|
Cant Z-1007 bis Bideriva - relacja z budowy.
singulair.serwis |
Witajcie  Tak jak obiecałem, rozpoczynam relację z budowy Canta Z-1007. Rozpoczynam relację, ale nie budowę, bo tą rozpocząłem ... hm ... w 2009 roku  Canta zakupiłem wtedy z drugiej ręki, od kolegi, który zarzucił modelowanie i zajął się fotografią. Miał on niestety taki nawyk, że prawie każdy model pozbawiał oryginalnego pudełka, wycinał z ramek i składował w opakowaniu zastępczym w postaci kupki luźnych elementów. Dobrze chociaż, że zachowywał kalki i instrukcje  Jak wygląda opakowanie i wypraski możecie zobaczyć tutaj. Na pierwszy ogień w 2009 r. poszły skrzydła z gondolami silnikowymi. Dorobiłem wtedy reflektory, odblaski których wytłoczyłem, pomalowałem srebrnym H11 i wkleiłem od wewnętrznej strony płata. Zrobiłem też ścianki wnęk podwozia, zaszpachlowałem zagłębienia w miejscu łączenia skrzydeł i przedłużyłem kadłub, aby był zgodny z wersją "bis".
, , , 
Rozpocząłem też prace nad wnętrzem. Powstał drugi poziom pokładu, na którym będą zabudowane fotele załogi i osprzęt.

Na tym w zasadzie prace 7 lat temu zakończyłem. Na szczęście model doczekał się ponownego zainteresowania z mojej strony i kontynuacji prac. Trwają już one kilkanaście dni, a ich efekty wkrótce pokażę. Pozdrawiam. Tomek 
No i ładnie. Usterzenie podwójne, motóry potrójne - cuś się będzie działo. Sie rozsiadam i paczym 
Też miewam przerwy w życiorysie modelarskim. Zajmuję miejsce stojące i patrzę. Pozdrawiam Wojtek
Witam, witam  Zapraszam stojących bliżej  Jest mnóstwo wolnych miejsc siedzących  Relacja pewnie trochę potrwa, więc szkoda nóg 
Hmm ... Zabrzmiało to chyba trochę jak u księdza, który przywołuje bliżej ołtarza tych spod chóru  Ale co tam Podobno cel uświęca środki  Pozdrawiam. Tomek 
Skromność Wojtka-żeglarza jest porażająca aż do przesady ale damy radę, znajdziemy sposób żeby go przyciągnąć bliżej stoła 
Też tak myślę  Nie wiem tylko, która z przekazanych w postach metod będzie najlepsza  A może jeszcze ktoś wpadnie w sidła 
Witajcie w drugiej odsłonie  Po wznowieniu prac nad zakurzonym Cantem, na pierwszy ogień poszły gondole podwozia. Otrzymały użebrowanie i ścianki ogniowe, a potem zostały pociągnięte podkładem.
, , 
Ścianka w prawej gondoli trochę się "ugła", ale to się poprawi później, przed malowaniem.
Do przeróbki poszła też podłoga, która z wersji dwupoziomowej stała się kilkupoziomowa. Wzbogaciła się też o dalszą jej część w gondoli bombardiera.
, , , 
Jak może zauważyliście, wersja pomalowana podkładem jest pozbawiona podstawy celownika (to po lewej stronie), bo jak zauważyłem na zdjęciach, był on mocowany do wręgi, poniżej poziomu podstawy aparatu bombardierskiego (to co zostało po prawej).

Dalsze prace trwają. Mozolnie ale do przodu. Jaki jest ich efekt, dowiecie się już wkrótce. Czy chcecie, czy nie  Pozdrawiam. Tomek 
CHCEMY!!!

