo tandety z przełomu lat 70 i 80 w stylu "Britisz Stiil" JP(swoją drogą podobna płyta, gdyby nie brzmienie to dałoby się słuchać jako tła do picia piwa, no i Halford jednak trochę lepszy od Dio) ale nawet z Ozzym w tym brzmieniu przypominałoby to bardziej Bark at the Moon, niż Sabotaże i Ekstazy techniczne, a Bark at The Moon osobiście nie cierpię. Mob Rules brzmi nieco surowiej, niewiele, ale jednak, więc tam może gdyby wymienić wokalistę to mogłoby coś z tego być, dlatego zresztą stawiam to nieco wyżej.

Zuy, mocno przesadzasz. Ja na H&H i Mob Rules słyszę dobrze skrojone riffy, ciekawe kompozycje, wszystko w stylistyce mocnej, rockowej muzyki rozrywkowej. jedynym mankamentem jest Dio i aranże niektórych piosenek, które są ustawiane tak jakby pod jego głos.
Nie zgodzę się. Ta muzyka jest potwornie sztampowa. Mam tu dwa skojarzenia: wspomniany wcześniej Judas Priest i mistrzowie grania w kółko tego samego - AC/DC. Dla mnie kompozycje są zupełnie nierozróżnialne - a więc złe, bo dobre komponowanie polega na stworzeniu czegoś charakterystycznego. Riffy są jak setki innych, do tego jeszcze te szybkie zagrane bez polotu solówki, nie ma mroku, "diabła w muzyce", brudu itp. Nie ma nic, za co polubiłem Black Sabbath. To raz.
Po drugie, "Technical Ecstasy" uznaję za płytę raczej słabą, i to, że gdyby Ozzy zastąpił Dio, to może coś tam by przypominało "Backstreet Kid" czy jakiś tam inny równie "udany" kawałek, nie przemawia do mnie jako argument.
Pozwolę sobie zagłosować na Forbidden (1995). Zdolności wokalne Martina ujawniają się tu w pełnej krasie.
The Eternal Idol
ciężki wybór, ale niech będzie Tyr
Forbidden
Ja pasuję. Kiedyś przesłuchałem te płytki, teraz nic nie pamiętam, a jak próbowałem przez ostatnie dni sobie poprzypominać coś to mnie wyczerpała doszczętnie ta zabawa. Może się zmobilizuję jutro (w sensie dzisiaj) i przesłucham te kilka płytek. Jak nie to pasuję na kilka tur.
Strzelaj na pałę do któregokolwiek Martinna, na pewno nie spudłujesz.
Nooo, to chyba będzie Forbidden.
Właśnie sobie przesłuchałem po raz pierwszy Trzynastkę, no i muszę powiedzieć, że całkiem niezły jest ten odgrzewany kotlet, aż się zdziwiłem.
W rundzie pierwszej głos zabrało aż osiem osób.

Za sprawą czterech głosów odpada Forbidden



Za nim plasują się:

The Eternal Idol - 2
Dehumanizer - 1
Tyr - 1

W grze gościmy nadal:

Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Technical Ecstasy (1976)
Never Say Die! (1978)
Heaven and Hell (1980)
Mob Rules (1981)
Born Again (1983)
The Eternal Idol (1987)
Headless Cross (1989)
Tyr (1990)
Dehumanizer (1992)
Cross Purposes (1994)
13 (2013)

Gdybym został poproszony o wypowiedzenie się w tej sprawie przyznałbym, że w mojej ocenie Black Sabbath nagrał trzy albumy jeszcze gorsze on dzisiejszego laureata, ale to w gruncie rzeczy bez znaczenia.
To tera niech będzie Headless Cross



Niech będzie.

Headless Cross
Headless Cross bo co za różnica.
The Ethernal Idol. Słuchałem go na końcu, więc wrażenie pozostawił najtrwalsze.
A niech będzie. Headless Cross.
Tyr
Dehumanizer
de Huj ma nizer znowu
W rundzie drugiej otrzymawszy 4 głosy odpada Headless Cross



Tuż za nim:

Dehumanizer - 2
Tyr - 1
The Eternal Idol - 1

W grze gościmy nadal:

Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Technical Ecstasy (1976)
Never Say Die! (1978)
Heaven and Hell (1980)
Mob Rules (1981)
Born Again (1983)
The Eternal Idol (1987)
Tyr (1990)
Dehumanizer (1992)
Cross Purposes (1994)
13 (2013)

Nie przesadzacie z tym Dehumanizerem aby? Nie jest to szczególnie dobra płyta, ale w porównaniu z czymkolwiek z Martinem wypada według mnie przepysznie.
I od razu głos swój kieruję na The Eternal Idol. W mojej ocenie album ten, jak i dwa poprzednio odpadłe pod względem okropieństwa i tandety są klasą samą dla siebie. Tyr też jest straszny, ale potrafię zrozumieć, że komuś się podoba. Tutaj nie umiałbym sobie czegoś podobnego wyobrazić, ni wyśnić. Chujnia, że można dzieci straszyć. Dorosłych zresztą też. Ja na przykład się boję.
The Eternal Idol też się boję, wpisujcie miasta.

Radzionków
The Eternal Idol. Dodam, że dla mnie wszystkie cztery albumy, które otrzymały głosy w poprzedniej rundzie są niesamowicie koszmarne i nawet chwilowy powrót DIO niewiele muzyce Sabbsów pomógł. Więc dla mnie wszystkie trzy powinny jak najszybciej wylecieć.

Powoli układa mi się w głowie lista płyt Sabbsów. Za najlepszą płytę nieozzową uważam, jak już wspomniałem, "Born Again", a nie ozzową po 87 - "Cross Purposes". Najlepsza płyta z DIO to "Mob Rules".
http://www.youtube.com/watch?v=JqXKevn9qec
To jest tak chujowy kawałek, że jakby napisać, że to Sabbaton, to bym uwierzył.
The Eternal Idol chociaż Tyr tak samo chujowy.
Nie byloby lzej i przyjemniej oddzielic plyty z Ozjaszem od reszty gruba kreska?


A może wywalmy jakoś stadem te kilka płyt?
Nieee, fajne jest to narzekanie i kamienowanie płyt nieprzyjaznych ludzkości.
The Eternal Idol
Jak dobrze pójdzie to ogarnę brakujące albumy do "Heaven & Hell" włącznie. "Trzynastka" odpadnie wcześniej czy jej też posłuchać w razie czego? Więcej raczej nie wyciągnę, bo nie lubię oceniać po małej liczbie odsłuchów.
13 odpadnie gdzieś na początku odpadania płyt z Ozzym, sądząc po dyskusji w temacie "czego teraz słuchasz".

13 odpadnie gdzieś na początku odpadania płyt z Ozzym

Zajmie pozycję między 7 a 9 miejscem. Dalej nie ma szans zajść, wcześniej niemal na pewno nie odpadnie.
Oby wygral Majster of Reality.
Przecież wiadomo, ze albo wygra Majster, albo debiut.
Kapitan moze dodac z 6 glosow Vol. 4 i po ptakach.

