ďťż

http://www.metalside.pl/news/news_full.php?id=2411

echh.. te komputerowe okładki...


okladka ssie po maxie.. za to tu zapowiada sie solidny metalowy hit > "07. Hold Me In Your Arms"

za to tu zapowiada sie solidny metalowy hit > "07. Hold Me In Your Arms"
Potencjał w tytule jest spoooory
Z Helloween to jest tak, że im gorsza okładka, tym lepszy album. "The Dark Ride"? Okładka zupełnie nie w stylu Niemców i album kapitalny, "Gambling with the Devil"? Jak na to patrzę to mi obiad wraca ku światła dziennego, a przecież płytka świetna. Dlatego spodziewam się, że grupa i tym razem "da radę".



Z Helloween to jest tak, że im gorsza okładka, tym lepszy album. "The Dark Ride"? Okładka zupełnie nie w stylu Niemców i album kapitalny, "Gambling with the Devil"? Jak na to patrzę to mi obiad wraca ku światła dziennego, a przecież płytka świetna. Dlatego spodziewam się, że grupa i tym razem "da radę".

Hmm, a "Pink bubbles go ape"?
Dla mnie to kapitalna płyta. Nie rozumiem, dlaczego jest tak nielubiana. Praktycznie same hity. Wyrzuciłbym jedynie Heavy metal hamsters i I'm doin fine... - reszta doskonała.
Mi też akurat ten krążek się podoba. Bardziej rockowy niż metalowy, ale z mnóstwem hitów. Do tej pory lubię sobie puszczać od czasu do czasu "Kids of the Century" czy "Mankind".
Rozumiem. Jednak dla mnie ta płyta to nuuudy. Hellwoeen skończył się na "Walls of Jericho", potem przyszedł Kiske i zaczęli "ładnie" śpiewać i grać
Nie no, trochę żartuję - "Keeperów", szczególnie I, da się posłuchać
Helloween się nigdy nie skończył
Singiel "Nabataea": https://soundcloud.com/theendrecords/helloween-nabataea/s-lOjqJ
Kawałek nawet z tych całkiem słuchalnych. Ale Deris to już chyba zawsze będzie mi na nerwy działał.

Kawałek nawet z tych całkiem słuchalnych. Ale Deris to już chyba zawsze będzie mi na nerwy działał.
mam tak samo. z ta drobna roznica ze czlon "mi na nerwy działał" zmienilbym na "mnie wkurwiał"
^hehe, no ja jak juz wczesniej przy innych okazjach pisalem, przyzwyczailem sie dosc szybko, a nawet polubilem zwlaszcza na better than raw. ale na zywo masakruje polowe kawalkow jak leci, jak ich ostatni raz widzialem w belgii ponad rok temu to az zal bylo ogladac .
co do samego kawalka - jest dlugi, ma krzepe i nie jest miluska pioseneczka. zazwyczaj ich single mialy na odwrot.

okladka ssie po maxie.. za to tu zapowiada sie solidny metalowy hit > "07. Hold Me In Your Arms"

Przynajmniej nie "Me & the Boys" czy coś w tym stylu

Posłuchamy- zobaczymty. Sam zupełnym przypadkiem zacząłem przygodę z Helloween od Derisa, więc nie będę na niego psioczył.

A okładka ssie jak mało która. 10 lat temu by wzbudziła obrzydzenie "komputerowością". Teraz to komputerowość po kosztach... Smutne.
kawalek calkiem spoko.....wpada w uchotragedii nie ma,jedynie troche draznia te klawisze ,ciekawe tylko jak bedzie sie prezentowal caly krazek
Narazie słyszałem te sample i kompletnie nic ciekawego tam nie usłyszałem. No ale poczekam ten tydzień z oceną czas jasna
Posłuchałem, Nabatea to żadna rewelacja, ale i tak najlepszy kawałek na płycie, reszta średnia albo przyprawiająca o ból zębów - ogólnie do wora i do lasu

Posłuchałem, Nabatea to żadna rewelacja, ale i tak najlepszy kawałek na płycie, reszta średnia albo przyprawiająca o ból zębów - ogólnie do wora i do lasu
uuu... no to nędza...
Ogólnie jest tak, że parę kawałków które mogłyby dawać radę zabiły refreny,np. to cudo:
http://www.youtube.com/watch?v=DVyyS5BBrD4
o ja jebie... ogólnie linia wokalna w tym kawałku to
Ogólnie to jestem przekonany że płyta Ci się nie spodoba

Ogólnie to jestem przekonany że płyta Ci się nie spodoba
Ja chyba też jestem już o tym przekonany

o ja jebie... ogólnie linia wokalna w tym kawałku to

Linia, jak linia, ale to beczenie to katastrofa do kwadratu
Stylistycznie ta płyta stoi najbliżej "Rabbit don't come easy". Radośnie i melodyjnie. Posłuchałem dziś dwa razy i nie narzekam(no chyba tylko na Hold me in your arms, które to panowie mogli sobie podarować).

