ďťż

Ideologię dopiero co zaczętej dioramy wyłożyłam TUTAJ. .

W tym wątku zajmę się wyłącznie budową Chanzy'ego. Wczoraj zmniejszyłam go sobie z 1/200 do 1/400, wieczorem wręgi poszły pod prasę, dziś rano trafiły pod nóż. Nie mogłam spokojnie na niego patrzeć, jak tak samotnie leżał pod prasą, tęsknił i błagalnie patrzył mi w oczy. A na domiar złego przeczytałam jeszcze w najnowszym Modelarstwie Okrętowym entuzjastyczną recenzję Syjka na jego (Chanzy'ego) temat, no i przepadło...

Dziś rano udało mi się tylko powycinać wręgi.


I zonk, powstały z winy mojego ksera: różnica w kolorze pokładów. Nie szkodzi, jakoś to delikatnie wycieniuję i wyrównam.
dnia Pon 8:02, 16 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz


Może zrób ksero większego formatu.
Nie ośmielę się tego powiedzieć mojej Pani Kserowaczce.
I tak mam u niej opinie niebezpiecznego świra. Jakbym zaczęła artykułować kolejne żądania, mogłaby mnie prześwięcić - "apage, satanas!"
Ideologię pochwalam jak najbardziej! Strasznie mnie cieszy powrót do "Dupciowych" klimatów. Zasiadam z koktajlem na kanapie i czekam na rozwinięcie akcji, bo i postacie ciekawe i fabuła się też świetnie zapowiada!
Pozdrawiam!


Satanas w końcu apage, ale nejpierw niech pani kserowaczka zrobi większy format
Eee... a po co większy?
Nie lubię większych okrętów, lubię 1/400.
Natomiast kserowanie na A3 nie spełnia oczekiwań - raz że Pani Kserowaczka głupieje, dwa, że maszyna i tak przekłamuje kolory.

Poskładałam dziś szkielecik, poszyłam dolne części burt Chanzy'ego. Schodziły się ślicznie, bezproblemowo. Ja oczywiście będę malować, ale jakby ktoś chciał robić w standardzie, nie powinien mieć kłopotów.
Sam szkielet nieco uprościłam, wywalając poprzeczne wzmocnienia, których Kustow zawsze projektuje całą masę. Do 60-80-centymetrowego kadłuba w skali 1/200 jak znalazł, do 30-centymetrowego robaczka bez części podwodnej w 1/400 - trochę za dużo szczęścia. Podobnie zrobię ze szkieletem Lavoisiera.
Czerwony pasek na dole burt to efekt mojego tchórzostwa. Zawsze daję zbyt grubą tekturę na szkielet, dzięki czemu okręt robi mi się za wysoki od KLW do pokładu, i muszę to sztukować podwyższając burty. Tu oczywiście też tak było.


Pokład na złączeniu już trochę podkolorowany, będziem kolorować dalej.
Zaczęłam dziubać burty na Chanzym. Ponieważ okręt stoi w porcie, więc jak najbardziej usprawiedliwione jest pootwieranie "okien" celem wietrzenia. Na zdjęciach zresztą pootwierane klapki widać. Tak więc powycinałam część klapek i poodmykałam je; jak już zrobię burty, otworzę klapki do końca. Oszklę też bulaje.


Oklejki burt są spasowane idealnie, wszystko pasuje do wszystkiego. Cud-miód i orzeszki póki co.

A do kompletu powstał wczoraj szkielecik Lavoisiera, z którym Chanzy stanie na dioramie:


I bardzo wstępne, koncepcyjne ustawienie obu okrętów na dioramie:

Pomiędzy krążownikami pałetać się będą małe łódki.
No i pięknie.
No... Zaczęłam stawiać chałupki!
Oczywiście wywalam wręgi w/w chałupek, w 1/400 nie są do niczego potrzebne. Za to na własną rękę zrobiłam oszklenie okienek i poprzeczki okiennych framug - z drucika.