A poza tym i tak powinno wygrac to:

http://www.youtube.com/watch?v=Pk66CpMZti8

Przecież wiadomo, ze albo wygra Majster, albo debiut.

Wygra Majster. Vol 4 będzie najwyżej na 3 pozycji, chociaż moim zdaniem jest to album zdecydowanie lepszy zarówno od debiutu jak od Paranoid.
Dehumanizer.
Dehumanizer.
Ja bede głosowau tak, by wygrała czwórką, bo ją lubię bardzo i w ogóle. Ale to dopiero jak wywalicie tą całą kiszkę
W trzeciej turze głosowań podziękowaliśmy The Eternal Idol, albumowi okropnemu i zbędnemu. Otrzymał 5 głosów.



Dwie osoby wytypowały Dehumanizer (czego na tym etapie pojąć nie mogę).

Nadal w grze:

Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Technical Ecstasy (1976)
Never Say Die! (1978)
Heaven and Hell (1980)
Mob Rules (1981)
Born Again (1983)
Tyr (1990)
Dehumanizer (1992)
Cross Purposes (1994)
13 (2013)
Najchujowszy zdał mi się Tyr
Tyr za utwór Jerusalem.
A niechaj będzie Tyr.
Dehumanizer
TYR. Przewagą tej płyty nad innymi jest to, że nie tylko straszy, ale również śmieszy.
TYR
TYR jest oczywiście denny, ale Dehumanizer jest dłuższy, a w dodatku brzmi koszmarnie. Nigdy nie dałem rady przesłuchać go w całości, mimo że wielokroć próbowałem. Znam fragmenty poszczególnych potworów. Zresztą, cwaniaczki, spróbujcie to przesłuchać w całości;

http://www.youtube.com/watch?v=pl9XLwVATj0

i nie zwymiotować



TYR jest oczywiście denny, ale Dehumanizer jest dłuższy, a w dodatku brzmi koszmarnie. Nigdy nie dałem rady przesłuchać go w całości, mimo że wielokroć próbowałem. Znam fragmenty poszczególnych potworów. Zresztą, cwaniaczki, spróbujcie to przesłuchać w całości;

http://www.youtube.com/watch?v=pl9XLwVATj0

i nie zwymiotować



Podjąłem wyzwanie i przesłuchałem do końca, ale szczerze mówiąc ciągle zerkałem kiedy ten twór się skończy.
Rundę czwartą kończymy wyautowaniem albumu pt. Tyr. Wątpię, żeby pradawni Normanowie byli z niej dumni.



Dehumanizer - 1

W dalszych walkach udział wezmą:

Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Technical Ecstasy (1976)
Never Say Die! (1978)
Heaven and Hell (1980)
Mob Rules (1981)
Born Again (1983)
Dehumanizer (1992)
Cross Purposes (1994)
13 (2013)
Nawiązując do głosów Olka i Keitha Richardsa, do których w tym momencie nawiązać muszę, powiem tak: Dehumanizer to próba powrotu do lepszych dla Black Sabbath czasów. Straszliwie wtórna i niezbyt udana, zresztą to, do czego chcieli tym albumem powrócić nie podoba mi się również, ale i tak wolę to od cudacznego tandeciarstwa płyt z Martinem. Nawet tych nieco mniej strasznych.

Cross Purposes dnia Czw 00:41, 05 Grudzień 2013, w całości zmieniany 1 raz
Cross Purposes coby Martinn nas już więcej nie straszył.
Ja jednak wskażę Dehumanizer. Na Cross Purposes znalazłem jeden fajny utwór i jeden ok. Dehumanizer jest jest lepszy od najgorszych płyt z Martinem, ale z drugiej strony nic interesującego tu nie ma.

spróbujcie to przesłuchać w całości;

http://www.youtube.com/watch?v=pl9XLwVATj0

i nie zwymiotować


Soon it's never more
When you've got to pay for
Promises - made in the night

Call the magic one
And with the magic comes
Forever chained to the flame

It's too late
Too late - for tears
Too late - And no one hears you
Do you feel a touch of evil
(then) It's too late

To wish and make it so
To feel the power growing
Stronger - blessed by the dark

And when the candle fades
You can say it was a joke you played
So you must let me go - no

It's too late
You've said the word
Too late - something heard you
Too late - now the race is on
And you're run out of road

Too late - for tears
Too late - and no one hears you
Can you feel the touch of evil
It's too late

Oh oh oh save me
I believe in your name
Oh oh I've fallen down
But now I've found
Nobody to take the blame

Misery

It's come to drag me away
And when the hunter cries
No alibis
Get ready for judgement day

As the candle fades
You can say it was a game you made
So you must let me go, let me go

It's too late - you've said the word
Too late - something heard you
Too late - the spell is gone
And this time you're the fool

It's too late for tears
Too late - and no one hears you
Welcome to forever
Welcome it's too late
Too late

- Policja? Proszę przysłać radiowóz na fejsbóka!
Czemu nie głosujecie? Mam zliczać z trzech głosów?
eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee



DEHUMANIZER !


Dehumanizer[
Dehumanizer
Kończymy nareszcie rundę piątą. Stosunkiem głosów 4 -2 odpada Dehumanizer



Zostaje z nami Cross Purposes (2 głosy), ale myślę, że już niedługo.

Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Technical Ecstasy (1976)
Never Say Die! (1978)
Heaven and Hell (1980)
Mob Rules (1981)
Born Again (1983)
Cross Purposes (1994)
13 (2013)
Cross Purposes
Cross Purposes
Cross Purposes
Cross Purposes
Cross Purposes
Jako, że wynik rundy szóstej właściwie nie ma już szans ulec zmianie i jako, że runda poprzednia trwała prawie dwie doby postanowiłem zakończyć sprawę. Z pięcioma głosami dopada Cross Purposes



Przystępujemy do właściwej części zabawy:

Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Technical Ecstasy (1976)
Never Say Die! (1978)
Heaven and Hell (1980)
Mob Rules (1981)
Born Again (1983)
13 (2013) dnia Pią 23:02, 06 Grudzień 2013, w całości zmieniany 1 raz
Heaven and Hell
jw.

H&H
Heaven and Hell
H&H
Niebo i piekło.
Heaven and Hell
H&H
W rundzie siódmej siedmioma głosami odpada Heaven and Hell.



Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Technical Ecstasy (1976)
Never Say Die! (1978)
Mob Rules (1981)
Born Again (1983)
13 (2013)
Mob Rules.
Z nieznacznym wahaniem: Mob Rules
Born Again
Born Again
Mob Rules
Born Egejn
Born Again, które powinno odpaść przed Heaven and Hell.
Mob Rules
Mob Rules
Runda ósma:

Wynikiem 5 do 4 odpada Mob Rules



Swoją drogą całkiem fajna okładka, sprawia wrażenie, jakby okalała płytę z zupełnie inną muzyką, niż okala naprawdę.

4 głosy Born Again

Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Technical Ecstasy (1976)
Never Say Die! (1978)
Born Again (1983)
13 (2013)
Okładka w samym stylu rysunku przypomina nieco tą z debiutu, a wypada dobrze szczególnie w porównaniu z tym z płyt z Martinnem, gdzie okładki zwykle licowały z treścią, niektóre z nich zobaczyłem pierwszy raz podczas tej zabawy i oplułem się ze śmiechu.