Stylistycznie ta płyta stoi najbliżej "Rabbit don't come easy".
To raczej przesądza sprawę w moim temacie
Jak dla mnie jedyna przyzwoita piosenka na tej płycie to 'Nabatea'. Reszta to homo-power bez polotu. Szkoda, bo poprzednie dwie płyty były więcej niż przyzwoite.
moj kumpel mowi podobnie, tzn ze to duzo slabsze od 7 Sinners.

a jako ze 7 Sinners bylo dla mnie generalnie "slabsze", to nowej plyty raczej nie poslucham

Jak dla mnie jedyna przyzwoita piosenka na tej płycie to 'Nabatea'.
Słyszę to już któryś raz i zupełnie "nie mam siły" słuchać tej płyty...
na razie (po 2 przesluchaniach) wiem jedno: plyta na pewno lepsza od 7 sinners.
Jak dla mnie straszny spadek formy. Przesłuchałem tę płytę może za 3 razy w całości(normalnie na płytę Helloween czekam z wypiekami na twarzy, a każdą poprzednią znam niemal na pamięć).
Prawie całe przesłuchanie za mną... cóż... kilka kawałków nawet niezłych, ale ogólne wrażenie jest takie, że mało na tym albumie się dzieje. Do koncertu jeszcze posłucham na pewno.
Kilka kolejnych odsłuchów i w sumie wiem prawie wszystko

Płyta ogólnie ok, są momenty w których jest naprawdę nieźle: tytułowy,
"Nabataea", "World of War", "Make Fire Catch the Fly", czy "Church Breaks Down". Również ą momenty, gdy jest po prostu słabo: "Waiting for the Thunder" - to pianinko , "Hold Me in Your Arms" - tego po prostu nie słucham, czy "Wanna Be God".

Ogólne wrażenie pozytywne, ale bez większego szału. Bywały płyty ciekawsze i bywały słabsze. Ta mieści się w średnich stanach dobrych. dnia 25 Mar 2013, 19:44, w całości zmieniany 1 raz
Pierwsze dwa numery super sie slucha :] 3 troche meczy ,ale jest ok
pozniej zaczyna sie meczenie wora...im dalej slucham tym gorzej..tak ze ogolnie bez rewelacji.Szału nie ma dupy nie urywa :
Właśnie na sam koniec są momenty, dla których warto tej płyty posłuchać.
Wanna Be God powinien dobrze prezentować się jako intro na koncertach.
Poza tym, po kilku przesłuchaniach, płytka trochę zyskała. Wciąż uważam, że jest wiele gorsza od 7 Sinners, jednak zaczynam widzieć pozytywy
Ogólnie można odsłuchać, ale naprawdę szału nie ma. Chyba nowa EP Gamma Ray lepsza ;p

Właśnie na sam koniec są momenty, dla których warto tej płyty posłuchać.
No 2 ostatnie numery są całkiem niezłe. W sumie jest nieźle.

"Hold Me in Your Arms" - tego po prostu nie słucham, czy "Wanna Be God".

hold me in your arms faktycznie lipa, ale sie juz przyzwyczailem i nie razi.
wanna be god moze byc, bo podoba mi sie ten wstep na bebnach i jak ktos zauwazyl ten kawalek nadawalby sie na otwieranie koncertow.
nie mam tak, ze bardziej wole poczatek plyty, albo koncowke - raz jest powyzej sredniej, raz ponizej . ale przede wszystkim brakuje mi hiciorow, dlatego ogolnie zaliczam te plyte do tych slabszych. nie mowie tu o hiciorach na miare tych z keeperow, bo tego oczywiscie sie nie da powtorzyc, ale np. better than raw tez byla ich pelna. nawet na gambling with the devil byly ze 2-3. na ostatnich dwoch albumach nie ma zadnego.
z drugiej strony dziwna sprawa, bo powracam do tej plyty regularnie .
JA słucham też dosyć często... doszedłem do przekonania, że to dobra płyta. Tylko i aż.
Otóż to - słabsza od dwóch ostatnich, ale dobra. Ma świetne momenty (otwieracz, tytułowy, 2 ostatnie), ma też niestety kilka mielizn, ale generalnie jest ok.

"Hold Me in Your Arms" - tego po prostu nie słucham
Jeszcze zobaczymy
Dla mnie "śnięta trójca" płyt Hello razem z Rabbitem i Keeperem Legacy

"Hold Me in Your Arms" - tego po prostu nie słucham
Jeszcze zobaczymy
umm... już się boję

Właśnie na sam koniec są momenty, dla których warto tej płyty posłuchać.
az poslucham jeszcze raz
Posłuchałem dziś po raz kolejny. Całkiem fajna płyta. Dwa ostatnie kawałki rzeczywiście chyba najlepsze. Ogólnie to strasznie nierówna płyta - są kawałki, których nawet mój komputer nie chce zaakceptować, a i są też kawałki których mogę słuchać bez przerwy(ostatni). Nie mniej - zadajmy sobie pytanie, czy nie chcielibyśmy, aby Helloween A.D. 2013 brzmiał tak:

http://www.youtube.com/watch?v=B_2lEf8cHag
Się wypowiedziałem się: http://www.metalside.pl/recenzje/recenzja.php?id=866


Cieszę się, że tego nie kupiłem (np. "Super Collider" Megadeth kupiłem w ciemno i nie wiem teraz, o którą ścianę tym pierdolnąć...). Album fatalny. Bez smaku, polotu, bezpłciowy po prostu. Stare, uznane marki kapcanieją na potęgę. Jakby to wydali w latach osiemdziesiątych, pojechaliby na butach fanów.

Album fatalny
Aż tak źle tego nie oceniam. Kilka momentów w miarę dobrych, kilka przyzwoitych, więc fatalnie nie jest



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Helloween - Straight Out Of Hell
singulair.serwis