ďťż

http://www.metalside.pl/news/news_full.php?id=3039


Na pewno ma co najmniej dwa świetne utwory
I kolejna bitwa z Helloween zakończy się zwycięstwem
o raju, ze 4 lata ich nie sluchalem. chetnie sprawdze, okladka fajna


tak okladka fajna,troszke traca eddim z IM
posluchamy muzy i bedzie git, na pewno bedzie lepiej od HellOween,zawsze wolalem GR od Hella
http://www.metal-hammer.de/video-audio/premieren/article541788/seht-das-neue-gamma-ray-video-hellbent.html

nowe wideo. Gamma Ray gra to, co w sumie grała od zawsze. Jest szybko, jest dużo Judas Priest, podwójnej stopy i wirtuzerskich solówek. Album na pewno będzie spoko, choć w żaden sposób nie zaskoczy nas jego zawartość. Hellbent for Metal? Chłopaki w ostatnich latach zrobili się bardziej "tru" niż Manowar
Fajne
Całkiem ok ten nowy numer
Świetny kawałek, przywrócił mi nadzieje w nową płytę

4:08 Dirk nie śpiewa "oooo" tylko ziewa
Nadzieję w płytę? A nie wiarę?
nadzieję na dobrą płytę miało byc
https://www.youtube.com/watch?v=ZkF-ErMnwNo

Kolejny kawałek(czwarty już ). Ogólnie to jest bardzo dobrze. Taką Gammę chcę
Pierwszy raz słyszałem w piątek na żywo, dobre wrażenie zrobił. Teraz podtrzymał
Tu jest jeszcze "Pale Rider": https://soundcloud.com/earsplit/sets/gammay-ray-avalon-pale-rider/s-xtxny

Na 5 kawałków jeden fajny ("Avalon").
dla mnie w porzadalu kawalki
Mi też. Dla mnie właściwie Gamma nigdy się nie skończyła. Na "To the metal" niby się narzekało, a to na prawdę dobry album jest.
Udał się im ten album. Jest mocne 8/10, a może nawet 9/10. Słucha się tego wybornie, Gamma Ray w najlepszym wydaniu.
Zgadza się, płyta dobra, może nawet bardzo.
Ten album to kwintesencja twórczości tego zespołu. W zasadzie od pierwszej do ostatniej to co słyszymy to 100% Gammy. Jest epicko(Avalon), przebojowo(Born to fly, Master of confusion), Judasowo(Hellbent, Pale Rider), Maidenowo(Seven), Helloweenowo(I will return) i ładna balladka, w której co nieco pobrzmiewa Scorpions(Time for deliverance). Na minus IMO Demonseed, choć może i do niego się przekonam.
costam posluchalem i mam werdykt - plyta jest dobra
tłuką chlopaki te same patenty, ale robia to jakos tak sprytnie ze im wybaczam

jeden zarzut > nie ma wysadzacza z kapci typu Armageddon, czy cos
Jest. To Avalon
Ja jak zwykle w ciemnej... zagrodzie i jeszcze tego nie słuchałem... Cza się ogarnąć i posłuchać
Choć wciąż nie przekonałem się ani do barbarzyńskiego refrenu „Empire of the Undead”, ani do złożonego z autoplagiatów „Master of Confusion”, muszę przyznać, że po brzegi wypchany muzyką nowy krążek (z bonusami trwający blisko 80 minut) robi jednak bardzo pozytywne wrażenie. Mimo, że pożyczania z twórczości z własnej i cudzej trochę tu jest.

No ale jak się zaczyna od takiego kawałka, jak „Avalon” – epickiego dziewięciominutowca przywołującego najlepsze momenty legendarnej płyty „Land of the Free” – to trudno nie chwycić fanów za serca. To znakomita wizytówka nowego wcielenia zespołu, wciąż pracującego niczym dobrze naoliwiona germańska maszyna mimo znaczącej zmiany w składzie – przypomnijmy, że perfekcyjnie wywijającego pałeczkami Dana Zimmermana po raz pierwszy pełnoetatowo zastępuje tu niegdysiejszy perkusista Metalium, Michael Ehré. Poza „Avalon” wypada wyróżnić również gwałtowny, mocno judaspriestowy „Hellbent”, w którym muzycy po raz nie wiadomo który wyznają swoją miłość do heavy metalu, a także mroczny i potężny „Demonseed” oraz pozostawiony na wielki finał „I Will Return” pełen znakomitych partii gitary i wyjątkowo dziarskich zaśpiewów Hansena. Błyskawicznie zapamiętacie też refren „Seven” (wszyscy razem: „Devil eyes and seven snakes/ Seven deadly sins await!!!”) choć tantiemy za ten utwór powinny zostać w trybie pilnym zwrócone Bruce’owi Dickinsonowi. Mało oryginalnie wypada też podniosła ballada „Time for Deliverance”, zanadto przypominająca wcześniejsze tego rodzaju kompozycje z katalogu Gamma Ray i troszkę zbyt mocno zapożyczająca się u grupy Queen. Z kolei udany numer „Born to Fly” zostaje popsuty marnym tekstem złożonym z heavy metalowych klisz (z refrenem „Flying high like an eagle/ Touching rainbows in the sky”, za który chyba pogroziłby Hansenowi palcem nawet największy miłośnik śpiewania o tęczach, śp. Ronnie James Dio). No ale rzeczy świetnych i dobrych jest tu na szczęście znacznie więcej niż denerwujących – a do „Avalon” chciałoby się non stop wracać.

