|
Co to jest dobra muzyka i z czym to się je?
singulair.serwis |
Często spotykałem się ze stwierdzeniami. "Dobra muzyka to tylko rock i metal" albo "Muzyka skończyła się w 90' " lub też "Nikt już nie tworzy dobrej(prawdziwej) muzyki". Prawdziwa muzyka to gunsenrozes. Nie słuchasz Sałatonu nie słuchasz dobrej muzyki. Ale co powoduje, że możemy ową muzykę za dobrą uznać? Są jakieś na to wzory? Kebaby? Prawidła? Rytuały? No i z czym to się je by smakowała i wszelakie wartości nam dostarczała prawidłowo.
https://www.youtube.com/watch?v=qzDg98ucgJA
to bardzo subiektywna kwestia. to co się komuś podoba, dla drugiego może być asłuchalne

to bardzo subiektywna kwestia. to co się komuś podoba, dla drugiego może być asłuchalne
Kolejny nosal. Nie będziemy wałkować tego samego tematu po raz setny, dlatego wklejam kobaiana:
Problem piękna, czy estetyki w ogóle polega na czymś innym. Sztuka jest dynamiczna i jest wciąż wzbogacana o nowe zjawiska, które nie mieszczą się we wczorajszych kanonach. Natomiast chodzi o to, że ocenom estetycznym towarzyszy przekonanie o obiektywnych walorach ocenianego dzieła. Tzn. wyrażając ocenę estetyczną uważam, że dzieło ma jakieś wewnętrzne cechy, które nadają mu szczególną wartość, nawet jeżeli są to własności, których na ten moment nie potrafię dobrze nazwać. To przekonanie motywuje do dociekań, do poszerzania własnych horyzontów, bo przecież skoro piękno wynika z pewnych obiektywnych, choć może nie do końca ustalonych własności, to znaczy, że mój aktualny gust nie jest wyrocznią i mogę go kształtować i rozwijać. I to jest właśnie tradycyjne, charakterystyczne dla naszej cywilizacji podejście do estetyki, które stanowi właśnie takie ukryte, niewypowiedziane wprost założenie naszych dyskusji.
Natomiast różni jeźdźcy antycywilizacji, a przede wszystkim ich mierni poplecznicy, promują postawę skrajnego subiektywizmu, sprowadzając znaczenie "dobry" do "podoba mi się". Dyskusje estetyczne sprowadzają się do wymieniania się informacjami o własnych stanach umysłu, z którymi nie sposób polemizować. (Bo niby kto zaprzeczy, że jakiemuś nosalowi podoba się *Lubię przy ludziach dotykać swojego Wacława*? Przeczyć mogę tylko temu, że *Lubię przy ludziach dotykać swojego Wacława* to wartościowa muzyka.) Więc dyskutuje się o sztuce jak o jedzeniu i piciu - jeden lubi pilsa a drugi woli weizena, ale przecież nikt nikomu niczego narzucać nie będzie, bo niby po co? Po co się również rozwijać, skoro mój aktualny gust jest wyrocznią?
Tak, też się z tym spotkałam. Oczywiście fajnie znać klasykę różnych gatunków muzycznych. Myślę, że nie ma jednej definicji dobrej muzyki, tak jak nie ma jednej definicji samego słowa "dobry". Mogę za to powiedzieć, jaka muzyka jest dobra według mnie. Po pierwsze - muzycy mają i chwalą się swoimi umiejętnościami gry na danym instrumencie. Uważam, że zbyt proste, kwadratowe rytmy nie są dobre - podkreślam dla mnie. Chyba, że mają swój wyjątkowy urok i klimat - warunek drugi. A trzeci? Wokal - słowa o niczym niszczą piosenkę. Nie znoszę piosenek, które krzyczą "zostałam napisana na siłę, żebym pasowała do akordów". No i dobre brzmienie wokalu, tak jak i dobre brzmienie innych instrumentów są rzeczą bardzo ważną. A czy to rock, metal, poezja śpiewa, blues, jazz - nie ma znaczenia. Moim wymaganiom nie jest w stanie sprostać chyba tylko disco techno. No właśnie, ostatni warunek - jak mam coś nazwać muzyką, chcę widzieć i słyszeć instrumenty muzyczne a nie program do jej robienia:)
tak jak nie ma jednej definicji samego słowa "dobry".
No właśnie, ostatni warunek - jak mam coś nazwać muzyką, chcę widzieć i słyszeć instrumenty muzyczne a nie program do jej robienia Dlaczego?