No to super 
Siadłem sobie i też chciałbym... Pozdrawiam Wojtek
Wydaje mi się, że kojarzę ten samolot z okładki tomiku z serii popularnych kiedyś Tygrysów "Osaczona wyspa" chyba o walkach nad Maltą:)ten Włoch baaaardzo mi się podoba i zasiadam do relacji (chociaż tyle mogę...) 
Witajcie  Ciąg dalszy zmagań z modelem skupił się na kadłubie. Powstała struktura wewętrzna: wręgi i podłużnice.
, , 
Następny krok to ścianka ogniowa kadłubowego silnika z instalacją hydrauliczną i elektryczną. Przewody elektryczne pojawią się później.
 I to na razie tyle. Muszę porobić fotki elementom, które już wydłubałem, aby umieścić je w kolejnej odsłonie. Pozdrawiam. Tomek 
Hej!Tomek z czego robisz ścianki,wręgi podłużnice?jakieś płytki?
Hej Karol  Ścianki wykonuję z plastikowych płytek pozyskanych z różnych opakowań. Wręgi i podłużnice powstają z tych samych materiałów, ale z wyciętych z nich pasków. Podłużnice wiadomo, proste elementy więc nie ma problemu, ale wręgi, aby je dobrze dopasować do kadłuba wymagają trochę pracy i odpowiedniego materiału. Plastik musi być wystarczająco miękki. Przy małych krzywiznach kadłuba po prostu je delikatnie doginam i przyklejam cjanoakrylem . Przy większych krzywiznach wspomagam się .... żarówką Podgrzewam plastik za jej pomocą i dopiero wtedy go kształtuję. Jak widać na zdjęciu kadłuba część jego struktury imituję za pomocą pasków z taśmy Tamiyi. Po malowaniu i "złoszowaniu" daje to wystarczający efekt, z uwagi na to, że na ogół elementy wewnętrzne są mało widoczne (albo wcale ) . Metoda tworzenia wręg za pomocą gięcia pasków plastiku jest o wiele łatwiejsza i mniej pracochłonna niż wycinanie pełnych wręg i ich pasowanie do kadłuba, a daje nie gorszy efekt wizualny. Pozdrawiam. Tomek 
Witajcie  Przez cały weekend nie udało mi się zrobić wiele. Coś tam podłubałem, ale generalnie efekt niewielki. Tymczasem pokażę to co już mam wyrzeźbione. Po stworzeniu struktury wewnętrznej, przyszedł czas na wyposażenie kadłuba. Wypraski w praktyce nie oferują prawie nic, a to co jest, nijak się ma do rzeczywistości. Na pierwszy ogień poszło wyposażenie radiowe.
, 
Wykorzystując układy wlewowe od elementów żywicznych zastosowanych w innych modelach i wyciągnięte nad świeczką plastikowe pręciki zrobiłem coś takiego:
, , 
Pozostały do wykonania jeszcze dwie małe skrzyneczki, które widać zamontowane po prawej stronie (lekko skośnie). Okablowanie powstanie po pomalowaniu i sklejeniu całości. Zrobiłem też skrzynki amunicyjne wraz z taśmami.

I to na dzisiaj tyle. Pozdrawiam. Tomek 
Ciekawy temat przypatruję się dalej. Pozdrawiam
Nieźle idzie:)
Samodzielne dorabianie elementów  Podglądam.
Bardzo wysoki poziom wykonawstwa. Najbardziej podoba mi się tworzenie własnego modelu z materiałów pozornie bezużytecznych. I to jest TO. Podziwiam i śledzę dalej. Pozdrawiam Wojtek
Dzięki chłopaki za słowa dopingujące do dalszej wytężonej pracy. No właśnie ... Spowalniam relację, bo chwilowo nadmiar innych zajęć (mam nadzieję, że chwilowo). Coś tam jednak wieczorami dłubię. Podłubałem przy osprzęcie radiowym i wyszło coś takiego:
, 
Do radia potrzebna antena. Wykonałem więc tą, która znajdowała się wewnątrz (to to zakreślone na czerwono), czyli antenę wleczoną używaną w czasie lotu oraz jej mocowanie. Drut anteny przechodził przez widoczną na zdjęciu rurkę (rurka urodzi się później) i wychodził na zewnątrz w okolicach drzwi wejściowych.
, , , 
Zrobiłem też butle tlenowe razem z ich stojakiem.
, 
Wszystkie te elementy wyszły trochę koślawe, ale pocieszam się tym, że będą prawie niewidoczne po zamknięciu kadłuba. To taki modelarski masochizm, aby dorabiać coś, co i tak nie będzie widoczne 
Pozdrawiam. Tomek 
Jest ogień!!!!
Witajcie  Ciąg dalszy zmagań z Cantem skupił się na sporządzeniu wyposażenia wnętrza. Straszna dłubanina, pochłaniająca mnóstwo czasu, a efekt końcowy to trochę drobnicy, która w większości zniknie w zamkniętym wnętrzu. Od ostatniego postu powstało trochę osprzętu elektrycznego, hydraulicznego, skrzynki na łuski i ogniwka, wiązki elektryczne:
, , 
Trochę poprzerabiałem boczne kaemy. Jak widać na zdjęciach:
, , 
występowały ich różne odmiany. Z braku luf z perforowanymi osłonami , wybrałem te drugie, ale dorobiłem im system wychwytywania łusek i ogniwek od tych z perforacją.
, , , 
Może nie do końca upodobniłem je do rzeczywistego wyglądu, ale modelarstwo, to trochę sztuka kompromisu - chęci i możliwości  A propos możliwości. Nie potrafię wyprodukować własnych blaszek foto-trawionych więc mnóstwo czasu zajęło mi zrobienie podstaw (mocowania) kaemów. Próbowałem różnych materiałów: plastiku, kartonu, cienkiej blaszki stalowej, ale najlepiej wyszło z blaszki aluminiowej.