Mam jakiś sentyment do Born Again, a i tak odpadnie, to sobie głosnę na Technical Ecstasy
Born Again ponownie.
Born Again
Kurwa, o co chodzi z tą wypowiedzią powtórzoną?
O to ze ja powtarzasz.
Born Again
Że się nie da napisać dwa razy takiej samej wypowiedzi w jednym wątku.
Born Egejn
Born Again
Nikt już nie głosuje, zresztą i tak nic by to już nie zmieniło więc:

W rudnie dziewiątej z 5 głosami odpada Born Again



Technical Ecstasy - 1

Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Technical Ecstasy (1976)
Never Say Die! (1978)
13 (2013)
13
trzynaście
hmmm... niby, poprzednio głosowałem na techniczną ekstazę, ale tak w sumie, to za lepsze brzmienie, zagłosuję na 13
Technical ecstasy
13
Technical ecstasy oczywiście, nie inaczej
Technical ecstasy
Techniczna Ekstaza jest słabą płytą, której nie sposób bronić w jakikolwiek sposób jako całości. Bronią się pojedyncze utwory, zwłaszcza ostatni. A broniłby się jeszcze lepiej, gdyby nie dłużyzny pod koniec.
Jeśli nie ma żadnej wymaganej ilości postów/jakiegoś okresu karencji od czasu rejestracji, to sobie zagłosuję. Z pozostałych z małym wahaniem Technical Ecstasy, zostawię sobie 13 na później. Obie co najwyżej przeciętne, by nie rzec chujowe, ale ta druga niech idzie dalej choćby za to, że dziadki jeszcze spróbowały i nie było tragedii.
Może źle robię, ale wolę zniszczyć kotleta - Czynaście.
Rudna dziesiąta kończy się upadkiem albumu Technical Ecstasy



Dostał 5 głosów, tyle samo co 13, szalę przeważyła poprzednia runda.

Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Never Say Die! (1978)
13 (2013)
13 - oby tym razem się udało...
Ja nadal stoję w opozycji
Never say die
13
13
13
Żeby nie było jednomyślności Never say die. Choć różnica między 13 a nim jest jak dla mnie właściwie żadna.
14-1
never say die
czinaście
Kurczę, byłem pewien, że poślę głos na 13, ale przesłuchałem sobie dzisiaj obu albumów i stwierdzam, że praktycznie nie ma różnicy w poziomie, a o dziwo to na Never Say Die! znalazłem o jeden interesujący kawałek mniej (choć ta płyta jest z kolei równiejsza). I tak wygra 13, ale niech będzie równo aż do końca.
Runda jedenasta: 6 głosów na 13



Never Say Die! - 3

Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Never Say Die! (1978)
Never Say Die!

Bardzo możliwe, że kolejne podsumowanie będzie dopiero w sobotę.
Never say die do diaska! I czemu w sobotę? Może ktoś wcześniej przejąć twoją funkcję.
Never Say Die
Never say Die. Szkoda, że przedłużone zostanie aż tak oczywiste głosowanie. Może by Cię ktoś zastąpił na jedną rundę i przedłużylibyśmy głosowanie nad pierwszą z dobrych płyt BS, bo wtedy może być przynajmniej ciekawie.
Mogę ewentualnie zrobić podsumowanie jutro wieczorem, jakby co.
newer sej daj
Jestem za, wczesniejszemu podsumowaniu

Never say Die
Ok, zróbmy w ten sposób - być może będę miał jutro gdzieś darmowe wifi, jeśli tak, to sam zrobię podsumowanie. jeśli się nie odezwę do 21 róbcie sami.
Pewnie Kapitan idzie na dzifki i ćpanie.

Pewnie Kapitan idzie na dzifki i ćpanie.

Poniekąd - jadę na konferencję programów redukcji szkód. Przypuszczam, że będzie tam ktoś od prostytucji, od ćpania będzie między innymi moja grupa.
A co to jest "program redukcji szkód".
Rozdawanie narkomanom strzykawek. Jak sama nazwa wskazuje to wszystko są programy wywodzące się z założenia, że pewne grupy ludzi będą robiły sobie krzywdę i jedyne co można dla nich zrobić to redukować szkody, które sobie wyrządzają.
LUL...
Never say die
W dwunastej rundzie z 7 głosami odpada Never say die!



Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabotage (1975)
Sebotaż
Sabotage
Szabas Krwawy Szabas
Nie za wcześnie? To moja druga ulubiona płyta tych ziomali, zaraz po czwórce.

A może i nawet na równi ze czwórką?
Vol.4
A dla mnie najgorsza z pierwszych 6.
Dla mnie Sabotaż jest zrobiony na siłę.
A dla mnie na kiłę.
Sabotaż
Sabotege
Paranoid
Sabotage
Sabotaż. Choć ma momenty.
Sabaath Bloody Sabbath. Sabotage tym przegrywa, że nie stał się kultowy z jakiegoś powodu tak jak pierwsze 5 płyt.
Rune of Torment zakonczyl zakuwanie i wraca na forum bo sobota heheheh

Sabaath Bloody Sabbath. Sabotage tym przegrywa, że nie stał się kultowy z jakiegoś powodu tak jak pierwsze 5 płyt.
Sabotage przegrywa bo jest zwyczajnie nudniejsza od reszty. Niech mi kto powie, że np. druga część Megalomanii to nie jest zwyczajne przynudzanie i psucie znakomicie zapowiadającego się utworu. I takich momentów jest na Sabotażu całkiem sporo.
W trzynastej rundzie zgodnie z moimi przypuszczeniami i oczekiwaniami odpada Sabotage, uzbierawszy sześć głosów.



Sabaath Bloody Sabbath - 2
Paranoid - 1
Vol.4 - 1

Black Sabbath (1970)
Paranoid (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabbath Bloody Sabbath
Sabbath Bloody Sabbath
Ponieważ pozostały naprawdę niezłe albumy, to ja strzelę sobie do Paranoid żeby ten najbardziej przereklamowany album BS przez przypadek nie wygrał.
vol.4 ponownie.

Przereklamowane to mogą być płyty z Martinem, albo Heaven and hell, nawet jakbyś paranoid nie lubił to przecenienie to chyba za duże słowo


Przereklamowane to mogą być płyty z Martinem, albo Heaven and hell, nawet jakbyś paranoid nie lubił to przecenienie to chyba za duże słowo

Ale ja tę płytkę lubię, co nie przeszkadza mi zauważyć, że jest przeceniana. I nie widzę powodu, dla którego miałby zostać uznana za lepszą niż SBS, czy którakolwiek inna z pozostałych. W każdym razie mój ulubiony utwór z tej płyty - Planet Caravan jeszcze takiego powodu nie daje.
Paranoid
Paranoid
Jest mi mniej więcej obojętne jak się teraz ranking ułoży, ale głosuję na Vol. 4. Jakoś najmniej lubię z pierwszej piątki za brak spójności (jakkolwiek nie jest to wielka wada).
Czternasta runda:

Nieoczekiwanie odpada Paranoid z trzema głosami na koncie.



