ďťż

Smyrgnęłam na półkę gotowego Wielorybka wraz ze Stiereguszczim, zwolniła się pochylnia, a więc następny okręt trafił na warsztat. Tym razem jest to malutki, śliczny holenderski torpedowiec Z-5:

Rzecz jasna przeskalowany do 1/400.

Torpedowce mają w sobie coś uroczego: zdaje się, że to jeden z moich ukochanych typów okrętów. Jeden w drugiego podobny a każdy inny i każdy śliczny.

Z-5 nie miał szczególnie bogatej bojowej karty, więc trzeba mu było wymyślić bardziej pokojową dioramkę. Wycinanka przedstawia stan na 1920 rok: nasunęło mi to myśl, żeby dostawić na dioramkę jakiś I-wojenny wodnosamolot. Poszukałam, znalazłam: strona Papershipwright udostępnia darmowy model Hansy Brandenburg W.29.
Model wprawdzie w skali 1/250, ale ileż to roboty przestawić drukarkę...

Dioramka przedstawiać będzie moment przeładunku niezupełnie legalnych skrzynek z wódką z niemieckiego W.29 na holenderski torpedowiec. Scena bez podbudowy historycznej, wyłącznie na podbudowie mojej fantazji. Na razie zrobiłam szkielet torpedowca...

...znalazłam mu deseczkę na podstawkę...

...zakomponowałam całą Wielką Dioramę:

Dziś rano poszyłam burty, zaglutkowałam miejsca połączeń itd. :

Na rufie poszycie burt wyszło mi sporo za krótkie. Hm. Dosztukowałam paseczek papieru, zaglutkowałam, zeszlifuję na gładko.


Kolejnym etapem będą tory minowe z drucika i półokrągłe obrotnice aparatów torpedowych. Ale to już jutro.
Okręcik będę oczywiście malować: nie jestem w stanie zaakceptować rastra na wydruku. Nie i koniec.
Samolocik jak na razie składa się ładnie. Trochę radości mogą mi dostarczyć pływaki... ale to też jutro. dnia Pon 7:54, 28 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy


Katarzyno, Katarzyno
Opamiętaj się Przecież doprowadzisz do rozpaczy nas wszystkich Twoja stocznia produkuje w tempie kilkakrotnie większym niż w trybie wojennym i o niebo lepszej jakości A co my maluczcy znaczymy z naszą mizerną produkcją
Myślę, że wkrótce Krzychu będzie musiał zmienić nazwę forum na : "viltianus i reszta mikromodelarzy"
Jestem pod nieustannym wrażeniem Twoich mocy przerobowych (czytaj Twojej pasji) i jakości prac. Nie nadążam za Twoimi relacjami. Zanim cokolwiek zdążę napisać, Ty już kończysz model i zaczynasz następny. Rewelacja
No właśnie zapowiada się kolejna super dioramka, szczególnie mi bliska bo zawierać będzie akcent lotniczy
Pozdrawiam.
Tomek
Łoj...
Cierpliwości... jeszcze bimber nie upędzony...!
Takie są efekty karmy opartej na mleku acidofilnym... dnia Pon 15:41, 07 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz


Nie lubię bimber, bimber śmierdzi.
Mleko acidofilne nie śmierdzi.


Samolocikowi dziś jedynie trochę ucywilizowałam lotki, głównie zajmowałam się drutowaniem kadłuba Z-5. Powstały tory minowe, obrotnice pod aparaty torpedowe, odbojnice, jakieś małe głupotki na pokładzie. Oraz zaczęłam nadbudówkę kotłowni.

Dłubiemy...

Wyszliśmy (moja biedna, spracowana załoga stoczni i ja) ponad kadłub, stanęły pierwsze nadbudówki.

Pojawił się drugi (po zbyt krótkim poszyciu burt) zonk: za długa nadbudówka. Za długa o ok. 1 mm - wylazła mi na tor minowy. Zrobię z tym porządek, ale już jutro.