Wyposażenie kadłuba mam już prawie gotowe, więc trzeba by się wziąć za rzeźbienie kabiny pilotów i bombardiera. Znowu dłubanina Ale w zasadzie jak przez to przebrnę, to powinno już pójść szybko. Pozdrawiam. Tomek 
(...) ale modelarstwo, to trochę sztuka kompromisu - chęci i możliwości (...)
Kompromis kompromisem, ale pełen szacun za dzierganie 
Jak dla mnie WYMIATASZ z tym modelem Tomek. BRAWO!!!
Jak dla mnie WYMIATASZ z tym modelem Tomek. BRAWO!!!
Dla mnie też! Aż szkoda że to wszystko zniknie w kadłubie. No, ale to je modelarstwo 
Hallo  Prace związane z wnętrzem kadłuba ślimaczą się jak nieszczęście Co chwila zauważę coś co trzeba zrobić, coś poprawić. I tak się stało właśnie z bocznymi kadłubowymi okienkami. Zajmując się kaemami przyuważyłem coś takiego :

W związku z tym wydarłem wklejoną uprzednio pod okienkami półkę
, dorobiłem pokrywy 
i przerobiłem cały obszar pod oknami, aby przypominał wyglądem to, co w oryginale :
, 
Przepraszam za lekko nieostre zdjęcia.
Na dzisiejszy wieczór zaplanowałem malowanie wnętrza, jako przygotówka do instalowania osprzętu. Mam nadzieję, że się uda to zrobić. Podłubię też przy wyposażeniu wieżyczki strzelca. Zastanawiam się cały czas czy robić kopyto i tłoczyć nowe , prawidłowe w kształcie, oszklenie wieżyczki, czy zostawić to co jest 
Pozdrawiam. Tomek 
Witajcie  Donoszę tylko, że plany wczorajsze zostały wykonane. Pomalowałem wnętrze i osprzęt. Jako pierwsza poszła warstwa ciemna: LIFECOLOR UA 086 Interior Green FS14108
, 
Pierwsza warstwa ciemnym kolorem pozwala na osiągnięcie efektu większej głębi, po pokryciu jej kolorem jaśniejszym, przy czym należy malować nie pod kątem prostym do powierzchni, a pod kątem ostrym. Spowoduje to powstanie lekkich cieni przy wypukłych elementach. Pierwsza warstwa nie musi być nanoszona dokładnie. wystarczy tylko nadać kolor powierzchni. Docelowym kolorem jest: LIFECOLOR UA 116 Italian Interior Green FS 34558. Drugą warstwę też psiknąłem, ale zdjęcia przy sztucznym świetle kompletnie nie oddają rzeczywistości.
, 
Zrobię zdjęcia przy świetle dziennym, przy okiazji "łoszowania". Zapadła też decyzja co do oszklenia. Wytłoczę nowe, bo szkoda chować pod grubym szkłem to co będzie wewnątrz. Pozdrawiam. Tomek 
Ależ to pięknie idzie. Podziwiam i dalej kibicuję. Pozdrawiam Wojtek
Witajcie po dłuższej przerwie  Obawiam się niestety, że nie uda mi się utrzymać tempa prac. Obowiązki  Coś tam dłubię wieczorami, ale wyraźnie zwolniłem  Przez ostatni tydzień udało się stworzyć górną wieżyczkę strzelca. Z oryginalnego oszklenia wieżyczki pozostawiłem tylko dolną część schowaną w kadłubie. Wkleiłem w nią wykonane od podstaw łoże kaemu.
, , 
Potem powstały pozostałe elementy wieżyczki:
Skrzynka amunicyjna ze skrzynką na łuski i ogniwka, mechanizm sterowania wieżyczką i kaemem
, oraz kaem i jego kompensator aerodynamiczny 
, 
Pozostało sklecić to wszystko do kupy:
, , i przymierzyć 
Te prace poszły nawet szybciej i przyjemniej niż się spodziewałem W kolejnym etapie natknąłem się jednak na minę. Wydawałoby się, że wytłoczenie kopułki to żaden problem. Niestety nie Kopyto powstało dosyć szybko. Skleiłem kilka warstw plastiku, poczekałem aż wyschnie, a potem, przy pomocy wiertarki wytoczyłem odpowiedniego rozmiaru symetryczne kopytko, a potem za pomocą pilników i papieru ściernego nadałem mu odpowiedni kształt, lekko spłaszczony z jednej strony.