Sabbath Bloody Sabbath - 2
Vol. 4 - 2

O podium walczyć będą:

Black Sabbath (1970)
Master of Reality (1971)
Black Sabbath Vol. 4 (1972)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Sabbath Bloody Sabbath (1973)
Black Sabbath
Ale nie bić : (
Master of Reality
Vol.4 znów.
Vol. 4
Vol 4.
Vol 4.
Sabbath Bloody Sabbath
Sabbath Bloody Sabbath.
Szabas Krwawy Szabass
Runda piętnasta. Odpada w niej Sabbath Bloody Sabbath, który zebrał 4 głosy...



... czyli tyle samo ile Vol. 4. W poprzedniej rundzie te płyty również otrzymały tyle samo głosów, dlatego musimy cofnąć się aż do rundy 13, w której SBS otrzymał 2 głosy, zaś Vol4 tylko 1.

Black Sabbath - 1
Master of Reality - 1
Vol. 4 - 4
Black Sabbath
Vol. 4 na podium zasługuje, ale nie na zwycięstwo.
A więc
Black Sabbath
No to Vol. 4
Vol.4
Nosz kurde. Vol.4
Vol. 4
Się porobiło, no to dalej Vol. 4
Master of Reality
W szesnastej rundzie sześcioma głosami odpada Vol.4



Black Sabbath - 2
Master of Reality - 1

Prosimy na finały!
Mistrz rzeczywistości
Master of reality
Black Sabbath
Black Sabbath
po raz trzeci
Sprzedane.
Czarny Sabat.
BS dnia Wto 23:25, 17 Grudzień 2013, w całości zmieniany 1 raz
Master of reality
Black Sabbath
debiut debiutem swe zasługi ma
ale muza poniekąd fajna ta
z bluesa jeszcze nie wyrosła
Trudna decyzja, ale sentyment jednak wygral Master of Reality
Black Sabbath
Majster of Reality
Zlamie swoje postanowienie nie brania udzialu w tej farsie, tak na wszelki wypadek:

BS
W wielkim finale stosunkiem głosów 5 - 7 wygrywa Master of Reality



drugie miejsce zajął Black Sabbath


https://www.youtube.com/watch?v=XteoIT72_LE
Ja bym dodał piosenkę "die young", ale musiałbym zrobic taki remix, że Dio śpiewa ten moment przez vocoder. Wtedy by było lux.
W końcu znalazłem odpowiedni utwór: http://www.youtube.com/watch?v=e8HIpQscvrs
https://www.facebook.com/photo.php?v=686665594719380
Ładna dziewczyna, ruchałbym.
Spotkałem ją. Powiedziała mi, że się jej podobasz. Też by Cię ruchała.
Daj nr

https://www.facebook.com/photo.php?v=686665594719380

Na serio: To brzydka kobieta, czy pedzio?

https://www.facebook.com/photo.php?v=686665594719380

Na serio: To brzydka kobieta, czy pedzio?

Chyba zwykly duren.
Dobra już wygooglowałem
To juz jest przegiecie:

http://pokazywarka.pl/06zfvn/
Ale jak byłem za wprowadzeniem cenzury obyczajowej i kontrrewolucją kulturalną, to były tylko śmichy chichy.

"Przecież jak Ci się nie podoba Wiewórze to nikt Cię nie zmusza żebyś sięgał po to. Zrób bojkot konsumencki".
Ale właściwie o co wam chodzi? Książki dla dzieci w takim stylu są wydawane od lat, sam pamiętam, że widziałem podobne w dzieciństwie (nie pamiętam gdzie, może w bibliotece). W tych przykładach poza odwołaniami do masturbacji, punktu G i używaniem takich słów jak "cipka" w sumie nie widzę nic złego. Myślę, że nic by się nie stało dziecku powyżej powiedzmy 6 lat gdyby rodzice kupili mu taką książkę. Bynajmniej nie uważam tego za dobry sposób na tłumaczenie płciowości, ale nie doszukuję się tutaj skandalu. Przypominam, że te książki znajdują się w prywatnej księgarni, która nikogo nie zmusza do ich kupowania. Gdyby takie treści znalazły się w podręcznikach szkolnych to już co innego.

Już nie wspomnę o czepianiu się uproszczeń w książce dla dzieci...
Masz całkowitą rację. Każdy może sobie robić co chce. Takie książki są od dawna...itp.itd.

Nie życzę Ci drogi przyjacielu, żebyś kiedyś musiał uciekać razem z dzieckiem z Polski, bo jakiś urzędas wymyśli sobie że jak nie pozwalasz uczyć syna masturbacji w wieku lat 3, to blokujesz jego rozwój i trzeba Ci go odebrać.

Naprawdę nie widzisz w tym nic złego i łykasz to ich obleśne gówno w formie ładnych argumentów? Wybacz moje poirytowanie i nie do końca właściwy język, ale nie mogę tego pojąć...

Ale jak byłem za wprowadzeniem cenzury obyczajowej i kontrrewolucją kulturalną, to były tylko śmichy chichy.

Bo cenzura prewencyjna jest pomysłem godnym komuny ewentualne skeczu Monty Pythona. Cenzura w normalnym społeczeństwie działa tak, że nikt nie patrzy na to, co zamierzasz wydać, ale jak wydasz coś co narusza dobre obyczaje, to masz sprawę w sądzie. Cenzura represyjna jest sensownym i skutecznym środkiem w walce z patologią, nie wymaga zatrudniania rzeszy urzędników, którzy będą z nieukrywanym zaciekawieniem przeglądać materiały i wykreślać niecenzuralne fragmenty.

Uważam, że istnieje tylko jedno miejsce, gdzie może działać cenzura prewencyjna - mianowicie tam gdzie grozi wyjawienie tajemnicy państwowej.

Natomiast problemu w tym wypadku nie widzę, bo i tak albo dzieciom kupują książki dorośli albo, jeżeli już same książki kupują, to są pewnie wystarczająco dojrzałe, aby taką wiedzę nabyć.
Hmmm, bez urazy panowie, ale wy myslicie dokladnie tak, jak ostatnio mowil Kolonko - 'od zagrody do zagrody'. Dziobaku, czy Ty biedaku naprawde uwazasz, ze za 10 lat bedzie dokladnie to samo i takie same ksiazeczki beda na tych samych polkach? Nie widzisz ze to jest kolejny krok lewackiej 'madrosci etapu'? Gdyby wrzucili Cie do wrzatku to bys wyskoczyl, wiec gotuja Cie powoli jak zabe, zebys mowil 'eeee tam.... czy to naprawde takei zle? sa wazniejsze sprawy...' a potem dorownamy Wielkiej Brytanii w ilosci nastoletnich ciaz. Za rok czy dwa juz pewnie o tym zapomnisz i jak wtedy wywina cos ostrzejszego to znowu bedziesz to bagatelizowal.

Polska zapada sie w czarna dupe przez taka postawe w kazdym aspekcie zycia i to jest fakt.