Równolegle robię figurkę, która będzie nawigatorem na Z-5 - Mr Snailor. To ten duży pan przed dziobem torpedowca

Jutro chyba zabiorę się za moją ukochaną drobnicę pokładową... albo za nieco mniej ukochane kominy.
Zrobiliśmy przeto kominy - wszystkie trzy, jeszcze bez odciągów. Zrobiliśmy też większość nawiewników, kilka jakichś klapek z zawiasami, i całość wstępnie podmalowaliśmy. Jutro chyba weźmiemy się za relingi na pomoście dowodzenia i pomoście reflektora.

Poustawiałam słupki relingów, jakem zamierzyła. Z rozpędu ustawiłam też słupki na pokładzie dziobowym. Oraz zrobiłam odciągi do kominów.


Od znawcy tematu (wielkie dzięki, Remik!) dostałam wczoraj informację, że wycinanka zawiera błąd - mianowicie projektant narysował wszystkim trzem kominom siatki jednakowej wysokości, gdy tak naprawdę komin nr 3 powinien być niższy. Popatrzcie na zdjęcie:

Ja oczywiście błąd projektanta powieliłam na modelu, choć zastanowiło mnie, że na rysunku zestawieniowym kominy kończą się na tej samej wysokości:

Tragedii specjalnej nie ma: obetnę trochę trzeci komin i podniosę dwa przednie. Dorobię im "kapy" z pasków papieru, tak żeby kończyły się na wysokości pokładu reflektora (w tej chwili są ciut niżej).
Mogłabym oczywiście zrobić to "po modelarsku", czyli oberwać komin nr 3, obciąć go u dołu i przykleić na nowo, ale jakoś niespecjalnie mam ochotę na tego rodzaju demolkę na pokładzie.
Kapy kominów nadbudowałam, zrobiłam relingi na fordeku i na mostku, zamontowałam też druciane trapy:

No a potem zabrałam się za miłą memu sercu drobnicę:

Nie podoba mi się zamocowanie kominka na dachu nadbudówki (ten drut, omijający pokład reflektora i pionowo celujący w niebo). Na wycinance i - co gorsza - na planach jest jedynie wetkniety w dach nadbudówki, co oznacza, że ok. 5 m zagiętej rury buja się luzem nad pokładem. Pierwszy porządny wiatr i rura leci na pokład... Ja przepraszam, ale tak nie może być. Na własną rękę i na własny zdrowy rozsądek dorobię kominkowi podpórkę i odciąg mocujący go do pokładu reflektora.


Nie podoba mi się zamocowanie kominka na dachu nadbudówki (ten drut, omijający pokład reflektora i pionowo celujący w niebo). Na wycinance i - co gorsza - na planach jest jedynie wetkniety w dach nadbudówki, co oznacza, że ok. 5 m zagiętej rury buja się luzem nad pokładem. Pierwszy porządny wiatr i rura leci na pokład... Ja przepraszam, ale tak nie może być. Na własną rękę i na własny zdrowy rozsądek dorobię kominkowi podpórkę i odciąg mocujący go do pokładu reflektora.

Może ówcześni konstruktorzy nie brali wiatru pod uwagę, wszak to nie żaglowiec , a może ryzykowali . Jestem pod wrażeniem Twojego mistrzostwa, tyle drobnicy w takim tempie
Wiesz co... chyba mnie zaraziłaś tymi torpedowcami. Szczególnie ten jest wyjątkowo piękny. Bardzo ciekawa konstrukcja!
Ruderigo
Jeśli spodobały Ci się torpedowce, a chciałbyś zdążyć przed Kasią to podpowiadam, że w tej serii jest jeszcze włoski "Insidioso". Stawiam kufel acidofilnego, że Kasia ma go jednak też gdzieś na półce
Zagoniłam do roboty Rudego Killera...