Kadłub wstępnie przygotowany do cieniowania i innego brudzingu, dlatego taki paskudny.
Zdjęcie rodzinne z Lavoisierem:

Na Chanzym powstają kolejne chałupki, zejściówki, głupotki...


Spasowane to wszystko jest bardzo ciasno i bardzo dokładnie. Typowy projekt Kustowa.

Położyłam też spardek. Popatrzcie na różnicę w kolorach, stanowczo będę musiała coś z tym zrobić (podmalować). To wina mojego ksera, w oryginalnej wycinance jest dobrze.

Dziś budowałam mostek, sterówkę i okolice. Fajne zajęcie, takie stawianie chatek na kurzej stopce. Opancerzoną cytadelę dowodzenia (pod mostkiem) też zmajstrowałam, chyba jej nie widać.


Z czystej złośliwości postanowiłam sprawdzić, czy jestem w stanie wykonać "parasole" (stelaże pod tenciki) nad zejściówkami z papierka. Wyglądają dość masywnie, ale... chyba mi się podobają.

Oczywiście muszę je teraz wyretuszować, znaczy pomalować na jaśniutkozielonoszaro.
W weekend rzuciły się na mnie z zębami różne terminowe, nie-okrętowe, prace, więc Chanzy'emu poświęciłam jedynie część dzisiejszego poranka. Powstało niewiele: jakiś gadżet na śródokręciu (winda?)...

...dwa ostatnie parasole...

...dwie kolejne faje:

Faje na Chanzym mają pewną zabawną cechę: mianowicie wyposażone są w dwuskrzydłowe drzwi. Czyżby zapasowe zejściówki?

Na tle drzwiczek w fajach złapała mnie oczywiscie głupawka: mianowicie wyobraziłam sobie francuskich marynarzy, w momencie ogłoszenie alarmu bojowego wskakujących przez wloty faj do środka, jak strażacy ześlizgujących się po rurze i wypadających na pokład przez owe drzwiczki. Wot surrealizm czysty...
Maszty żem dzisiaj postawiła. Niemal całe... Tylko wsporników od góry średniego marsa nie zdążyłam umocować, no i pomalować całości.


Z racji poważnego przyrostu wzrostu Chanzy'ego musiałam go przenieść na półkę z wyższym sufitem. Stanął koło Victorii...

Pomalutku do przodu.
Stanęły relingi (blaszkowe), są już odciągi przy kominach oraz 6 dział 138/140 mm. Jutro może zabiorę się za Big Guny, czyli 2 x 190 mm.

Powstał pomościk kompasowy na śródokręciu:

No powiedzcie sami: czyż nie jest uroczy?

Powstały też Big Guny, 190 mm:


Oraz koła sterowe na ZSD:


Dokleiłam też rejki, ale nie udało mi się ich chwycić na zdjęciach. Musicie uwierzyć na słowo.
Dziś cały poranek pracowicie wiązałam sznurki.
Olinowanie na Chanzym składa się z dwóch "modułów": moduł olinowania masztów i moduł olinowania żurawików łodziowych. Olinowanie masztów to dość gęsta pajęczynka want i krótkich sztagów, co ciekawe, dla każdego masztu oddzielnie. Maszty nie są ze sobą połączone ani jednym sznureczkiem! Zabawnie to wygląda.


Olinowanie żurawików będę robić oczywiście dopiero wtedy, jak postawię same żurawiki.
Zrobiłam tez dziś kilka małych pypci pokładowych, jakieś półkluzki, pachołki, oraz dwa reflektorki.
Jutro zabieram się za artylerię średnią i drobną.
No. Zdjęcia z pacynką zapomniałam zrobić. Ale wstyd.