Polska zapada sie w czarna dupe przez taka postawe w kazdym aspekcie zycia i to jest fakt.
Jaką postawę? Że nie mamy cenzury prewencyjnej? Że się nie zdejmuje pewnych książek z półek?

Jak Krytyka polityczna wyda kolejne lewackie bredzenie jakiegoś pseudo-filozofa albo pseudo-psychologa, to też należy to cenzurować? Nie! Należy mówić wyraźnie, że jest to bełkot. Obśmiewać, wskazując rzetelne publikacje na dany temat. Pokazać, że tak naprawdę to środowisko poza ciągłym powtarzaniem bredni i wykazywaniu się godną podziwu erudycją w kwestii światowego brednio-pisarstwa nie ma nic sensownego do zaproponowania. I tak samo tu. Jeżeli lewactwo proponuje jakiś durny model wychowania, należy po prostu robić kontrpropagandę i pokazywać właściwy.

Nie życzę Ci drogi przyjacielu, żebyś kiedyś musiał uciekać razem z dzieckiem z Polski, bo jakiś urzędas wymyśli sobie że jak nie pozwalasz uczyć syna masturbacji w wieku lat 3, to blokujesz jego rozwój i trzeba Ci go odebrać.
Hmmm, bez urazy panowie, ale wy myslicie dokladnie tak, jak ostatnio mowil Kolonko - 'od zagrody do zagrody'. Dziobaku, czy Ty biedaku naprawde uwazasz, ze za 10 lat bedzie dokladnie to samo i takie same ksiazeczki beda na tych samych polkach?
Chodzi trochę o co innego. Nie bagatelizuję zagrożenia, po prostu w tych przykładach naprawdę nie widzę nic złego (poza kilkoma mało istotnymi szczegółami). Jeżeli za jakiś czas granicę zostaną przekroczone - nie omieszkam otwarcie tego skrytykować.

Dostrzegam promowanie różnych zboczeń, rozwiązłości seksualnej itp. - nie podoba mi się to i uważam, że należy to zwalczać, ale nie w sposób, który proponuje Vilverin. Państwowa ingerencja w sferę obyczajową jest zła - niezależnie, czy narzucany światopogląd jest zgodny z moim, czy nie. Bo moim zdaniem cel nie uświęca środków.

Chodzi trochę o co innego. Nie bagatelizuję zagrożenia, po prostu w tych przykładach naprawdę nie widzę nic złego (poza kilkoma mało istotnymi szczegółami). Jeżeli za jakiś czas granicę zostaną przekroczone - nie omieszkam otwarcie tego skrytykować.
Państwowa ingerencja w sferę obyczajową jest zła - niezależnie, czy narzucany światopogląd jest zgodny z moim, czy nie. Bo moim zdaniem cel nie uświęca środków.

Zaloze sie, ze lewacy juz trzesa portkami i zaprzestaja ingerencji bo korwinowcy tak uwazaja.

Skurwiele dzien za dniem, po cichu zdobywaja kolejne przyczolki i ciesza sie, ze jedyna 'prawica' jaka maja na swojej drodze, to jakies pajace powtarzajace debilne hasla Korwina. 'Panstwo nie powinno sie tym zajmowac', tyle tylko ze sie zajmuje, 'nie powinno ingerowac' ale ingeruje caly czas, a prawacy tylko siedza na dupie i kapituluja o tak:

Państwowa ingerencja w sferę obyczajową jest zła - niezależnie, czy narzucany światopogląd jest zgodny z moim, czy nie. Bo moim zdaniem cel nie uświęca środków.


Zaloze sie, ze lewacy juz trzesa portkami i zaprzestaja ingerencji bo korwinowcy tak uwazaja.
To zarzut wobec braku realnych działań czy kpina z wiary w moralność?

P.S. Korwin w razie potrzeby rozjeżdżałby lewaków czołgami, więc raczej tu nie pasuje.
Wiara w moralność jest naiwna jeśli nie stoi za nią realna siła. I nie widzę alternatywy dla państwowej cenzury obyczajowej w tej chwili. W pewnym momencie obudzimy się w ultratotalitarnym kraju wszelkiej wszeteczności o jakiej Kaligula nawet nie śnił.

W imię fikołków retorycznych taki świat chcesz zostawić wnukom?

Wiara w moralność jest naiwna jeśli nie stoi za nią realna siła.
W tej chwili w moim przekonaniu nie ma żadnej realnej siły zwalczającej złodziejstwo (bo chyba nie twierdzicie, że policja, sądy i prokuratura działają sprawnie), a mimo to nie każdy kradnie. Odrobina wiary nigdy nie zaszkodzi.
Nie ma za to kultu złodziejstwa. Nie ma nauki kradzieży kieszonkowych w przedszkolu
i specjalnych europejskich programów dla gimnazjalistów jak robić bankowe przewałki. Nie ma jawnych organizacji zrzeszających praktykujących kradziejów. Nie ma paragrafów za mowę nienawiści dla "postrzegających własność inaczej". Przewałki wciąż robi się po cichu.

Jaka wiara? Moralność umiera w mękach, rugowana skąd tylko się da. Jeśli nie jest już całkowicie martwa. Fundujemy sobie na przyszłość jeden wielki obóz koncentracyjny.
Aha. Fajne porównanie kradzieży do seksualności człowieka

Chyba, że chodzi Ci o to, że łatwiej wybrać mniejsze zło i zastąpić reżim postępowy reżimem konserwatywnym niż zlikwidować reżim w ogóle.
To zarzut wobec braku realnych działań czy kpina z wiary w moralność?

P.S. Korwin w razie potrzeby rozjeżdżałby lewaków czołgami, więc raczej tu nie pasuje.


Jedno i drugie. Co to w ogole znaczy moralnosc w polityce? Mozna o moralnosci i honorze duzo mowic z mownicy sejmowej, ale na powaznie to biora... chyba tylko Polacy.

A Korwin to nie wiem. Czasem sie zastanawiam, czy nam go komuchy specjalnie nie przyslaly, zeby nas kompromitowal gadaniem 'bo w Sparcie to niepelnosprawnych zrzucali w przepasc i Spartanie byli silni'.

Prawde powiedziawszy nie wierze juz, ze w dzisiejszym swiecie, w ktorym policja moze Ci zajrzec do lodowki w kazdej sekundzie dnia i nocy, jest jeszcze mowa o jakiejs wolnosci. Mozna sie jej wprawdzie domagac (nalezy nawet), ale pod warunkiem ze sie to robi na niby i nie zamierza sie plakac w razie niepowodzenia.
Co to w ogole znaczy moralnosc w polityce? Mozna o moralnosci i honorze duzo mowic z mownicy sejmowej, ale na powaznie to biora... chyba tylko Polacy.
A Korwin to nie wiem. Czasem sie zastanawiam, czy nam go komuchy specjalnie nie przyslaly, zeby nas kompromitowal gadaniem 'bo w Sparcie to niepelnosprawnych zrzucali w przepasc i Spartanie byli silni'.
Na szczęście mamy analogicznego agenta po drugiej stronie w postaci Szumlewicza.

