ďťż

Uwielbiam dzieła tego kompozytora. Przez pewien okres był zapomniany. Na nowo został odkryty dzięki trankrypcji na klawesyn jego 18 koncertów skrzypcowych dokonanych przez Bacha. Jego kompozycje można dołączyć do grona "The best of Classic". A wy lubicie jego dzieła? Które z jego utworów cenicie najbardziej?


Waldi do moich ulubieńców się nie zalicza. Doceniam talent i w ogóle, ale raczej nie słucham. Jak to ktoś śmiszny napisał "Muzykę to kojarzę tylko z nazwy, ale szanuję za to, co zrobiła dla metalu!". Cztery Pory Roku od lat noszę w kroku, poza tym słuchałem jakiś czas temu Stabat Mater i było takie jak to zwykle Waldi - dużo ładnych melodii, ale mnie to nie zainteresowało. Nie wiem, może istnieje jakaś muzyka jego - może sakralna? W końcu to ksiądz - która by była jakaś bardziej uduchowiona?
Co to za jajca. Niedawno pisales ze Vivaldi lepszy od Haendla a teraz jednak calkiem do odbytu?
Nie piszę, że całkiem do odbytu, tylko, że niespecjalnie mnie przekonuje. Haendla mniej szanuję, ale bardziej lubię.


co za pierdolenie
Czemu?
No nie wiem kurde, nie rozumiem o co Tobie kaman. Czemu Haendla mniej szanujesz od Vivaldiego? Za to co Włoch zrobil dla metalu?
Bez przesady. Vivaldi jedną z najważniejszych dla rozwoju późnego baroku postaci. Haendel i Bach przecież nim się inspirowali, a nie odwrotnie. Nie wspominając o tym, że same formy dzieł - programowy koncert solowy - to wyprzedzenie epoki właściwie o dwa wieki.
Nawet nie o to chodzi - skoro Waldi żył wcześniej od Żyda (jak Haendl to handel, jak handel to Żyd. A co?!) to wiadomo, że był bardziej prekursorem, a Żyd był mniej. Dla mnie najbardziej zauważalna jest niebywała lekkość Vivaldowskiej muzyki - taka lekkość czyni nad-geniusza. U Żyda tego nie ma, dlatego cenię go mniej. Z drugiej strony Vivaldi był straszliwie melodyjny, Haendel nie, dlatego chętniej słucham tego drugiego.
Melodyjność?! w XXI wieku?!
Vivaldi nie ma uduchowionej muzyki? Magnificat? Gloria, RV 588. Stabat Mater też jest piękne...
Koncerty na skrzypce w C moll, koncert na skrzypki w D mol. Koncerty na wiolonczelę też są zachwycające...
Moim skromniuchnym zdaniem jest ciekawszy od Haendla. Ale w sumie Anglika za bardzo nie poznałem. A wszystko co dotąd poznałem, nie przekonało mnie w ogóle. Chyba będę musiał mocniej się za niego wziąć. ))
Poslugujac sie porownaniami w Bartosz stajl, Vivaldi jest zatem takim The Beatles, jesli dobrze rozumiem.
Jego utwory są proste interpretacyjne ale czy nie na tym polega m.in. jego geniusz? Vivaldi wyprzedził swoją epokę i to inni wzorowali się na nim i tworzyli coś dojrzalszego. Niedoceniany a jednak bez niego nie możliwy byłby rozwój Bacha i Haendel'a

Niedoceniany a jednak bez niego nie możliwy byłby rozwój Bacha i Haendel'a

Niedoceniany wedlug kogo niby? Chyba jego fanow, znajacych cztery pory roku i tyle.

Poslugujac sie porownaniami w Bartosz stajl, Vivaldi jest zatem takim The Beatles, jesli dobrze rozumiem.

Nie wiem czy to jest dobre porównanie. Beatlesi byli bardzo wpływowi, ale, co już nie raz mówiłem, jako transmiter cudzych pomysłów. W kwestii Waldiego nie przychodzi mi do głowy sensowna metafora. Bezsensowna też nie.
Jak pory roku Wiwaldiego...

Dla mnie najbardziej zauważalna jest niebywała lekkość Vivaldowskiej muzyki - taka lekkość czyni nad-geniusza. U Żyda tego nie ma, dlatego cenię go mniej.

Jest, tylko sie do niej nie dogrzebales. Handel spedzil kilka lat we Wloszech, gdzie przyswoil sobie wiele cech tamtejszej muzy, miedzy innemi owa lekkosc, o ktorej mowisz. Najprostszy przyklad: Wloskie Kantaty, ktore wloskie sa nie tylko z nazwy.

A co do Vivaldiego, to polecam o to oratorium:



Ktore jest duzo ciekawsze od tych wszystkich pierdol Antka, ktore polecac przystoi moze jakim Magdalenom z kulturoznastwa, a nie bywalcom metalraka; pierdol, ktore calymi latami zniechecaly mnie do tego kompozera.