...i zmajstrowaliśmy oba koła sterowe:


Poza tym podstawy pod działa, trochę miłej sercu drobnicy:


No i podparłam nieszczęsny kominek:


Co do "Insidiosa" to oczywiście go mam. Już zmniejszony, wręgi naklejone na tekturkę, diorama wymyślona. Jestem w tej chwili na etapie spisywania tekstu opowiadającego o tej historii.
A torpedowce są faktycznie piękne
Lothar, prześcignąć Kasię?? To tak jak byś chciał prześcignąć niszczyciel kajakiem. Teoretycznie jest to możliwe, ale ten niszczyciel musiałby dłuższy czas stać w miejscu. A Kasia się nie zatrzymuje Poza tym karton to dla mnie nadal czarna magia

Niemniej ogląda się fajnie
Hm... po raz pierwszy w moim 43-letnim życiu ktoś nazwał mnie niszczycielem
jestem zaszczycona, czuję ciężar odpowiedzialności, etc.
Ruderigo - karton jest milutki, dużo łatwiejszy niż plastik

Dziś będzie sporo tekstu w moim poście - zabrałam się bowiem za uzbrojenie. Najpierw wyrzutnie torpedowe - wycinankowe jakoś do mnie nie przemawiały, uproszczone takie... dorobiłam im trochę drutów:

Na drugim zdjęciu widać też drabinkę, którą postanowiłam dorobić zgodnie ze zdrowym rozsądkiem - coś takiego na okręcie być musiało, nawet jeśli na zdjęciach tego nie widać.
Postawiłam słupki relingu wokół podestów dział:

Podmalowałam całość, delikatnie zawashowałam celem uplastycznienia:

Jutro/pojutrze porządnie to pomaluję.

Analizując wygląd podestów dział oraz okolic wyrzutni torped odkryłam parę zonków:
1. na wycinance reling wokół dział jest pełny i posiada 8 słupków, jak również żurawik (do ładowania amunicji?) umocowany do relingu:

Żurawik to szablon nr IX.

Na planach w MO (nie wzięłam ze sobą, musicie mi uwierzyć na słowo) reling obejmuje ok. 150 stopni w tylnej półsferze podestu, przód przed lufą jest całkowicie odsłonięty.
Na zdjęciu z roku 1924 reling jest pełny i dodatkowo pod lufą posiada "poręcz", jak na niektórych konstrukcjach francuskich:

Podeliberowałam i postanowiłam zrobić jak na zdjęciu, czyli z ową porączką.

2. Żurawik amunicyjny na zdjęciu mocowany jest w rogu fordeku i wygląda na wyraźnie wyższy niż na wycinance i na planach. Wydaje mi się to sensowniejsze - chyba łatwiej w ten sposób ładować amunicję niż za pomocą kurdupla podwiązanego do słupka relingu. Zrobię, jak jest na zdjęciu. Aha: nie analizowałam jeszcze pod tym kątem działa rufowego, zajmę się tym jutro.

3. Na wycinance i na planach nie ma nawet śladu trapów prowadzących z pokładu na podesty dział. Podesty są niby dość niskie (spójrzcie na marynarzy obok), ale jakoś nie przemawia do mnie koncepcja wskakiwania na nie i zeskakiwania: jakis trap powinien tam jednak być. Dorobię.

4. Projektant kazał robić relingi wokół dział pełne, bez najmniejszego choćby przejścia dla artylerzystów. Co oni, przepraszam, skakali przez relingi jak przez płotki? Niemożliwe. Zrobię z tym porządek.

5. Reling na pokładzie głównym, na wysokości dziobowych wyrzutni torped. Są zdjęcia, na których widać cień relingu mocowanego do ścianki fordeku, są i takie, gdzie reling zdaje się kończyć mniej wiecej w połowie wyrzutni. Tak czy owak: aby można było strzelać z wyrzutni, trzeba ją obrócić i wystawić jej ryjek na zewnątrz, a to się w żaden sposób nie da zrobić, dopóki nie usunie się relingu. Wniosek: reling składany.
Moja dioramka przedstawiać będzie okręt w morzu, ale nie podczas strzelania torped. Konkluzja: wyrzutnie w położeniu marszowym, relingi kompletne, kończące się na ściance fordeku.