Na szczęście mamy analogicznego agenta po drugiej stronie w postaci Szumlewicza.
Obaj absolwenci tego samego wydziału i kierunku, co ja. Może i ja zostanę agentem?
oto kobaian:


A nie przyszło Wam do głowy, że najbardziej praktycznym rozwiązaniem jest po prostu zbiorowe przejście na Islam? Da się w tę religię wpleść naszą dotychczasową kulturę (Persom kiedyś się udało), nie trzeba wyrzekać się własnego dziedzictwa, a można oczyścić je z destrukcyjnych naleciałości. W gruncie rzeczy Kultura Zachodu skazana jest na upadek. Bloom zdaje się pisał, że jednym z większych problemów Zachodu just zniesienie religijności na rzecz rozumu, a następnie rozumowe jego odrzucenie. Wtedy nie zostaje już nic. Więc może najlepiej byłoby zacząć wszystko od nowa? dnia Nie 12:38, 12 Styczeń 2014, w całości zmieniany 2 razy
To jakis zart z tym Islamem?
Nie
No coz, rada za rade: gdybys nie daj Boze zachorowal, to wylecz sie przez skok na dyske z 8 pietra.
Skoro nie ma powrotu do Europy Chrześcijańskiej (a nie ma) i nie ma możliwości utrzymania się Europy Laickiej (a nie ma), możemy wybierać między Islamem zalewającym Europę i wycierającym jej dotychczasową kulturę ze świata doczesnego, albo Islamem, który sami przyjmujemy, z którym złączymy się poprzez inkulturację i który stanie się nośnikiem znacznej części naszej kultury tak, jak Chrześcijaństwo było nośnikiem i dla antyku i dla barbarzyńców. Nie widzę innej możliwości. Zaś idea "lepiej zginąć z szablą w garści niż żyć inaczej niż dotychczas" jest dla mnie całkowicie niezrozumiała. dnia Nie 13:48, 12 Styczeń 2014, w całości zmieniany 2 razy
Jak kto tam woli.

Mnie jednak takie cos brzydzi. Jest w tym cos kupieckiego: tu wazymy co lzejsze a co ciezsze i bierzemy to co sie oplaca. To nie moja moralnosc.

Koniec koncow uwazam sie za spadkobierce tych, ktorzy byli tu przede mna i to mnie zobowiazuje do tego, zebym przynajmniej nie byl swinia.
Teoretycznie może to by było skuteczne, ale praktycznie to chyba nie oczekujesz, że ktoś zmieni lub przyjmie religię dla jakichś korzyści?

A może po prostu poczekać aż Islam przejdzie przez to samo co Europa. Tzn. poprzewraca im się w tyłkach od dobrobytu i się zlaicyzują.

A może po prostu poczekać aż Islam przejdzie przez to samo co Europa. Tzn. poprzewraca im się w tyłkach od dobrobytu i się zlaicyzują.

To malo prawdopodobne, po pierwsze temperament muzulmanow jest inny i nie dodaje sie z laicyzacja.

Po drugie dobrobyt ewropejski to tez nie jest jakas wieczna rzecz. Te wszystkie lewackie szalenstwa z zasilkami musza sie skonczyc katastrofa.
E tam, tacy sami ludzie jak my. Tym szybciej ich to powinno spotkać, bo wskakują ze swojego "średniowiecza" do wygodnego i bardzo ucywilizowanego świata komórek, internetu i zasiłków.
Oraz pedalstwa, lewactwa, zezwierzecenia i durnoty.


Mnie jednak takie cos brzydzi. Jest w tym cos kupieckiego: tu wazymy co lzejsze a co ciezsze i bierzemy to co sie oplaca. To nie moja moralnosc


Teoretycznie może to by było skuteczne, ale praktycznie to chyba nie oczekujesz, że ktoś zmieni lub przyjmie religię dla jakichś korzyści?


Praktycznie z grona ludzi przyznających się do wiary naprawdę religijny jest może co dziesiąty. Reszta przyjmuje swoją religię i poglądy z lenistwa i konformizmu. Bądź pewien, że w dniu przejęcia RFN przez muzułmanów zdecydowana większość rodowitych Niemców przyjmie Islam bez żadnych zastrzeżeń.

Moralność ma tu niewiele więcej do rzeczy, aniżeli do ceny mąki w Carrefourze. Chcesz coś zyskać to daj coś w zamian. Kazimierz Wielki oddał Niemcom Śląsk po to, żeby móc w spokoju budować polską potęgę. Beck nie zgodził się na korzystny sojusz z III Rzeszą, bo nie pozwoliła mu "moralność". Kto zachował się roztropniej, Król Kazimierz czy Beck?

No to jest chyba troche co innego. Tu nie ma mowy o wyrzeczeniu sie kawalka ziemi dla zyskania spokoju i czasu na budowe sily, tylko swojej tozsamosci w celu... jakim wlasciwie?

Kto chce zachowac swoje zycie - straci je. Hmmm gdzie tak bylo napisane?

Oraz pedalstwa, lewactwa, zezwierzecenia i durnoty. To efekt uboczny. Ale ma to coś do rzeczy?

Oraz pedalstwa, lewactwa, zezwierzecenia i durnoty. To efekt uboczny. Ale ma to coś do rzeczy?

To, ze uwazaja nas za bydlo gorsze od zwierzat?
Ale oni mogą sobie myśleć co chcą, a efekt dobrobytu i tak będzie ich stopniowo zmieniał.


No to jest chyba troche co innego. Tu nie ma mowy o wyrzeczeniu sie kawalka ziemi dla zyskania spokoju i czasu na budowe sily, tylko swojej tozsamosci w celu... jakim wlasciwie?


Zachowania własnej tożsamości. Można albo stojąc z szablą w garści całkiem ją stracić (razem z szablą i garścią), albo pójść na kompromis i zachować znaczną jej część.
Hmmm, a czy chrześcijaństwo w średniowieczu, zwłaszcza w pierwszym milenium nie miało podobnej mentalności co teraz muslimy?

Ale oni mogą sobie myśleć co chcą, a efekt dobrobytu i tak będzie ich stopniowo zmieniał.

Tyle tylko ze muzulmanska zona rodzi 8 dzieci a europejska 0,8. Stan roku 2014 nie bedzie trwal w nieskonczonosc. Oni tu beda wiekszoscia z czas jakis i wtedy nie oni beda sie zmieniac w nas.

Bartosz: nie widze tego. I to nie jest kwestia stania z szablą w garści bo szabli nie posiadam. To jest kwestia tego kim sie czuje. Nie wydaje mi sie, abym umial sie wyrzec tego kim jestem tylko po to, zeby przez reszte zycia rzygac na samego siebie mi sie chcialo.