Wykonanie jest wykurwiste, spiewaczki wykurwiste, gitara robi swoje, nawet to, co zwykle wkurwia mnie w Vivaldim - tutaj nabiera wspanialego blasku i godne jest wielkiego poklasku.
Bardzo lubię tego "pierdołowatego" Antka od Glorii, Creda, dzieł na skrzypce i violonczelę. Judyta jednak też jest super, szczególnie ten moment pamiętam
https://www.youtube.com/watch?v=KmSERqa-WNk

Bardzo lubię tego "pierdołowatego" Antka od Glorii

Jego Gloria jest najlepsza, lecz Gloria Haendla jest jeszcze lepsza. Nawiasem mowiac, wszystko wskazuje na to, ze Handlarz skomponowal swoja Glorie okolo 10 lat przed Rudym Ksiedzem.

https://www.youtube.com/watch?v=cI5D7p95oLs
Heraklesie, mam na kompie dość dużo Handla, co powiesz na to?
1. Arias : Academy of st. Martin in the Fields : Neville Marriner
2. Mesjasz
3. Dettingen te Deum
4. Twelve Concerti Grossi, Op. 6
5. Italian Cantatas
6. L'Ecole d'Orphee
I 6-płytową składankę pod batutą Marca Minkowskiego&Les Musiciens du Louvre

Heraklesie, mam na kompie dość dużo Handla, co powiesz na to?
1. Arias : Academy of st. Martin in the Fields : Neville Marriner
2. Mesjasz
3. Dettingen te Deum
4. Twelve Concerti Grossi, Op. 6
5. Italian Cantatas
6. L'Ecole d'Orphee
I 6-płytową składankę pod batutą Marca Minkowskiego&Les Musiciens du Louvre


No to sluchaj sobie, ale brakuje tu kilku czarnych koni z dorobku Jerzego Fryderyka.
Najlepsza rzecza Handla jaka do tej pory poznalem jest opera Ariodante w wykonaniu Nicholasa McGegana oraz Freiburg Baroque Orchestra. Bardzo dobre jest to wykonanie, ale podobno jeszcze lepsze jest wykonanie Marca Minkowskiego z Anne Sophie von Otter.

Najlepsza rzecza Handla jaka do tej pory poznalem jest opera Ariodante w wykonaniu Nicholasa McGegana oraz Freiburg Baroque Orchestra. Bardzo dobre jest to wykonanie, ale podobno jeszcze lepsze jest wykonanie Marca Minkowskiego z Anne Sophie von Otter.

Ano, Ariodante wyrywa czleka ze skarpetek. Nie slyszalem wersji McGegana, ale slyszalem Minkowski-von Otter i potwierdzam, ze warto po to siegnac. Zreszta chyba nawet gdzies to juz polecalem na forum swego czasu.

Ale Juliusza Cezara tez znasz, prawda?
Nie mialem okazji poznac Juliusza Cezara. Rozumiem, ze nie mam na co czekac i brac?

Nie mialem okazji poznac Juliusza Cezara. Rozumiem, ze nie mam na co czekac i brac?

Tak, wlasciwie to wlasnie Juliusza uznaje sie (o ile mi wiadomo) za najwybitniejsza opere Haendla i jest ona chyba popularniejsza od Ariodante.
Sam tez Julka poznalem pierwej. Podchodzilem do tego niechetnie i odwlekalem badanie tej opery ze wzgledu na dluzyzne, ale po fakcie bylem zachwycony na tyle, by siegnac pozniej po Ariodante. Ta tez okazala sie mega, zreszta sa one do siebie calkiem podobne.

Co do wykonan: jesli lubisz Minkowskiego i von Otter, to mozesz brac ich smialo. Jest tam z nimi jeszcze Magdalena Kozena, ktora jest dosc spoko.

Ale moim zdaniem najmocniej z kaloszy wyrywa nie kto inny jak Rene Jacobs:


Tak wiec, poszukam wersji Jacobsa




Wykonanie jest wykurwiste, spiewaczki wykurwiste, gitara robi swoje, nawet to, co zwykle wkurwia mnie w Vivaldim - tutaj nabiera wspanialego blasku i godne jest wielkiego poklasku.


To jest wspaniałe, bardzo lekka muzyka, a przy tym bogata, ale nie ma w tym żadnej przesady ani tandety, wszystko jest bardzo wysmakowane, a te śpiewaczki to naprawdę tak nakurwiają że hoho.

Tak wiec, poszukam wersji Jacobsa

Git majonez.

Albo badaj sobie to... https://www.youtube.com/watch?v=orfVtWfHs2Q

To tez jest swietne, a przy okazji masz wizje. Miny baby grajacej Juliusza rozkurwiaja. Z drugiej strony wkurwiaja troche sceny 'taneczne', szczegolnie z Kleopatra, ale za to gra ja Danielle de Niese, ktora jest sexi cipa o sniadej skorze.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Antonio Vivaldi
singulair.serwis