Jak widać na rysunku kopułka nie jest symetryczna. Posiada ściętą pod kątem powierzchnię, z płaską szybą (może pancerną ?), umożliwiającą lepszy widok strzelcowi. Lepiej to widać na wykonanym modelu (mam nadzieję, że autor nie będzie mnie ścigał za prawa autorskie).

Wytłoczyłem ponad trzydzieści kopułek wykorzystując róznej grubości przeźroczyste płytki z opakowań, aby wybrać kilka do dalszych prac.

Z wytłoczek próbowałem wycinać fragment i wklejać szybkę.

Niestety po kilkunastu nieudanych próbach odpuściłem. Przerobiłem kopyto uwzględniając odwzorowanie kształtu tej szyby, ale metodą nagrzewania folii i naciągania na kopyto nie tak prosto uzyskać pożądany efekt Po kolejnych kilkunastu próbach jako tako wyszło.

Na zdjęciu wygląda to tragicznie, ale w realu lepiej. Po oklejeniu obramowań otworów zapewne będzie znośnie. Acha, jeszcze jeden problem objawił się w czasie tłoczenia. Okazuje się, że pod wpływem gorącej folii plastik kopyta zaczął matowieć, a warstwy rozklejały się. Po trzech lub czterech pierwszych tłoczeniach zamierzałem wykonać kopyto z innego materiału. Wpadłem jednak na inny pomysł. Całe kopyto pokryłem klejem cyjanoakrylowym i o dziwo, stało się odporne na temperaturę  Oszklenie kabiny pilotów też zamierzam tłoczyć, ale chyba będę musiał wykombinować jakiś prosty przyrząd do tłoczenia vaku, bo owiewka jest za duża, aby udało się ją wytłoćyć metodą naciągania. To by było tyle na dzisiaj. Pozdrawiam. Tomek 
Fajnie to wszystko idzie, z elementami oszklenia niestety tak jest iż jest to ciężka praca. Wydaje mi się Tomku, że twoja wieżyczka będzie się fajnie prezentować p.s. zawsze zastanawiały mnie te ,,kije,, dodatkowo umieszczane we włoskich wieżyczkach obrotowych 
Mnie też zastanawiały  Fajne są takie relacje co to i obrazki można pooglądać, i się dowiedzieć czegoś  A czemu tylko włosi je montowali? Mieli jakiś problem z mechanizmem, czy co?
Pozdrawiam!
zawsze zastanawiały mnie te ,,kije,, dodatkowo umieszczane we włoskich wieżyczkach obrotowych A czemu tylko włosi je montowali? Mieli jakiś problem z mechanizmem, czy co? Nie wiem tego na sto procent, ale wydaje mi się, że wynika to niedoboru mocy silników. Jak mozna zauważyć, Włosi mieli mnóstwo typów samolotów w układzie trójsilnikowym. Podobnie jak Polacy, w latach 30-tych XXw., cierpieli oni na brak silników dużej mocy. Na ogół konstrukcje włoskie nie były też idealne pod względem aerodynamicznymi i dlatego też stosowali w swoich konstrukcjach 3 silniki, zamiast ogólnie przyjętego układu z 2-ma. Dokładanie tego "dodatkowego kija" jeszcze bardziej psuło aerodynamikę, ale dodatkowy opór był stosunkowo niewielki. Napędy wieżyczek, czy to elektryczne, czy pneumatyczne, czy też hydrauliczne wymagają mocy niezbędnej do napędu siłowników. Moc czerpana jest oczywiście z prądnic lub też pomp czy sprężarek zamontowanych na silnikach i siłą rzeczy silnik przekazuje jej mniej na śmigło. Nawet mała utrata mocy silnika mocno wpływa na wydajność zespołu śmigło silnik. Włosi dołożyli właśnie po to kompensatory aerodynamiczne w swoich wieżyczkach, aby jak namniej mocy odbierane było silnikowi. Przygladając się samolotom włoskim można zauważyć jeszcze jedno rozwiazanie, które ograniczało obciążenie silnika.