Na omawianej wersji albumu oprócz dziesięciu podstawowych kawałków dostajemy również bonusowy „Built a World” z zabójczo chwytliwym refrenem, który początkowo miał się podobno znaleźć na debiutanckiej płycie grupy Unisonic (w której Hansen pogrywa u boku eks-wokalisty Helloween, Michaela Kiske), a także trzy utwory zagrane na żywo przez nowy skład Gamma Ray: „Avalon”, „Empire of the Undead” oraz starszy „The Spirit”. Ciekawie prezentuje się też dołączona do albumu płyta DVD z filmem, na którym Hansen i reszta ekipy odgrywają na żywo parę utworów (z nowych: tytułowy i „Demonseed”, a ze starszych: „The Spirit” i „Empathy”), a także oprowadzają nas po spalonym studiu muzycznym w Hamburgu, w którym początkowo nagrywali „Empire of the Undead”. A jako „bonus do bonusa” zamieszczono tu również teledysk do tytułowej kompozycji z poprzedniego albumu studyjnego „To the Metal!” oraz fragmenty wydanego w zeszłym roku koncertowego DVD „Skeletons & Majesties Live” z żywiołowymi wykonaniami „Gamma Ray” i „Wings of Destiny”, a także akustyczną wersją „Send Me A Sign”. Czyli jak zwykle w przypadku tej grupy, trudno narzekać, że wciska nam się marnie dopracowany półprodukt nie wart naszych pieniędzy.

Jest. To Avalon
no kawalek bardzo bardzo, ale ja mialem na mysli, coz, petarde

petarde

zapomnij,nie teraz i nie Gamma
Znowu wróciłem do tej płyty i muszę stwierdzić - jest zajebista
Pierwszy odsłuch za mną... jest nieźle, a momentami bardzo dobrze. Jak to Gamma, czyli sporo autoplagiatów, ale jakoś mi to nie wadzi.

Po pierwszym przesłuchaniu chce mi się słuchać po raz kolejny, czyli musi być dobrze
Materiał mam obcykany... i muszę przyznać, że cały czas do niego wracam. Bardzo fajna płyta i słucha mi się jej wybornie.
Mimo że jestem "die hardem", jeśli chodzi o debiut "Dyni" (która - nota bene - skończyła się, kiedy pojawił się w niej kastraci głos Kiske), nigdy nie słuchałem Gamma Ray. Nic ich nie znałem, aż dotąd.

Posłuchałem tej nowej płyty i tak:
- "Hell bent...", "Empire of the undead", "Master of confusion" rządzą - to prawdziwe petardy!
- "7" niby też nic nie brakuje, ale jak już tu zauważono - mam dysonans poznawczy, bo brzmi to jak kapela Dickinsona;
- "Demonseed" jest muzycznie naprawdę ciekawe, choć nie kupiło mnie w całości;
- poza tym trochę nużące jest to granie na jedno kopyto ("Pale rider", "I will return"), a miejscami bywa zbyt słodko-pierdzące ("Born to fly", "Built the world" - to mógłby nagrać Europe).

Krótko mówiąc - jest kilka rzeczy wartych uwagi, niemniej jest to raczej rzecz dla fanów i trochę bardziej wymagający profan tego albumu nie doceni należycie
Ha, już wiem co mnie takl w tym "Demonseed" zakręciło - nieco Menołorowy klimat, tę końcówkę mógłby odśpiewać Adams!
Tak, względem tego utworu nieco modyfikuję mój pierwotnie surowy osąd
Album dobry, acz nierowny. Wspomniany Demonseed to jak dla mnie najslabszy punkt. Najwieksza petarda to oczywiscie Avalon(nawet ludzie, ktorzy nie sluchaja Gamma Ray doceniaja ten utwor). Born to fly bardzo fajne w mojej opinii(mimo koszmarnego tekstu ). I will return to klasyczny niemiecki power metal i to bardzo na plus. Z kolei Seven to tak piekne nawiazanie do Iron Maiden jak Sabre and Torche z ostatniego albumu Edguy czy Endless War z Ironbound Overkill. W mojej opini kapitalny kawalek To tak jakby wszystkie te zespoly(jak i fani) tesknili za IM z lat 80'
Jak na razie nie potrafię wskazać jakiegoś słabego numeru na tej płycie Jak dla mnie cały album na równym, dobrym poziomie.
Wróciłem do tej płyty i całkiem fajnie mi się jej słucha. Bardzo dobre granie



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  Gamma Ray - Empire Of The Undead
singulair.serwis