Są na tym zdjęciu jeszcze inne smakowite detale, typu bomy ładunkowe (?) w okolicy rufowych wyrzutni torped oraz tratwy na wysokości trzeciego komina, ale tym zajmę się w swoim czasie, czyli za parę dni.
Na dzisiaj koniec marudzenia i wymundrzania się.
Analiza wzorowa, wnioski sensowne. Słusznie opierasz się na fotografiach, rysunki zawsze obarczone są ryzykiem "radosnej twórczości". Co do szczegółów:
1.nic dodać, nic ująć... Reling powinien być naokoło, z uwzględnieniem zejść na pokład (sądzę, że dwa, na obie burty, mogą być zabezpieczane np. łańcuszkiem. Podwyższona góra z przodu - jak na zdjęciach.
2. wg mnie to coś na rysunku mogłoby być najwyżej prowizorycznym oświetleniem kawałka pokładu, na zdjęciach nie widać śladu. Żurawik za tylną krawędzią pokładu dziobowego może (technicznie bardzo prosto) być konstrukcją składaną, montowaną nan czas robót i demontowalną.
3. trap to może za dużo powiedziane, ale mogłaby być jedna zwykła klamra wygięta w dół, spawana do krawędzi podestu jako szczebel - wystarczy.
4. patrz ad.1
5. to rejon, gdzie na co dzień nie ma potrzeby się plątać...Można zrobić konstrukcję składaną, ale mogło też być prościej - np. słupek stały za osią obrotu wyrzutni, a dalej dla bezpieczeństwa zakładana barierka z łańcuszka, łatwa do zdjęcia w razie potrzeby
Dziękować

Ad. 3
Mam niejasne wrażenie (ale sprawdzę dopiero w domu), że podesty obu dział na wycinance zostały zaprojektowane jako wyższe niż wynikałoby ze zdjęcia. I, o ile w realu faktycznie chłopaki mogliby wchodzić na podest wprost z pokładu, o tyle w modelu koniecznie będę musiała zrobić klamrę/trap.
Wydaje mi się, że w modelu podest znajduje się gdzieś tak na wysokości bioder albo pasa dorosłego człowieka, gdy na zdjęciu nie dosięga kolan.
Kolejny zonk.

Ad. 5
Strasznie długi byłby ten łańcuszek, tak ze 3 metry... przy przechyłach chyba by nim mocno telepało i tłukłby o rurę wyrzutni.
można kombinować mocowanie, można naprężyć, żeby się nie "bimbał" zanadto...
To już szczegóły!
Nie miała baba kłopotu, zabrała się za torpedowiec...
Dzisiaj zrobiłam niewiele - mechanizm sterowy na rufie, relingi wokół podestów dział, trapy, żurawik dziobowego działa...

...- za to myślałam i kombinowałam, aż mi dym z uszu poszedł.

Im bardziej gapię się na zdjęcia, tym bardziej nie mogę dostrzec żadnego żurawika do załadunku działa rufowego. Za to wydaje mi się, że jego rolę mogły spełniać bomy (dźwigi) mocowane do tylnego masztu. Bomy całkiem ładnie widać na zdjęciach z MO, przedstawiających bliźniaki Z-5, czyli Z-6 i Z-8:


Kontemplując z kolei plany z MO odkryłam uproszczenie wycinanki, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi, a które teraz trudno mi będzie poprawić: kapy u podstaw wszystkich trzech kominów:


Nie podobają mi się wycinankowe działa, ale z kolei rysunki na planach też niewiele wnoszą. Działa w tym modelu są zupełnie "rozebrane", i każde uproszczenie będzie bardzo brzydko widoczne. Cóż. Trzeba będzie poszukać lepszych rysunków dział.

Podesty dział na moim modelu są mniej więcej na wysokości bioder/pasa marynarza. Prawdopodobnie częściowo są za wysokie z mojej winy - wycinając podstawy mogłam nie odjąć grubości papieru, co w skali 1/400 już ma znaczenie. Niemniej są jakie są i musiałam zrobić trapy (2-3 szczebelki). Zrobiłam. Poręcze dorobię hurtem pod sam koniec pracy nad modelem.