Uzbroiłam dziś mojego okręta w artylerię drobną, czyli 65, 47 i 37 mm:
Sekwencja budowy:

Zwróćcie uwagę, że podstaw pod działka 47 mm jest 8, gdy samych działek tylko cztery. Montowane one były na marsach bojowych obu masztów, po dwa na każdym, w razie potrzeby można je było przekładać na sąsiednie podstawy na tym samym marsie.

Po zamocowaniu:


Mając jeszcze chwilę czasu zamontowałam rynsztoki na burtach oraz podłogę rufowej galeryjki.

Następna relacja we środę, w poniedziałek i wtorek biorę urlop.
No tośmy trochę przez sylwestra popracowali.
Część zdjęć, które dziś wstawiam, pochodzi z wczoraj - na tych jeszcze nie ma żurawików na śródokręciu - część z dzisiaj.
Generalnie dłubałam żurawiki właśnie, legary pod łodzie, trochę drobnych dziabongów na pokładach. No i zrobił mi się, pardon, burdel na okręcie...



I zdjęcia dzisiejsze:

Zrobiłam Chanzy'emu przez weekend olinowanie żurawików. Olinowanie szalup zrobię póżniej, jak już łódki będą stały na legarach. Jest tych sznurków od groma i ciut-ciut, a niemal wcale ich nie widać.
Powstały też trzy kolejne szalupki, do zrobienia zostało siedem. Zamocowałam już kotwice (wszystkie pięć); na zrobienie czekają rozkładane trapy na burtach oraz tent - a potem juz tylko dopieszczanie okrętu...


Powstały cztery szalupki "typu E", jak je pan Kustow był określił w wycinance oraz jedna malutka szalupka robocza (leży na podstawce obok okrętu, docelowo będzie stała na wodzie, uwiązana do trapu).
Założyłam też oba Wielkie Białe Namioty, znaczy się tenty, na dziobie i rufie. Rufowy zaczęłam mocować do słupków, dziobowy wciąż jeszcze wisi jak, nie przymierzając, marynarskie gacie na środkowej linie nośnej. Jutro powinno być lepiej.


Jeśli chodzi o wycinankowe części Chanzy'ego, to na arkuszu została mi tylko bandera...
Mam teraz przed sobą parę dni takiej naprawdę fajnej roboty - usiądę sobie nad planami i zdjęciami i będę szukać, co by tu jeszcze można okręcikowi dorobić. Potem malowanie i sądzę, że po weekendzie wstawię galerię końcową.

Mała łódeczka zostanie oczywiście umocowana na równej stępce, wielkie białe namioty na dziobie i rufie będą bielsze, niż są teraz.



Jak zawsze Kasiu zadziwiasz. Wygląda na to, że tworzenie modeli jest dla Ciebie tak proste i naturalne, że powala na kolana. A nie są to modele typu "skleić byle jak, aby więcej". Każdy z nich, z czym zapewne zgadzają się koledzy z forum, jest dziełem sztuki. Są piękne, mimo, że wybierasz na ogół te najbardziej pokraczne
Szczery podziw
Pozdrawiam
Tomek
Tomek - ależ bo pokraczne jest piękne!


Dziś był pierwszy dzień zabaw z wykańczaniem okrętu.
Na burtach wycinanki zaznaczone były jakieś malutkie prostokąciki - czort wie, po co. Części w wycinance do nich żadnych nie było:

Na stoczniowych planach Chanzy'ego doskonale widać w tym miejscu łańcuszki, tak jakby do chwytania, gdy łódź podpłynie do burty:

Zrobiłam je z drucika (drucik jutro pomaluję).


Łańcuch kotwiczny, jakieś dodatkowe drabinki, sznureczki, obejmy (na wycinance tego nie ma):


Mechanizm podnoszenia trapów burtowych:


Bandera. U góry wycinankowa, narysowana jako "pofalowana" - nie lubimy tak, więc zrobiłam sobie dwie normalne, dziobową i rufową.