Dlaczego?
no bo to tylko ctrl+c ctrl+v, nie to co prawdziwa muzyka jak iron maiden 
Dlaczego?
no bo to tylko ctrl+c ctrl+v, nie to co prawdziwa muzyka jak iron maiden 
Dokładnie! Stockhausen, Xenakis, czy tym bardziej Tim Hecker to chuj! Poza tym tam nie ma wokalu, a nawet jak jest to słowa o niczym niszczą piosenkę! Piosenki Stockhausen nie spełniają warunków nie wiadomo czego!
Tim Hecker to chuj!
Czy Tim Hecker to przypadkiem nie jest muzyka dla alternatywnych licealistek? PS. Nie słuchałem, ale tak jakoś mi się kojarzy źle.
Tim Hecker to chuj!
Czy Tim Hecker to przypadkiem nie jest muzyka dla alternatywnych licealistek? PS. Nie słuchałem, ale tak jakoś mi się kojarzy źle.
Nie. W czasach, w którym elektronika kończyła się dla mnie we wczesnych latach 80' Hecker był bodajże jedynym współczesnym, nie retro twórcą elektronicznym, który robił na mnie wrażenie. To jest chłopie coś takiego, jak Tangerine Deam, tylko, że zupełnie inne. Weź posłuchaj sobie najpierw Virgins (2013), która jest jak na niego bardzo melodyjna, a potem Harmony in Ultraviolet (2006) i Ravedeath, 1972 (2011), które są najbardziej reprezentatywne. Albo odwrotnie, ale posłuchaj. Bardzo, bardzo mocny kolo. Chyba, że się okopałeś w 79, ale myślę, że nawet wtedy nie zrobi na Tobie złego wrażenia.
Skoro tak polecasz to sprawdzę, ale już po ilości ocen na rymie widzę, że awangardowa elektroakustyka to to nie jest 
Skoro tak polecasz to sprawdzę, ale już po ilości ocen na rymie widzę, że awangardowa elektroakustyka to to nie jest
Nie jest z pewnością.
Wokal - słowa o niczym niszczą piosenkę. Nie znoszę piosenek, które krzyczą "zostałam napisana na siłę, żebym pasowała do akordów"
To też już było wałkowane. Przede wszystkim masę dobrej muzyki nie posiada w ogóle wokalu ani tekstów. Słowa to sprawa drugorzędna w muzyce.
Czy Tim Hecker to przypadkiem nie jest muzyka dla alternatywnych licealistek? PS. Nie słuchałem, ale tak jakoś mi się kojarzy źle. Oj chciałbym chodzić do liceum, gdzie ludzie słuchają Tima Heckera zamiast Arctic Monkeys czy innych takich potworków 
W ogóle strasznie mnie ciekawi, czy to, że Hecker jest dla licealistek wywnioskowałeś z dużej ilości ocen na RYMie, czy miałeś jakieś inne przesłanki.
Miałem inne, ilość ocen na rymie potraktowałem jako potwierdzenie swoich podejrzeń 
Doświadczenia życiowe ?
Nie słuchałem, ale tak jakoś mi się kojarzy źle.
Mnie się w miarę dobrze kojarzy. Weź nie gardź alternatywnymi licealistkami. 
Czyli jednak Mati miał rację XD
Licealistki to teraz słuchają Katie Perry. Sorry, Katy
Jest kilka rodzajów licealistek (i to się rozciąga i na wiek starszy), są karyny od disco-polo, są imprezowe niunie słuchające radio-papki, są mhrkoh metalówy i rebel-punkówy, co zwykle słuchają najtłisza i grin dej (różnice są niewielkie między tymi grupami) i są licealistki alternatywne, egzaltowane słuchaczki Comy, Soundtracku do Amelii i indie popu, wśród tych ostatnich można wyróżnić hipsta-licealistki (np kikę czy nanoburzę) które by chętnie posłuchały Comy i soundtracku do Amelii, ale jest to dla nich zbyt znane, więc wynajdują sobie rzeczy wg klucza "inne alt-laski tego nie słuchaja" i czasem im się nawet uda posłuchać czegoś dobrego, ale raczej przypadkiem i raczej tak średnio łapią czemu to dobre, później idą na kulturoznawstwo, żeby się dowiedzieć czemu, ale nie bardzo im wychodzi.

Posłuchałem Harmony in Ultraviolet Heckera. Ładne tekstury, niestety melodyjki pod nimi trochę przeszkadzają - bardzo usiłują być piękne i melancholijne, ale wyszły dość banalnie. Całkiem niezłe ogółem, ale mogłoby być lepsze jakby typ trochę zaszalał.
|
|