Na dziś chyba dosyć marudzenia. Jutro dalszy ciąg programu.
tjaa...
Pozwolisz, Kasiu, że Ci trochę "nawtykam"...?
...ale zanim zdołasz skutecznie zaprotestować i tak to zrobię...
Wprawdzie już to mówiłem, ale:
- Przede wszystkim nie podobają mi się kapy kominów! Przypominają trochę niektóre kombinacje japońskie - poszerzone wyloty zakończone "bułą".... Rozumiem Twój wstręt do przerabienia, ale... ja chyba bym kominy zrobił od nowa jeszcze raz, od początku poprawione... Przy okazji możnaby wtedy dorobić te kołnierze w dolnej części kominów.
- drabinki na podest działa mogę takie być. To co proponowałem, to tylko przykładowa opcja, zwłaszcza, że tego najprawdopodobniej w realu nie było (zonk projektu), ale nie ma sensu przerabiać całości
- zejściówki z baku na pokład śródokręcia - napracowałaś się, wyszło nienajgorzej... tylko wg mnie powinny tutaj zdecydowanie być typowe, blaszane schodki, a nie drabina!
- schodki z pokładu śródokręcia do poziomu wody - akurat odwrotnie: stałych schodków w takim układzie NIE MA! Jeśli spuścili trap, który w tej okolicy ma prawo (składany) istnieć, to typowa konstrukcja związana z małym podestem opartym o pokład i ze schodami wzdłuż burty, "przytulonymi policzkiem" do burty! W przypadku jak tutaj, przyjmowania czegoś na morzu, uważam, że nikt się nie bawiłby takim trapem, lecz cała akcja zostałaby przeprowadzona za pomocą jakiegoś żurawika, ew. bomu etc.; jeśliby koniecznie chcieli się wzajemnie uściskać - zwykła drabinka linowa zrzucona z burty!
- już wspominałem kilkakrotnie - w makro warstwa farby sprawia wrażenie bardziej gęstej pasty, niż farby! Może jednak spróbuj ją rozcieńczać, żeby pomalowana powierzchnia nie wyglądała na tynkowaną...
- relingi - też już omawialiśmy, przeanalizuj linka, którego Ci dziś podesłałem... A pierwsza rzecz - przy montażu po równym przycięciu słupków zwróć uwagę, by górna poręcz była położona na słupkach, bo to się rzuca w oczy...
...mam nadzieję, że mnie za to wszystko nie zastrzelisz przy najbliższej okazji...
Ad. 1
Mnie też nie.
Na pewno nie będą czarne. Przebudowywać ich nie zamierzam, mimo wszystko nie.
Ad. 3
Na prawdziwe schodnie nie ma tam miejsca. Dlatego zrobiłam trapy.
Ad. 4
Usiłujesz mnie nakłonić do zrobienia od podstaw sztormtrapu???
Ad. 5
Racja. Chociaż i tak mocno ją rozcieńczam.
Ad. 6
Św. racja. Z równym przycinaniem słupków wciąż mam kłopoty.
Ad. 7
Nie.
to tylko moje subiektywne uwagi...
ad.7. dziękuję, nie zapomnę Ci tego!
Dziś bez żadnych planowo-wycinankowo-zdjęciowych odkryć, post będzie krótki.
Ustawiłam słupki relingu na pokładzie głównym, zmajstrowałam armatki i żurawiki łodziowe (chyba ich nie widać).


Ad. 5 Racja. Chociaż i tak mocno ją rozcieńczam.
Ad. 7 Nie.
...ale poganiać z siekierą to byś mogła. Tak dla sportu ;>

Pozdrowionka
ZzB
Aerograf nie wchodzi w rachubę, póki mam w domu koty. W pokoju u siebie psikać nie będę, a komórki żadnej, suszarni ani strychu nie mam. Obawiam sie, że skończy się na dalszym rozcieńczaniu farby.