To były dodatkowe generatory napędzane opływającym kadłub powietrzem. Generatory te na ogół zasilały w czasie lotu osprzęt radiowy i nawigacyjny. Przyjrzyjcie się zdjęciom Caproni. Tam były używane dwa.
Jeśli chodzi o Canta, to wieżyczka, którą zastosowano miała napęd mechaniczny, ręczny. Kierownica służyła, poprzez odpowiednią przekładnię, do obrotu wieżyczki. Do wychylania kaemu w górę i w dół służył zaś wysięgnik, na którym była ona zamontowana. Odpowiednie wychylenie powodowało ruch kaemu i odpowiadający mu ruch kompensatora sprzężonego z nim kołem zębatym.
 Oczywiście zastosowanie kompensatora znosiło siłę aerodynamiczną działającą na kaem i dzieki temu strzelec nie musiał się siłować aby obrócić kierownicę. Musiał jedynie pokonać opory spowodowane oporami przekładni, podobnie jak w kierownicy samochodowej bez wspomagania. Mam nadzieję, że przybliżyłem Wam trochę problematykę "dodatkowych kijów" stosowanych "tylko przez Włochów"  Mam również nadzieję, że starczy Wam cierpliwości i zechcecie poczekać na kolejne elementy wytworzone w moim warsztacie na potrzeby Canta . Pozdrawiam. Tomek 
Tomek jestem pod wrażeniem twojej wiedzy dotyczącej lotnictwa. Dotąd Włosi kojarzyli mi się raczej z dłuższym skrzydłem z jedenej strony celem kompensacji obrotu śmigła. Mam nadzieję, że "Out of box" nie zabierze wiele czasu i wrócisz do prac nad bohaterem tego wątku.
Powolutku wracam do pracy przy Cancie  Mam nadzieję, że w tym tygodniu coś uda się zmajstrować. A co do wiedzy lotniczej, to od zawsze lotnictwo było mają pasją. Przez kilkanaście lat byłem czynnym pilotem szybowcowym i samolotowym, a oprócz tego skończyłem studia na Wydziale Budowy Maszyn i Lotnictwa w Rzeszowie (raczej bliżej lotnictwa niż budowy maszyn). Tak więc trochę tej wiedzy w teorii i w praktyce liznąłem  Pozdrawiam. Tomek 
Witajcie  Tak jak pisałem wcześniej, powoli wracam do prac nad "Włochem". Wczoraj wieczorem popracowałem nad tablicami przyrządów pokładowych. Ponieważ dysponowałem takimi materiałami : postanowiłem wypróbować nową technologię. Wydrukowałem zdjęcie, przeskalowałem do 1:72, pomalowałem czarnym pisakiem do CD i nakleiłem cyjanoakrylem na płytkę plastiku. Potem w miejscu tarcz przyrządów podmalowałem białym.

