|
Tim Buckley
singulair.serwis |

Czekałem aż Mikołaj założy, ale się chyba nie doczekam.
Tim Buckley to jeden z największych niesłuchanych jakich poznałem. Obdarzony mocnym głosem, dobywający z gardzieli dźwięki wysokie i rozedrgane mógłby być drugim Elvisem gdyby tylko zechciał. I chyba właśnie to, że nie miał na to ochoty jest największym jego pomnikiem. Intrygujący eksperymentator, czasami bardzo odległy od rockowej konwencji był artystą na tyle charakterystycznym, żeby w całej swej niekonwencjonalności stać się realna ikoną kultury popularnej. Albumy takie jak Lorca, czy Starsailor pokazują, że naprawdę da się być wielkim dla wielu i jednocześnie swobodnie chodzić własnymi ścieżkami.
Dyskografia
Tim Buckley (1966) Goodbye and Hello (1967) Happy Sad (1969) Blue Afternoon (1969) Lorca (1970) Starsailor (1970) Greetings from L.A. (1972) Sefronia (1973) Look at the Fool (1974)
Zmarł w 75 z przedawkowania heroiny. Jak prawdziwy rockman, którym nigdy nie był...
kim jest Mikołaj
weź go zawołaj
Nie założyłem, bo w miarę dobrze znam właściwie tylko trzy płyty i antologię. Z reszty - coś tam słyszałem albo z tej antologii, albo przy okazji. Wolałem więc poczekać na moment, gdy poznam więcej.
"Starsailor" zrobił na mnie szczególnie dobre wrażenie, będąc w pewnym sensie pozytywnym zaskoczeniem. Wiedziałem, że Buckley jest ciekawy, ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Odważna, bezkompromisowa muzyka. Albumu "Lorca" nie słyszałem jeszcze w całości. Nie wątpię, że jest równie dobry, bo to był z tego co kojarzę najbardziej ambitny a zarazem płodny okres w jego twórczości.
Lorca jest bardziej awangardowa od Starsailor, ale kompozycyjnie na ogół trochę słabsza. W zasadzie poza Driftin' większość utworów to trochę takie przykrywanie średnich w sumie utworów odwagą eksperymentu. Ale suma sumarum i tak wypada to bardzo dobrze.
Skoro już jest wątek, może wypadałoby podać parę przykładów, bo mało kto tego pana kojarzy.
Zacznijmy od dwóch chwytliwych przebojów: http://www.youtube.com/watch?v=MgNxopvE3ro http://www.youtube.com/watch?v=2pxvXI1i9cw&feature=related
Wciąż w miarę przystępnie, ale w nieco bardziej psychodelicznych klimatach: http://www.youtube.com/watch?v=K-uw7f51hXo&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=zPW97gIBjIU
Czas na jazdę po bandzie: http://www.youtube.com/watch?v=waePGGQ6dOQ&feature=related http://www.youtube.com/watch?v=9obCFstSRDw
Cover This Mortal Coil przypomniany po latach w Zagubionej Autostradzie: http://www.youtube.com/watch?v=Laf8bhSeGNY&feature=related Oraz Morning Glory: http://www.youtube.com/watch?v=01o6AB8MKyg
Jak widać Buckley był niewyczerpanym źródłem inspiracji dla nowofalowych twórców.
Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała - facet ma na koncie rozbudowane protest-songi, które można poniekąd uznać za prekursorskie względem epickich odmian rocka progresywnego: http://www.youtube.com/watch?v=PVimPk0kk1k&feature=results_main&playnext=1&list=PLD2D02404E4CD731E
Zmiany nastroju, tempa, różnorodność motywów itp. A to wszystko już w 1967 roku, gdy o Genesis czy Jethro Tull nikt jeszcze nie słyszał.
Te awangardowe płyty (Lorca i Starsailor) rzeczywiście ciekawe i szkoda, że Tim tak źle skończył.
Bardzo lubię jego eksperymenty z gitarą akustyczną choć nawet w nieeksperymentalnych piosenkach gra świetne partie. Magiczny artysta.
Zamiast wykłócać się z jakimś brudasem polecam posłuchać sobie tej płytki: https://rateyourmusic.com/release/album/tim_buckley/live_at_the_troubadour_1969/
Świetna fuzja folk rocka i jazzu, uwagę przykuwa przede wszystkim znakomita gra sekcji rytmicznej co w połączeniu z głosem Tima oraz jego solówkami gitarowymi daje naprawdę niezłą i klimatyczną mieszankę. Polecam, metal destrojer.
Większość płyt Tima są miłe dla ucha ale "Sefronia" i "Look at the Fool" to pomyłka... Zabawa z funkiem mu się nie udała albo pary zabrakło.
Przesłuchałem sobie płytę, którą podobno (wikipedia) Tim uważał za najlepszą w latach 60-tych: Fred Neil - Fred Neil
Bardzo dobra. Widać, że Tim trochę się na tym wzorował. Polecam. https://www.youtube.com/watch?v=CNmvaInDCt8
|
|