Dobrych ludzi nie ganiam z siekierą

...ale poganiać z siekierą to byś mogła. Tak dla sportu ;>
- dziękuję za dobre życzenia...
Kapy poprawię, wyrzutnie oczyszczę, z siekierą latać nie będę. Mleka chętnie się napiję

Aerograf nie wchodzi w rachubę, póki mam w domu koty.
...dziękuję za dobre życzenia...
Racz wybaczyć Waszmość słudze pokornemu, bo z niegodnej zazdrości to czyni. Wiedzy Waszmości nie posiadając, sterczy w milczeniu jako ten kołek w płocie. A skoro nijakiej rady dać nie zdołan, o ganianiu z siekierą pomarzyć ino może ...

Pozdrowionka
ZzB
ZzB - moje mruczki parę ładnych lat temu na dźwięk syczenia kompresora dostawały ataku histerii. Doszłam do wniosku, że ładnie pomalowany model nie jest wart kocich nerwów.

Przez weekend moi stoczniowcy hodowali lenia:


I zrobili niewiele: raptem relingi i maszty. Na własną rękę (posiłkując się zdjęciami) dorobiłam też dwa bomy/dźwigi na stermaszcie.

Coś tam podmalowałam, coś wyrównałam... generalnie jednak leń zwyciężył

Racz wybaczyć Waszmość słudze pokornemu, bo z niegodnej zazdrości to czyni. Wiedzy Waszmości nie posiadając, sterczy w milczeniu jako ten kołek w płocie. A skoro nijakiej rady dać nie zdołan, o ganianiu z siekierą pomarzyć ino może ...

Wybaczże śmiałość Acan, aliści jakoś sam rzec raczył, zazdrość niegodnym, a i nieuzasadnionym we wzmiankowanej materyi afektem sie jawi... toć skuteczne siekierki użycie nijakich tajemnych arkanów nie przedstawuje, spojrzyj jeno na relacyje zwyczajne kmiece swadziebne obyczaje opiewaiące...

Panowie...
potrzebujecie sekundanta?

A ja, naiwny, liczyłem na litościwe serduszko niewieście, chusteczkę rzusoną by przelewu krwi uniknąć, a spotykam... żądzę krwi!!!
Ech, życie... jak mawiał klasyk: "life is full of zasadzkas..." dnia Pon 10:13, 21 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Litościwe to nie ja.
Chusteczki posiadam jedynie jednorazowe, a one się głupio rzucają.
Popatrzyłam wczoraj na mojego torpedowca, podziwowałam się, i doszłam do wniosku, że czas zacząć wiązać sznurki. No i powiązałam.

Przez te bomy/dźwigi na rufie okręt nabrał urody frachtowca...

Nie wszystkie jeszcze linki zrobiłam, nie wszystkie też poodcinałam końcówki.
Potem znowu się podziwowałam i uznałam, że czas przenieść modelik na podstawkę docelową - może dzięki temu mniej linek sobie pourywam. Przeniosłam.

Dorobiłam na koniec światła pozycyjne na maszcie (nie ma ich ani w wycinance, ani co gorsza w planach - grrr...! Na szczęście są na zdjęciach).

Całość dioramki będzie wyglądała tak:

Żółta plastelinowa bułeczka imituje póki co łódź z torpedowca, płynącą do samolotu po skrzynki z Johnnie Walkerem

Wykoncypowałam, że wyrzucę do wody prawoburtową kotwicę - w końcu, tak to sobie wyobrażam, nawet jeśli torpedowiec umówił się z samolotem na konkretną godzinę w konkretnym miejscu, to pewnie i tak raczej okręt chwilę musi czekać na przylot samolotu. A żeby się nie telepać na fali i żeby nie utrzymywać okrętu w miejscu za pomocą pracy silników, to pewnie chłopcy wyrzucili kotwicę.
Jeśli mój pomysł z kotwicą jest głupi, powiedzcie.

--
Co do telepania się na fali - raczej kotwica nie pomoże; co innego, jeśli chodzi o zabezpieczenie przed zdryfowaniem okrętu z umówionej pozycji...
Dziś znowu będzie dość długi post, za co jednakowoż nie przepraszam.