Znalazłam w necie fajne, chociaż retuszowane, zdjęcie, z którego dorobiłam jeszcze kilka dodatkowych linek:


Bandery wiszą jak flaki, przyjęłam albowiem założenie, że w owo gorące niedzielne popołudnie w Tulonie nie ma wiatru.


Jutro ciąg dalszy bawienia się wykończeniówką
Dziś bawiłam się wykańczaniem i malowaniem Chanzy'ego.
Najpierw kilka uzupełnień detali, które jeszcze wypatrzyłam na planach i zdjęciach.

Sznurki podnoszące klapki w burtach:


Duży ściek na wysokości mostka (reprodukuję rysunek z okładki, bo na nim ściek lepiej widać, niż na zdjęciu):

Ścieki oczywiście zrobiłam na obu burtach.

No i czas na postarzanie, malowanie, brudzenie okrętu. Na tym etapie pomagał mi Rudy Killer:


Używałam - po kolei - kolorów jak na zdjęciu poniżej, kolejno od lewej. Jako rozcieńczalnika uzywałam Panzer Grey Filter (pierwszy od lewej);


Potem zielony, wodorostowy syf na linii wodnej. Znowu Panzer Grey Filter jako rozcieńczalnik:


Sztuczka polega na tym, żeby wszystkie te specyfiki nanosić lekkimi pociagnięciami półsuchego pędzla, prowadząc go zawsze pionowo, od góry do dołu. Po tym etapie okręt wyglądał tak:


Gdy podeschło (kilka minut), nałożyłam rdzę. Z rdzą jest tak, że należy ją nakładać bardzo, bardzo delikatnie, tylko w niewielu miejscach i tak, żeby prawie nie było jej widać. Kierunek pociagnięć pędzla - znowu od góry do dołu. Sama rdza musi być bardzo rozcieńczona, żeby na burtach nie powstały krwiste smugi jak w rzeźni.


Przechodzimy do suchych pigmentów, i zmieniamy pędzel. Do tej pory uzywałam tego po lewej, do pigmentów wzięłam szeroki, miękki, kapciowaty szkolny pędzelek do akwareli. Pędzel do pigmentów koniecznie musi być miękki, żeby nie uszkodzi detali.


Starałam się nadać okrętowi mniej więcej taki, o, klimacik:


Używałam dwóch odcieni pigmentu: Industrial City Dirt MiGa na burty (ten po lewej) i "szarokurzowego" (mniej więcej Lunar Dust MiGa).


Wyszło tak:



Jeśli chodzi o sam okręt, to już w zasadzie pozamiatane. Jutro zaokrętuję załogę oraz oczywiście Kota, w poniedziałek galeria końcowa Chanzy'ego. Pewnie znajdę jeszcze kilkadziesiąt miejsc do podmalowania, ale to już pikuś.
Pozamiatane.
Załogę zaokrętowałam na razie wyłącznie szkieletową, reszta stawi się, gdy będę kończyć dioramę.
Kot jest. Czarny. Duży. Poszukajcie go, jak macie ochotę
Więcej zdjęć u mnie na blogu .




Okręcik niczego sobie , galerię również odwiedzilem - warto
Witaj
Okręcik piękny. Zawsze zadziwiasz mnie tym, że z kartonu można zrobić tak piękny model i tak precyzyjnie go wykonać. Oczywiście odwiedziłem galerię na Twoim blogu.
Aha, zapomniałbym, ...fajna załoga, tylko strasznie "plaskata " No i nie mogę znaleźć Kota
Pozdrawiam.
Tomek
KASIAAAAAAAAAAAAAA!!! Ależ Ty mnie denerrrrwujesz!
Jak zwykle REWELACJA!
Sorry, ze się tak wydzieram, ale nie mogę się powstrzymać. Sytuacja wręcz tego wymaga! Te Twoje francuskie brzylale wychodzą Ci nadzwyczaj pięknie!
Pozdrawiam!



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  [R/G] Chanzy: gorące popołudnie w Tulonie, 1899, 1/400
singulair.serwis