ďťż

Robię sobie przerażająco wielkiego Dredzia, i jako przerywnik relaksacyjny wywlokłam w sobotę po południu takie coś:

Malutki jachcik rekreacyjno-spacerowy o imieniu "Őxhőft".
Jachcik oryginalnie zaprojektowany został w skali 1/48, ale na grzyba mi takie monstrum w domu? Zmniejszyłam... niestety tylko do 1/200: po zmniejszeniu do 1/400 części przestały być widoczne na wydruku

Zaczęłam go składać w zasadzie dlatego, że schły mi burty Dredzia i że chciałam się przekonać, kiedy definitywnie spaskudzę szkielet maluszka i będę musiała przerwać budowę.

Hm... składałam ten szkielet, składałam... i jakoś nie chciał się popsuć. Uprościłam tylko jedną wręgę z tyłu i dwa wzmocnienia na dziobie.
Wbudowałam mu trochę ścianek, poszyłam... bez zaplanowanego w wycinance podposzycia.

Podszpachlowałam, położyłam kawałek pokładu... hm. Nadal nie chce się zepsuć!

No ciekawe, jak dalej się będzie budował. No ciekawe... dnia Wto 8:09, 26 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy


Oxhoft? To zdaje się Oksywie
Toff - święta racja. Wygrałeś bojtelek mleka acidofilnego.
Mój jachcik należy do tej samej alternatywnej odnogi historii świata, co wszystkie okręty z prefiksem "NSM", którymi Was od jakiegoś czasu prowokuję.

Dziś dalej szlifowałam dno, a na koniec przykleiłam stępkę. Z Evergreena. I zakomponowałam podstaweczkę. Z drewnianego klocuszka.

Ale OXHOFT nie jest NSM... Przecież nie jest jedostką classis foederationis? Toć to (formalnie) cywil!!!
A.


Őxhőft nie używał skrótu NSM, bo w tamtym czasie (1673) nikomu jeszcze nawet nie śniło się powstanie łacińskojęzycznej Rzplitej Federacyjnej.
Őxhőft był rekreacyjnym, nieuzbrojonym jachtem, choć jak najbardziej wymieniano go w składzie polskiej floty wojennej i podnosił wojenną banderę. W razie potrzeby można było na nim zamontować czy to wiwatówkę jakąś, czy falkonecik. Wiwatówkę salutacyjną zresztą miał - najjaśniejszy pan używał go m.in. do wizytacji floty, co zgodnie z ceremoniałem wymagało odpowiadania ślepym strzałem na salut z "dużych" okrętów.
Tjaaa...
jeszcze gdy chodziłem do szkoły (gdzieś chyba między plejstocenem a epoką kamienia...) uważałem historię za bardzo ciekawą... gdyby nie daty i nazwiska...!

Kolejne szlifowanie kadłubka, pierwsze dwie warstwy farby. Oczywiście dziś będziemy w/w kadłubek szlifować dalej.

Kadłubek już w zasadzie wygładzony, dolepiłam stewę dziobową i ster. I luk na pokładzie.

Witam!
Jacht spacerowy... fajnie brzmi.
- kochanie, wychodzę na spacer.
- a dokąd idziesz?
- a, pokręcę się koło kabestanu, może o bukszpryt zahaczę.
- dobrze, tylko wróć na trzecią bo obiad będzie.


Oczywiście obserwuję co będzie dalej.

Pozdrawiam.
Wstawiłam dziś okna do mojego jachcika:

I położyłam daszek nad kabiną pasażerską
Ponieważ cały weekend się łajdaczyłam (byłam w Inowrocławiu), więc i przy jachcie zrobiłam niewiele. W zasadzie tylko domknęłam kadłub.

Maszcik postawiłam...

Małe zaczyna nabierać kolorów...

Jak na załączonych obrazkach widać, małe NIE BĘDZIE malowane w barwach szwedzkich.
Podczepiłam bom i gafel na małym, pierwszy żagiel, pierwsze parę lin. Plus trochę malowania, rumpel, schodki, drzwi do kabiny. Taka tam drobnica pokładowa.

Takie maleństwo, a tyle ma uroku. Nawet mnie nie maryniście się podoba. Nie każdy fajny model musi być związany z militariami.
Pozdrawiam.
Tomek
Talex, no to Cię chyba zmartwię. Małe też było okrętem, małe miało jeden falkonecik salutacyjny u nasady bukszprytu.

Dziś, aż wstyd, tylko przykleiłam Orła i Pogonię na pawęży rufowej. Oczywiscie przycinanie i malowanie w/w jeszcze przede mną.

No to ładny mi "spacerowy". Gdzie ten Król na spacery pływał
Pozdrawiam.
Tomek
Po Zatoce Gdańskiej generalnie. Okręty wojenne wizytował. Na pełny Bałtyk raczej się nie wypuszczał, obstawa mu nie pozwalała
Nastał czas Wielkich Oszustw Malarskich...
Jachcik albowiem miał płaskorzeźbione złocone ozdoby na burtach, pawęży, wokół okien etc. Z czego je zrobić (w sensie wydziergać), pomysłu nie miałam. Ergo, postanowiłam je jedynie namalować - gęstą farbą w 2 albo 3 odcieniach złotego, żeby zaimitować wypukłość i różnice w kolorze.
Dziś nałożyłam pierwszą, najciemniejszą warstwę złoceń.

Zdjęcia pod takim dziwnym kątem, bo starałam się uchwycić odblask światła na złoceniach.
Jak dla mnie bomba Myślę, że przy tej skali farba znakomicie odda wrażenie oryginału, tym bardziej, że zdolności artystycznych Ci nie brak
Obserwuję i ciągle podziwiam Twoje prace i zapał. No cóż, stan wolny modelarstwu sprzyja Nie to co ja

Pozdrawiam.
Tomek
Skończylim
Jeszcze tylko tabliczka na podstawke i naciągnąć zerwaną flaglinkę. I tyle.







 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  [R/G] Królewski jacht spacerowy, 1673 - Shipyard, 1/200
singulair.serwis