Kolejny krok to zamalowanie białych plamek czarnym kolorem i zanim wyschnie wyskrobanie czegoś co przypomina tarcze przyrządów. Potem troszkę koloru jako imitacja lampek sygnalizacyjnych i gotowe. Po wyschnięciu tarcze zakroplę jeszcze błyszczącym lakierem imitującym szkło

Na zdjęciach wygląda to niezbyt ciekawie bo makro zdjęcia są bezwzględne. Pokazują wszelkie niedokładności, ale żebyście mogli ocenić ich skalę, zdjęcia umieściłem tutaj celowo. Przy takich wymiarach jak w skali 1:72 taka dokładność jest wystarczająca. Po prostu w realu, bez powiększających przyrządów optycznych, gołym okiem, nie widać tych uchybień. Poza tym tablice bądą pod "szkłem". No i na dzisiaj tyle relacji. Wieczorem, mam nadzieję, znowu coś zmajstruję. Pozdrawiam. Tomek 
Tomek, Czyli mogę zadawać pytania jak nie wiem np. "co to, to dziwne coś"? 
Cancik naprawdę piękny powstaje 
Jacku - pytaj, a jeśli tylko będę potrafił odpowiedzeć na pytanie, chętnie odpowiem  Pozdrawiam. Tomek 
Bardzo zgrabne tablice. I masz rację; przez szkło niewiele będzie widać. Życzę szybkiego powrotu do robót. Pozdrawiam Wojtek
Witajcie  Tak jak planowałem, wczoraj wieczorem udało się coś sklecić. Zająłem się fotelami pilotów. Te z zestawu były nie do przyjęcia

Dlatego też, według rysunku

wykonałem własne, trochę uproszczone fotele pilotów

Zamierzałem wykonać je dokładniej, z pełnym opancerzeniem, ale nie miałem już cierpliwości do zegarmistrzowskiej roboty. A może dołożę jeszcze boczne płyty Chociaż wiele Cantów, patrząc na zdjęcia i filmy, latało bez nich, a nawet bez płyty pancernej za plecami.

Docelowo przybędą jeszcze pasy, ale to dopiero po malowaniu. Praca nad tymi dwoma maleństwami zajęła mi cztery godziny Nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy Einstein miał rację: czas jest relatywny Mi się wydawało, że upłynęła najwyżej godzinka 
Modelarstwo to pożeracz czasu, ale w taki pozytywny sposób. Pełny relaks i pozbycie się codziennych problemów na czas modelowania ( przynajmniej jak dla mnie) gwarantowane  Pozdrawiam. Tomek 
wykonałem własne, trochę uproszczone fotele pilotów jak to jest uproszczone to ciekawe jak wyglądałyby wersje zdetalowane..jestem pod wrażeniem 
No i znowu zastój  Czas przedświątecznych przygotowań nie sprzyja modelarstwu Taki kradziony (między innymi zajęciami) czas poświęciłem na prace przy "delegacyjnym" modelu, a Canta odłożyłem na po świętach  No może nie tak do końca  Ponieważ pudełkowe malowanie nie jest zbyt atrakcyjne
 postanowiłem znależć jakieś inne. Spodobały mi się dwa

Wybrałem to drugie i zrobiłem do niego kalkę. Trójka w numerze jest innego kształtu, ale poprawię ją na etapie nakładania kalkomanii.