Wczoraj wieczorem dostałam od mojego kumpla Ziutka sms-a treści następującej:
"Uwaga: jednostka na kotwicy zazwyczaj utrzymuje się dziobem pod wiatr. Samolot na wodzie ustawiany jest tak samo, silnik pracuje. Jeśli chcesz go wyłączyć, wrzuć dryfkotwę."
Który to sms zmusił mnie do staranniejszego przemyślenia koncepcji dioramki

Zmieniłam ustawienie samolotu względem okrętu, zrobiłam też zaczątki grzbietów fal (te białe buły - do pojutrza powinny sprzezroczyścieć). Oczywiscie jeszcze nad nimi popracuję. U mnie na Bałtyku sztorm, który doskonale słyszałam, więc i moje fale dość wysokie wyszły


Zrobiłam osłony śrub - kolejny zonk: w wycinance są zupełnie inne niż na planach. Zrobiłam takie, jak w wycinance.


Dalsze zonki to:
1. brak w wycinance legarów pod kotwice, chociaż w planach są. Czemu P.T. Projektant akurat tę część uprościł, pojąć nie mogę. Cztery malutkie patyczki albo kawałeczki tektury!

2. żurawiki pokładowe. Po pierwsze primo, wszystkie 5 Projektant narysował identyczne, chociaż na każdym zdjęciu widać, że dziobowy (kotwiczny) jest większy i zupełnie inny w kształcie niż pozostałe. Po drugie primo, narysował je tak, jakby ramieniem pracującym był ukośny odciąg a odciągiem poziome ramię. Niby nic, głupi detal, ale bez sensu to wygląda.
Ja żurawiki dopiero zaczęłam robić, więc na razie ich nie pokazuję. Kotwiczny początkowo zamierzałam zrobić taki sam jak pokładowe, tylko większy, ale już po zrobieniu zdjęć zmieniłam zdanie - zrobię go o tak, jak tutaj wygląda:

BTW. Mam wrażenie, że ten akurat żurawik dość mocno przypomina żurawiki z naszych przedwojennych "ptaszków" - wykorzystam tę wiedzę

3. łodzie. Owszem, obie zostały zaprojektowane w pozycji spoczynkowej, ale żadna nie ma ani steru z rumplem, ani wioseł.
U mnie jedna łódź płynie z okrętu do samolotu:

Druga spoczywa pod brezentem na żurawiku:

Oczywiście obydwu dorobię stery. Wiosła złożyłam pod brezentem.

4. to już może nie tyle błąd wycinanki, co wynik przyjętej filozofii projektowania. Na wszystkich zdjeciach Z5 i bliźniaków, które posiadam (kilkanaście sztuk) widać a) brezentowy tent nad mostkiem, b) brezentowe lub pikowane osłony mostka, c) tent między fordekiem a mostkiem. Na większości zdjęć wszystkie 3 są rozłożone (zerknijcie na zdjęcie). Postanowiłam - żeby znowu nie chować okrętu pod Wielkim Białym Namiotem - zrobić tak:
a) brezent na relingu mostka - zrobić, i to pikowany,
b) tent nad mostkiem - zrobić tylko szkielet nośny, bez płachty (umówmy się, że marynarze zdjęli ją celem oczyszczenia z mewich, pardon, kup),
c) tent nad pokładem - zrobić szkielet, w osi okrętu rozciągnąć drut, na drucie udrapować zrolowane płótno tenta.
Na razie zaczęłam robić konstrukcję tentu nad pokładem:

Na niektórych zdjęciach widać też brezent wokół relingów dział - chyba nie chcę go robić, ale jeszcze pomyślę.
Uff. Na dzisiaj to chyba tyle.
Torpedowiec przeszedł wczoraj i dziś ostrą fazę prac wykończeniowych - w tej chwili do zrobienia zostało mi 10 szt. poręczy, domalowanie, retusz, ślady eksploatacji, i podnosimy banderę

Olinowanie żurawików:

Żurawik prawoburtowy pusty, liny dyndają i tłuką o burtę, bo przed chwilą załoga spuściła szalupkę na wodę.