Hmmm, a czy chrześcijaństwo w średniowieczu, zwłaszcza w pierwszym milenium nie miało podobnej mentalności co teraz muslimy?
To jest kwestia tego kim sie czuje. Nie wydaje mi sie, abym umial sie wyrzec tego kim jestem

Rozumiem Ciż doskonale, sam też nie umiałbym przejść na Islam, zwłaszcza, że szczery ze mnie katolik. Niemniej uważam Islamizację Europy za wielką dla niej szansę, dlatego, choć sam się jej nie poddam, to innych do niej zachęcam. Przecież Dmowski przez większość życia była ateistą, a nie przeszkadzało mu to w popieraniu Kościoła Katolickiego.
Mnie sie wydaje, ze proponujesz zbyt radykalne rozwiazanie.

Koniec koncow wystarczy poprawa sytuacji ekonomicznej w Polsce, aby rodzilo sie wiecej dzieci. A zywotnosc polskiego narodu jest dla mnie wystarczajacym ubezpieczeniem.


Miało, ale już nie ma, niestety.


Chciałem przez to powiedzieć, że z islamem będzie to samo, stopniowa laicyzacja.


Miało, ale już nie ma, niestety.


Chciałem przez to powiedzieć, że z islamem będzie to samo, stopniowa laicyzacja.

Za 1000 lat?


Miało, ale już nie ma, niestety.


Chciałem przez to powiedzieć, że z islamem będzie to samo, stopniowa laicyzacja.

Laicyzacja Europy ma swoje źródło do pewnego stopnia w tym, że Chrześcijaństwo jako religia mistyczna nie nadaje się na religię państwową. Żeby się nadawała należy ją wykrzywić, przerobić na ideologię. Problem w tym, że to wykrzywienie zawsze można było jasno wykazać, chociażby powołując się na Nowy Testament, czy Ojców Kościoła. Jak pogodzić sprawne rządzenie państwem, które bez kłamstwa i przemocy nie jest do pomyślenia, z pełnym anielskiej pokory przesłaniem Ewangelii? Wyłącznie poprzez jej wykrzywienie. Nie teologiczne, ale praktyczne. W wiekach średnich teoria zupełnie rozmijała się z praktyką, a łącząca je dialektyka jest dla ludzkiego umysłu niemożliwa do odróżnienia od dialektyki marksistowskiej. Dialektyka chrześcijańska nabiera właściwych znaczeń dopiero w kontekście metafizycznym, który nie jest dostępny każdemu. Świeckość oparta na Chrześcijaństwie aż prosi się o negację.

Z Islamem jest inaczej. To prosta jak stół religia beduinów, fuzja najprostszych elementów Chrześcijaństwa (początkowo Mahometanie uchodzili za heretyków w obrębie Chrześcijaństwa), Judaizmu i wiary pustyni. Bóg Islamu to Wielka, Niewyrażalna Świętość, która budzi lęk samą swą naturą, która karze twardą ręką i przed którą należy padać na twarz. Tam jest wszystko jasne - prawo mówi tak i tak, nie będziesz go przestrzegał, nie będzie dal Ciebie litości. Dla umysłów prostych jest to najbardziej klarowna wykładnia tego, jak mają żyć. A przecież większość umysłów jest prosta. dnia Nie 15:12, 12 Styczeń 2014, w całości zmieniany 2 razy

A nie przyszło Wam do głowy, że najbardziej praktycznym rozwiązaniem jest po prostu zbiorowe przejście na Islam? Da się w tę religię wpleść naszą dotychczasową kulturę (Persom kiedyś się udało), nie trzeba wyrzekać się własnego dziedzictwa, a można oczyścić je z destrukcyjnych naleciałości. W gruncie rzeczy Kultura Zachodu skazana jest na upadek. Bloom zdaje się pisał, że jednym z większych problemów Zachodu just zniesienie religijności na rzecz rozumu, a następnie rozumowe jego odrzucenie. Wtedy nie zostaje już nic. Więc może najlepiej byłoby zacząć wszystko od nowa?

Jezu Chryste Nazarejski...Zdychajmy jak ludzie, a nie kurwymy się. Sens walki powinien być mierzony nie jej szansami na zwycięstwo lecz wartościami w obronie których walka została podjęta. Twoja wypowiedz jest skrajnie kalkulacyjna. I wręcz nie do uwierzenia. Jak można wpaść na coś tak paskudnego?!

Jak wydamy matkę na pastwę mordu to ocalimy życie pozostałych członków rodziny. Zaiste.





A nie przyszło Wam do głowy, że najbardziej praktycznym rozwiązaniem jest po prostu zbiorowe przejście na Islam? Da się w tę religię wpleść naszą dotychczasową kulturę (Persom kiedyś się udało), nie trzeba wyrzekać się własnego dziedzictwa, a można oczyścić je z destrukcyjnych naleciałości. W gruncie rzeczy Kultura Zachodu skazana jest na upadek. Bloom zdaje się pisał, że jednym z większych problemów Zachodu just zniesienie religijności na rzecz rozumu, a następnie rozumowe jego odrzucenie. Wtedy nie zostaje już nic. Więc może najlepiej byłoby zacząć wszystko od nowa?

Jezu Chryste Nazarejski...Zdychajmy jak ludzie, a nie kurwymy się. Sens walki powinien być mierzony nie jej szansami na zwycięstwo lecz wartościami w obronie których walka została podjęta. Twoja wypowiedz jest skrajnie kalkulacyjna. I wręcz nie do uwierzenia. Jak można wpaść na coś tak paskudnego?!

Jak wydamy matkę na pastwę mordu to ocalimy życie pozostałych członków rodziny. Zaiste.

No tak, powstanie warszawskie było dobre, bo mimo tego, że ostatecznie zyskali na tym tylko komuniści, to walka była o dobre ideały, no...
Po krótkim zastanowieniu się dochodzę do wniosku, że śmieszne zdjęcie Kaczyńskiego dobrze wyjaśnia mój stosunek do zacytowanego zdania, natomiast nie wyjaśnia ono powodów, dla których ten stosunek jest właśnie taki. Wpadłem tutaj w typową dla prawicy pułapkę wyśmiewania oponenta, zamiast wyjaśnienia mu nieścisłości jego myślenia. W związku z tym czas na wyjaśnienia.

Czym jest "walka", o której pisze Vilverin?

Walka jest narzędziem do realizacji konkretnych celów. Ona nie jest celem, jest tylko środkiem.

Skoro tak, to należy w pierwszej kolejności zastanowić się nad celem, w drugiej nad skutecznymi narzędziami jego realizacji, zaś dopiero później, ewentualnie nad tym jak, kiedy i po co używać jednego z tych narzędzi.

Dlaczego Powstańcy Warszawscy walczyli z przeważającymi siłami wroga? Z jednostkowej, ludzkiej perspektywy walczyli oczywiście dlatego, że kochali swój kraj i nie chcieli oddać go okupantom. Problem Polskiej myśli politycznej polega zasadniczo na tym, że na owej ludzkiej perspektywie często się ona kończy, poza nią nie sięga, ponad nią niczego więcej nie chce dostrzec.