Cały czas mam jednak wątpliwości, czy nie zdecydować się na pierwsze malowanie. Co Wy na to  Pozdrawiam. Tomek 
Hej!moim zdaniem "nocnik" wygląda ciekawiej (szczególnie, że rzadko można zobaczyć model włoskiego samolotu w nocnym malowaniu) pytanie tylko czy nie trzeba dorobić jakich elementów jak np.tłumiki płomieni?Jaką metodą wykonałeś kalki??wyglądają bardzo dobrze 
Pierwsze malowanie. Działaj, bardzo mi się Twoja robota podoba.
Jeśli można - też dołączę do pytania o wykonanie kalek, bardzo pikne. Pozdrawiam Wojtek
...moim zdaniem "nocnik" wygląda ciekawiej (szczególnie, że rzadko można zobaczyć model włoskiego samolotu w nocnym malowaniu)...
Co do kalek, to zrobiłem je w bardzo prosty sposób. Zeskanowałem rybołowa z publikacji Ali d'Italia 18 Cant Z-1007, w necie znalazłem znaczek fabryczny Canta 1007 i przerobiłem go na błękitny kolor w Paint-cie, wkleiłem to wszystko do Worda, dobierając doświadczalnie odpowiednią wielkość, znalazłem podobną do oryginału czcionkę do numerów taktycznych i numeru fabrycznego i wydrukowałem na drukarce laserowej na bezbarwnym arkuszu kalkomanii. I gotowe  Ponieważ nie jestem grafikiem komputerowym i nie mam żadnego programu graficznego (oprócz standardowego Painta), wymagało to trochę czasu, pracy i cierpliwości. Nie jest to jednak trudne. Każdy da sobie radę. Pozdrawiam. Tomek 
Dzięki za wyczerpującą instrukcję. Czasem coś tam dłubię i malowanie różnistych napisów jest bardzo upierd. Przepraszam - uciążliwe. Jeszcze raz dziękuję i śledzę dalej. Pozdrawiam Wojtek
Pytanie trochę off, bo nie dotyczące modelu a drukowania kalkomanii: Rozumiem, że w przypadku użycia drukarki laserowej żadne dodatkowe czynności technologiczne nie są potrzebne. Czy w przypadku drukowania "plujką" zawsze jest konieczne utrwalanie druku sprayowaniem lakierem bezbarwnym, czy są takie kalkomanie (firma?) które tych zabiegów nie wymagają. P.S. tez jestem za "nocnikiem" 
Witajcie  "Nocnik" zaklepany, ale oprócz rur wydechowych będzie wymagał trochę dodatkowych prac. Muszę wyprodukować negatyw oznaczeń przynależności państwowej (liktorskie rózgi) na powierzchnie dolne, nowy numer seryjny i taktyczny i podmalować biały podkład pod kalki, tam gdzie on występuje. Niestety na drukarce nie da się wydrukować białego  tender - co do laserówki to się zgadza. Drukujesz i masz. Niestety co do "plujki" to muszę Cię zmartwić Kilka razy próbowałem, ale nie udało się nawet wydrukować w odpowiedniej jakości. Wybierałem druk foto na błyszczącym papierze i inne opcje drukowania, ale niestety kalka zawsze wychodziła rozmyta, nieostra. Nie udało mi się też pozyskać bezbarwnego podkładu pod kalki do drukowania atramentówkami. Znalazłem coś w necie (o ile pamiętam to robiła to jakaś włoska i amerykańska firma), ale raczej dla ludzi zajmujących się dekorowaniem wnętrz. Na zdjęciach podkład wydawał się zbyt gruby do zastosowań modelarskich. Pozdrawiam. Tomek 
Thnx. Nie chcę zaśmiecać "wontku" ale mam za sobą pozytywne pierwsze próby drukowania na plujce, niestety kolejne nie wyszły. Mam pewne przemyślenia (a co!, nie bójmy sie tego słowa ) jak problem rozwiązać ale, trawestując powiedzenie Napoleona, potrzebne są mi trzy rzeczy: czas, czas i czas. Jak coś z siebie i z drukarki wycisnę to się podzielę. A tutaj paczym dalej.
tender Na jakiej drukarce drukowałeś To zapewne też ma znaczenie  Oczywiście będę wdzięczny za podzielenie się doświadczeniami z "plujek"  Pozdrawiam. Tomek 