Żurawik kotwiczny, lina wdzięcznie zwieszająca się wzdłuż dziobu:


Kapokowa obudowa mostka, szkielet tenta, zwinięty tent pokładu głównego:


Nałożyłam też dwie kolejne warstwy fal, zaczęłam wygładzać i spłaszczać im grzbiety - nie chodzi mi o sztorm na Morzu Pólnocnym przecież

Pomału zbliżamy się do finału
Na okręcie zbudowałam już wszystko, co się zbudować dało. Nie wszystko jeszcze pomalowałam, nie wszystko wyretuszowałam, ale nawet banderę już podniosłam. A co

Porączki do trapów oraz "poręcz" na relingu działa (pod lufą):


Na sam koniec pracy znalazłam jeszcze dwa zonki - jeden projektowy, jeden mój.
Projektowy - sposób nawinięcia łańcuszków kotwicznych na kabestan czy tam windę kotwiczną. W planach jest dobrze, ale autor wycinanki kazał jeden łańcuch nawinąć na kabestan, drugi na windę. Trochę bez sensu, jak mi się wydaje. Obydwa, zgodnie z planami, nawinęłam na windę.
BTW. Moge trochę mieszać w nazewnictwie, przepraszam.


I mój babol - robiąc relingi wokół dział zrobiłam oba identyczne, trap działa rufowego poprowadziłam od strony rufy, a powinnam od dziobu, przy zejściówce. Nie wiem, czemu tak zrobiłam, chyba po prostu nie myślałam Skutek - porączka, która powinna być pod lufą, nagle znalazła się okrakiem nad trapem (absurd). Po namyśle przykleiłam ją za działem, tak jakby pozycja spoczynkowa tegoż była lufą do przodu. Niemniej babol jest.


Następnie wzięłam się za samolocik. Skleiłam pływaki, zamocowałam część wsporników (zostało jeszcze ze 6, wykrzyżowujących i wzmacniających konstrukcję). Zrobię je jutro.

Raster na samolocie faktycznie paskudny.

I ustawienie całości:


Po weekendzie powinnam już wstawić galerię końcową
Skończylim
Podziękowania dla mojej załogi stoczni oraz dla wszystkich, którzy nas wspierali.
Zdjęć takich ładnych jak Marek (Dzik z Dragonem) zrobić nie umiem.







Czapki z głów!!!

Znów wspaniale opowiedziana historia
Zbudować model to jedno, ale przy jego pomocy coś jeszcze przekazać - to już dla mnie prawdziwa sztuka.

Brawo Kasiu!
Tjaaa...
"Nie zna granic ni kordonów pragnienia zew...!"
Tylko... czy to najbardziej godna propagowania idea...?

Hmmm. Niby racja... Jednak od czasu, kiedy księdza złapałem zjadającego w piątek "schaboszczaka"... Od tego czasu mam gdzieś posty i każdą inną formę obłudy... Vivat pomysł!! A co mi tam, niech mnie Admin zbanuje he he...
A może to był piątek w oktawie, albo piątek z dyspensą?

Mój kumpel ksiądz katolicki kiedyś dostał od biskupa dyspensę na piątek, bo go muzułmańska rodzina w gości na wystawny obiad zaprosiła. I też wsuwał jakiegoś gyrosa czy inny mięsny specjał.
Obłuda jest mocno niefajna. Racja.
Super, bez dwóch zdań.
Jak chodzi o obłudę w kościele to dla mnie nie do pobicia jest post ścisły, który u "katolików" oznacza trzy posiłki, w tym jeden do syta ...czyli zwyczajny dzień powszedni.
Witos - mam wrażenie, że takie uregulowanie to minimum tego, co należy zrobić, aby nie złamać postu, natomiast maksimum pozostaje do osobistego uznania każdego katolika.
Zgadzam się jak najbardziej, jednak wydźwięk tej regulacji jest taki jaki jest. No, ale cóż, nikt nie jest doskonały.



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

   
 
  [R/G] Strefa bezcłowa - torpedowiec Z-5, 1/400
singulair.serwis