Dlaczego Powstańcy Warszawscy walczyli z przeważającymi siłami wroga? Robili to ponieważ wszystkie inne narzędzia służące utrzymaniu niepodległości zawiodły, nie zostały wykorzystane, bądź korzystano z nich bezrozumnie. Na pytanie "czy Powstańcy Warszawscy powinni walczyć z przeważającymi siłami wroga?" odpowiedź brzmi "Nie". Nie powinni, do walki w ogóle nie powinno było dojść, Polska powinna w latach przedwojennych wykorzystać szereg narzędzi, w postaci sojuszy, propagandy, ukierunkowania własnego rozwoju wewnętrznego, etc, tak, żeby nie musieć walczyć z przeważającymi siłami wroga. Powstańcy Warszawscy walczyli dlatego, że wcześniej ludzie za Polskę odpowiedzialni swoją robotę spartaczyli.

Umieranie w walce o przegraną sprawę czasami ma sens, bo czasem rzeczywiście "lepiej być martwym niż czerwonym", tylko, że taka walka jest z reguły owocem wcześniejszych błędów. Trzeba więc wystrzegać się błędów, myśleć kreatywnie i racjonalnie, cały czas ważyć co się nam bardziej opłaca. Polacy tymczasem wolą w ogóle nie myśleć, wychodząc z założenia, że najlepiej jest przez dwadzieścia lat nadymać się własną godnością, a potem szybko zginąć w walce, której sens będzie mierzony wartościami, w których obronie została podjęta - bo już niczego poza wartościami do mierzenia nie będzie. To głupota i skrajny fatalizm.

Niezłomnym trzeba być wtedy, kiedy pójście na kompromis już niczego sensownego nie może przynieść. Niezłomność permanentna i niezależna od okoliczności cechuje zapierającego się osła, nie człowieka rozumnego. dnia Nie 17:21, 12 Styczeń 2014, w całości zmieniany 1 raz
Madre slowa, Bartoszu, tylko to wszystko jest troche prostsze.

Sowietow trzeba bylo przyjac jako gospodarze, a spodziewano sie ich lada chwila (polecam poczytac rozne wspomnienia Warszawiakow).

Powstancy nie wzieli pod uwage jednej rzeczy: nieskonczonej, niewyobrazalnej po prostu glupoty Hitlera.

Fuhrer zamiast zostawic miasto Polakom, aby stworzyc zupelnie przeciez nowa i nieoczekiwana sytuacje na froncie - pokazal jaka ma dusze niewolnika, psa zerwanego z lancucha.

Madre slowa, Bartoszu, tylko to wszystko jest troche prostsze.

Sowietow trzeba bylo przyjac jako gospodarze, a spodziewano sie ich lada chwila (polecam poczytac rozne wspomnienia Warszawiakow).

Powstancy nie wzieli pod uwage jednej rzeczy: nieskonczonej, niewyobrazalnej po prostu glupoty Hitlera.

Fuhrer zamiast zostawic miasto Polakom, aby stworzyc zupelnie przeciez nowa i nieoczekiwana sytuacje na froncie - pokazal jaka ma dusze niewolnika, psa zerwanego z lancucha.


Tylko, że gdyby w latach 30 II RP zamiast prężyć muskuły zbudowała mocniejszą armię i skumała się z Hitlerem wojna mogłaby w ogóle nie toczyć się na jej terytorium i do żadnego Powstania Warszawskiego pewnie by nie doszło. Zamiast umierania za słuszną sprawę można było zwyczajnie zawalczyć o własne interesy, tylko już nie w 44 roku, wtedy było za późno.

Madre slowa, Bartoszu, tylko to wszystko jest troche prostsze.

Sowietow trzeba bylo przyjac jako gospodarze, a spodziewano sie ich lada chwila (polecam poczytac rozne wspomnienia Warszawiakow).

Powstancy nie wzieli pod uwage jednej rzeczy: nieskonczonej, niewyobrazalnej po prostu glupoty Hitlera.

Fuhrer zamiast zostawic miasto Polakom, aby stworzyc zupelnie przeciez nowa i nieoczekiwana sytuacje na froncie - pokazal jaka ma dusze niewolnika, psa zerwanego z lancucha.


Tylko, że gdyby w latach 30 II RP zamiast prężyć muskuły zbudowała mocniejszą armię i skumała się z Hitlerem wojna mogłaby w ogóle nie toczyć się na jej terytorium i do żadnego Powstania Warszawskiego pewnie by nie doszło. Zamiast umierania za słuszną sprawę można było zwyczajnie zawalczyć o własne interesy, tylko już nie w 44 roku, wtedy było za późno.

Oczywiście, nigdy nie myślałem inaczej. W poprzednim poście odnosilem sie do sytuacji z 1sierpnia 1944, kiedy wszystkie wspomniane błędy zostały juz popełnione i pole działania zostało znacznie ograniczone na naszą niekorzyść.
Eee, tam. Pieprzycie wszyscy jak potłuczeni. Nas nie zaleją Araby, tylko Chinole z Wietnamcami do spółki. Araby to wydmuszka. Skończy się ropa, skończy się potęga krajów islamskich. Chinolom nic natomiast niestraszne. Wyżywią się psami i gołębiami,
Ekspansja żółtej rasy będzie natomiast prawdopodobnie korzystna jeżeli chodzi o przetrwanie kultury polskiej. Po pierwsze - lubią Chopina. Po drugie, w ogóle podoba im się to, co stworzono w ramach naszej cywilizacji. Lubią nowinki techniczne. Są pracowici. No i jeszcze jedna ważna rzecz - nie lubią Kacapów. Za 100 lat jak dobrze pójdzie w naszym kraju będzie żyć wielu skośnookich Polaków patriotów.
No i Azjaci mają taką mentalność, że nawet w dupie potrafią zbudować solidną gospodarkę, bo natura ich taka, że by własną matkę sprzedali, gdyby kupić ktoś chciał.

Eee, tam. Pieprzycie wszyscy jak potłuczeni.

Jak ci zaraz perdolne z kopa to zobaczymy kto bedzie potluczony AHAHAH.

Araby to wydmuszka. Skończy się ropa, skończy się potęga krajów islamskich.
Nie wszystkich. Zobacz co dzieje się w Emiratach. Oni jak się skończy ropa zyski będą czerpać z turystyki i "biznesu". Myślisz, że po co ten cały cyrk, który się tam teraz wyrabia?
BTW, wierzysz w to, że ropa się skończy w ciągu najbliższych 100 lat? Bo ja nie.
Może już nie być tak powszechnie używana
Swoją drogą powinniśmy więcej inwestować w rozwój technologii opartej o zasoby, które są u nas dostępne. Niestety T*sk (czas zacząć cenzurować kolejne obrzydliwe słowo) woli inwestować w stadiony niż w innowacje.

Może już nie być tak powszechnie używana

Taa...

Niestety T*sk (czas zacząć cenzurować kolejne obrzydliwe słowo)

Hmmm, a to nie jest przypadkiem tak, ze gwiazdkuje sie tylko spolgloski?

Niestety T*sk (czas zacząć cenzurować kolejne obrzydliwe słowo)

Hmmm, a to nie jest przypadkiem tak, ze gwiazdkuje sie tylko spolgloski?
*u** ?


*u** ?

Nawet pasuje. Takie cukierkowe, jak jego program, jak on.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Przetrwają najsilniejsi - Black Sabbath
singulair.serwis