ďťż

Parę dni temu wpadł był mi w łapy model takiego czegoś:


Jest to duński pancernik obrony wybrzeża (klasyfikowany też jako pływająca bateria albo monitor) Skjold, wprowadzony do służby w roku 1896.
Tutaj jest jego historia i podstawowe dane biograficzne.

Maleństwo tak szkaradne i tak piękne, że nie mogłam mu dać długo gnić w Waiting Roomie. Niemal od razu trafiło pod nóż.
Budowy dzień pierwszy:


Dzień drugi:


Dzień trzeci:


Robię go klasycznie, w marszu, na podstawie jedynego sensownego zdjęcia, które udało mi się wyguglać.
Najśmieszniejszy jest na nim maszt, niemal tak wysoki jak długi jest cały okręt. dnia Wto 7:20, 23 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz


A myślałem, że dasz więcej czasu na odgadywanie... Początek był całkiem obiecujący, ale nie dałaś szansy... Szkoda!
A nie dałam. Chytra jestem: nagrodę sama wypiję.

Egoistka!


Będziesz miała zgagę jak będziesz pić tyle maślanki.

Napędzany pustą zawiścią, niespiesznie sobie guglując za Skjoldem znalazłem fajną stronę z różnymi takimi podobnymi.
Na pewno ją widziałaś bo chyba stamtąd jest twój W-29 ale może inni nie widzieli. Tym bardziej że kilka ciekawych modeli jest darmowych.
A trudno, moje łakomstwo, moja zgaga w konsekwencji
Strona zaiste fajna, lubię ją. Co się dało, pościągałam za free, parę rzeczy mam ochotę kupić.

Wczoraj i dzisiaj powstało kolejne kilka chałupek na Skjoldzie, rury parowe komina (jeszcze nie umocowane ostatecznie), trapy, jakieś kawałki relingu.

Widzieliście kiedyś UFO?
Nie? To popatrzcie:

Postawiłam na Skjoldzie trochę głupot, żurawiki łodziowe, uzbrojenie, jakies kabestaniki, polery. Zaczęłam reling, stanęły kolumny masztów. Fajne UFO się robi.


A widzieliście kiedyś UFO z antenką?

Jak ja tę antenkę olinuję, dalipan nie wiem. Toż to jest takie wiotkie, że trzęsie się od samego patrzenia...!
Jutro będę się tym martwić, jak mawiała Scarlett O'Hara.
Poza tym postawiłam flagsztoki (podpórki dorobiłam im na własną odpowiedzialność i zdrowy rozsądek), żurawiki łodziowe i dźwigi kotwiczne, dwa reflektorki, ostatnie trzy chałupki na pokładzie. Zmajstrowałam też cztery malutkie działka na nadbudówce.

A tutaj Skjold ze swoimi dwoma następcami na moich małych pochylniach. Zgadniecie, co to są?


--
A na Skjoldzie zabrałam się za wiązanie sznurków...
Instrukcja przewiduje olinowanie mocno uproszczone, ale na szczęście "święte zdjęcie", które podlinkowałam na początku relacji, dość ładnie pokazuje przebieg olinowania. Część widać, części można się domyślić. No więc wiązałam, wiązałam... Uwiązałam prawie wszystko, zostały mi sztagi spod marsa głównego masztu, flaglinki i może coś jeszcze. Najgorsze, czyli dwie rozdwajające się antenki od dziobu do masztu, zrobiłam

Jak wszystko pouwiązuję, trzeba będzie oczywiście naprężyć liny, ale to już jutro.
Skjold już gotowy, galeria końcowa jutro. Na razie zdjęcia prawie-gotowe.
Potraficie wskazać, gdzie jest okrętowy kot?

Kasiu!
Pytanie nie jest uczciwe, ja nawet wiedząc, gdzie on jest, ledwo na jednym zdjęciu mogę go znaleźć... Mam nadzieję, że będzie widoczny w jutrzejszej galerii!
Oczywiście, że nie jest uczciwe.
Ja ex definitione nie jestem uczciwa.
No i galeria końcowa.
Sama z siebie się uśmialam: trzeba być Wybitnym Yntelygętem, żeby czarno olinowany okręt fotografować na czarnym tle.
No ale
Najpierw portret okrętowego kota:


I reszta zdjęć:






Autorem projektu Skjolda jest Michał Glock. Dostałam do łapy model jeszcze nigdzie nie wydany, opracowany od razu do skali 1/400, waterline.
Dla Michała BARDZO wielkie podziękowanie!



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  [R/G] The Floating Iron: duński pancernik Skjold,1896, 1/400
singulair.serwis