Drukarka, a właściwie drukareczka to HP C4480. Tekst i obrazki, trochę na zapas, przygotowałem w ACadzie, jako, że w nim pracuję i najłatwiej mi się nim posługiwać. W zaprzyjaźnionym sklepie internetowym nabyłem po arkuszu kalkomanii przezroczystej i białej, wsadziłem w drukarkę i pierwsza najpierwsza próba skończyła się dużym niewypałem. Zapomniałem, że wydruk należy poszprejować (nie malować!) lakierem bezbarwnym. Obciąłem zadrukowane części arkuszy i wydrukowałem jeszcze raz ze szprejowaniem. Jak wyszły napisy i na stateczku TERRA zwanym znak armatorski, to pokazywałem na forum - tutaj tak dla przypomnienia. http://i165.photobucket.com/albums/u58/tender_/RELACJE/Budowa%20-%20ogony/kalki3_zps536c80bd.jpg http://i165.photobucket.com/albums/u58/tender_/RELACJE/Budowa%20-%20mini%20marus/mini%20marus%20070%203_zpssxxc08c9.jpg http://i165.photobucket.com/albums/u58/tender_/RELACJE/Budowa%20-%20ogony/kalki1_zps8aa1f951.jpg http://i165.photobucket.com/albums/u58/tender_/RELACJE/Budowa%20-%20ogony/kalki2_zpsfd567844.jpg
Szału może nie ma ale obrzydzenia nie budzi. Potem zażyczyłem sobie drukowanie różnych oznak armatorskich na kominy. Trzecia, czwarta, piąta próba i wychodzi chała - rozmazane, rozciapane. Uruchomiłem szare komórki i wyszło mi, że to efekt nakładania tuszu na poszprejowaną powierzchnię. Wniosek pierwszy - to co jest do wydrukowania należny umieścić w rządku na szerokości arkusza a po wydrukowaniu dokładnie zasłonić nieszprejowane powierzchnie. Trzeba pamiętać, że opowiadam o kalkomaniach do skali 700, tak, że zadrukowana powierzchnia to mała część arkusza. Wniosek drugi - białe napisy czy elementy są do wydrukowania na bialej kalkomanii tylko trzeba dokonać sztuki właściwego doboru tła dookoła napisu. Dla czarnych kadłubów statków sprawa jest prosta - czarne jest czarne, przynajmniej w teorii. Jak tło jest kolorowe to zaczynają się schody. Spędziłem kilkanaście, jak nie więcej, godzin na analizowaniu systemów RGB, CMYK, hexagonów i takich tam i wyszukiwaniu opisywania przez nie farb modelarskich różnych firm. Teoretycznie sprawa jest prosta - znajdujemy opis barw farby i takim samym kodem opisujemy kolor tła dookoła białego napisu lub elementu, nawet można to zrobić w przypadku dwu- czy trzy-kolorowego kamuflażu. Problem w tym żeby znaleźć wiarygodny kod barw do wybranej farby modelarskiej. Tyle podbudowy teoretycznej a ćwiczenia praktyczne... Czas, czas, czas  Dobra, starczy tego off-u (ale na wyraźne życzenie gospodarza "wontku" ) i paczym dalej na budowę aeroplana.
Witajcie  Prace niezbyt szybko, ale wciąż trwają. Dłubaniny przy wyposażeniu wnętrza nie wytrzymują moje oczy. Po dwóch, maksimum trzech godzinach zmagań z materią odmawiają posłuszeństwa, a przez ten czas, nie za wiele da się stworzyć. Wiele elementów powstaje w kilku egzemplarzach, aby osiągnąć zadawalający efekt. Niektóre gotowe gdzieś nagle znikają wystrzelone z pęsety, albo tak po prostu po upadku na podłogę okazuje się, że to nie podłoga tylko czarna dziura pochłaniająca coś bez śladu  Całe szczęście kończę już wnętrze i wypłynę na szersze (ale czy łatwiejsze ) wody. A do tej pory : - fotele zostały pomalowane i otrzymały poduszki - jak zwykle wyrzeźbione z pozostałości układów wlewowych elementów żywicznych innych modeli

- udało się zmajstrować panele boczne lewy pilotów z manetkami kontroli silników i prawy do innych instalacji

- zespoliłem lewy panel z tablicami przyrządów

- dorobiłem pokrętła trymerów

Pozostały jeszcze tylko: orczyki, wolanty, celownik bombowy, troszkę instalacji w kabinie bombardiera i obsada kaemu tylnego strzelca. A potem jeszcze trzeba zainstalować drobnicę i zamknąć kadłub. Pozdrawiam. Tomek 
|
|